"M jak miłość": Seksowna strona Dominiki Ostałowskiej
Dominika Ostałowska znana jest przede wszystkim z roli sędziny Marty Mostowiak w telenoweli "M jak miłość". Mimo że jej serialowa bohaterka należy raczej do depresyjnych postaci, sama aktorka nie zawsze była taką mimozą. Poznajcie seksowną stronę Dominiki Ostałowskiej. Takiej Marty Mostowiak nie znacie!
Takiej jej nie znacie!
Takiej jej nie znacie!
Dominika Ostałowska urodziła się 18 lutego 1971 roku w Warszawie. Jest córką aktora Ryszarda Ostałowskiego. Talent ma więc we krwi.
Studiowała na Wydziale Aktorskim warszawskiej PWST, który ukończyła w 1994 roku. Tuż po tym związała się ze stołecznym Teatrem Ateneum (do 2000 roku), a później z tamtejszym Teatrem Powszechnym.
Takiej jej nie znacie!
Już na początku swojej kariery Ostałowska otrzymała kilka propozycji zagrania scen rozbieranych. Zgodziła się, uważając, że każde filmowe doświadczenie może zaprocentować w przyszłości.
– Miałam fart, że zaraz po szkole teatralnej, zupełnie dla mnie niespodziewanie, mogłam zagrać prostytutki. Całe szczęście, że tak to się zaczęło, bo na dzień dobry miałam szansę pokazać, że drzemie we mnie nie tylko to, co widać na pierwszy rzut oka. Tego wszystkiego nie dałoby się przeżyć, gdyby nie ten zawód. Mogłam być i świętą i rozpustnicą – mówiła aktorka w jednym z wywiadów.
Choć zdarzało się jej grać seksowne bohaterki, aktorka twierdziła, że za takimi propozycjami nie przepada.
Takiej jej nie znacie!
Ostałowska zadebiutowała na ekranie w polsko-amerykańskim filmie sensacyjnym „Anioł śmierci” (1994). Wchodząca gwiazda pokazała, że jest aktorką wszechstronną i utalentowaną. Doceniona przez widzów oraz krytyków, zapisała na swoim koncie pierwsze wyróżnienia.
Za drugoplanową rolę żony w filmowej adaptacji „Łagodnej” Dostojewskiego w reżyserii Mariusza Trelińskiego (1995) otrzymała w 1997 roku nagrodę aktorską na Międzynarodowym Forum Filmowym „Złoty Rycerz” w Moskwie oraz na Międzynarodowym Festiwalu Aktorów Filmowych w Rydze.
W 1997 roku wzięła udział w pięciu znaczących produkcjach: telewizyjnym filmie Magdaleny Łazarkiewicz „Drugi brzeg”, serialu Izabelli Cywińskiej „Boża podszewka”, węgierskiej produkcji „Bracia Witman”, filmie Konrada Szołajskiego „Musisz żyć” oraz u Krzysztofa Zanussiego w obrazie „Dusza śpiewa” (z cyklu „Opowieści weekendowe”).
Takiej jej nie znacie!
Lata 1998-1999 to epizod w znanej komedii Janusza Majewskiego „Złoto dezerterów”, a także rola Małej w biograficznym „Wojaczku” Lecha J. Majewskiego.
Przełomowy w karierze aktorki okazał się 2000 rok. Doceniono i nagrodzono Orłem jej wybitną kreację Reginy, Żydówki ukrywającej się u polskiej rodziny, w dramacie Jana Jakuba Kolskiego „Daleko od okna”.
To wtedy też zaczęła się jej wieloletnia przygoda z telenowelą „M jak miłość”, w której po dziś dzień kreuje postać pani sędziny Marty Mostowiak, jednej z córek Barbary i Lucjana.
Takiej jej nie znacie!
Mimo stałej roli w telenoweli, Ostałowska nie przestała grać w innych produkcjach.
Gwiazda "M jak miłość" zdobyła kolejną nagrodę Orła oraz pierwszą w karierze Nagrodę Aktorską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za drugoplanową rolę w głośnym filmie Dariusza Gajewskiego „Warszawa” (2003).
Zagrała główną rolę w serialu "Regina", a także pojawiła się w kilku odcinkach "Rodziny zastępczej", "Kryminalnych" i "Ekipy".
Takiej jej nie znacie!
Z czasem aktorka niemal zupełnie poświęciła się pracy na planie telenoweli Dwójki. Coraz rzadziej można było oglądać ją na ekranie.
W jednym z wywiadów gwiazda wyznała, że nie chce grać za wszelką cenę, dlatego w swojej karierze odrzuciła wiele propozycji.
– Może mi nie pasować tekst, reżyser, temat, rola, moment w życiu. Staram się pracować z ludźmi, z którymi łączy mnie podobna energia.
Takiej jej nie znacie!
Oprócz występów w filmach i serialach od 1993 roku Ostałowska stale pojawia się w spektaklach Teatru Telewizji. Spośród blisko czterdziestu ról wspomnieć można m.in. o tytułowej kreacji „Małki Szwarcenkopf” (1994), Infantki w „Cydzie” (1995) i Izoldy w „Tristanie i Izoldzie” (1996) w reżyserii Krystyny Jandy, Lei w „Dybuku” (1999) w reżyserii Agnieszki Holland, Ewy w „Niektórych gatunkach dziewic” (2000) Agnieszki Glińskiej, czy Hanki w „Norymberdze” (2006) Waldemara Krzystka.
Uznanie dla jej dokonań scenicznych znajduje materialne odzwierciedlenie. Aktorka jest laureatką szeregu nagród: im. Tadeusza Łomnickiego przyznanej przez Senat PWST w Warszawie (1995), statuetki Feliksa Warszawskiego oraz prestiżowej nagrody im. Aleksandra Zelwerowicza za rolę Marianny w „Opowieściach lasku wiedeńskiego” w Teatrze Ateneum (2000) oraz wyróżnienia za tytułową rolę w sztuce „Zdaniem Amy” na I Ogólnopolskim Festiwalu Dramaturgii Współczesnej w Zabrzu.
Takiej jej nie znacie!
W tym roku mija dwanaście lat odkąd Dominika Ostałowska po raz pierwszy pojawiła się w "M jak miłość". Wielu widzów uważa, że grana przez nią bohaterka jest mało wyrazista, a nawet denerwująca. Jednak jeżeli spojrzymy na historię życia Marty, okaże się, że przeżyła ona wiele dramatycznych chwil.
Sędzina wciąż nie umie odnaleźć się w życiu. Zakochuje się w niewłaściwych mężczyznach, a jej kolejne związki rozpadają się zanim jeszcze na dobre się zaczną.
Wydawało się, że Andrzej i Marta są sobie pisani. Dotychczasowy playboy zupełnie stracił dla niej głowę. Jednak pod wpływem chwilowej namiętności bohater spędził noc z Agnieszką, tym samym popełniając największy życiowy błąd. Tej zdrady ukochana nie może mu wybaczyć!
Okazuje się, że nie tylko serialowa Marta nie ma szczęścia w miłości...
Takiej jej nie znacie!
Zazdrość, zdrada i złamane serce - to nie jest scenariusz telenoweli, a prawdziwe życie!
W 2009 roku Dominika Ostałowska rozstała się ze swoim długoletnim partnerem, a zarazem ojcem jej syna, Hubertem Zduniakiem. Plotkowano też o jej burzliwym romansie z reżyserem serialu Mariuszem Malcem. Jednak i ten związek zakończył się fiaskiem.
Mimo to aktorka nie narzeka na samotność. Wręcz przeciwnie! Trzeba przyznać, że życie singielki zdecydowanie służy Ostałowskiej. Aktorka wraz z synem wiedzie teraz szczęśliwe życie w pięknym domu na Białołęce. I to właśnie wychowaniu swojej pociechy chce się teraz poświęcić...