"M jak miłość": Pechowe oświadczyny
W najbliższym odcinku serialu widzów czekają kolejne oświadczyny Marka. Będą chwile wzruszenia, zabawa, ale nie zabraknie też adrenaliny. Bo tego dnia nic nie potoczy się tak, jak powinno! Co wydarzy się podczas romantycznego wyjazdu za miasto? To nie będzie spokojny weekend...
To będzie katastrofa!
Od początku będzie ich prześladował pech
Problemy zaczną się już w drodze, gdy Marek będzie musiał wymienić w aucie koło.
Za to w hotelu zakochani usłyszą, że ktoś pomylił ich rezerwację. I zamiast malowniczego jeziora, z okna mogą podziwiać... lokalny parking. A do tego noc spędzą w dwóch osobnych łóżkach.
Fatalna pomyłka
Mostowiak od razu się zirytuje:
- Zamówiłem i potwierdzałem rezerwację apartamentu z widokiem na jezioro!
Ale recepcjonistka rozłoży bezradnie ręce:
- Przykro mi, ale w systemie mam zapisane coś innego... A rezerwacji nie mogę zmienić, bo wszystkie pokoje i apartamenty mamy zajęte.
Będzie coraz gorzej
Sekundę później dojdzie do zwarcia i w pokoju zgaśnie światło.
Personel od razu spróbuje awarię naprawić, a zakochani zostaną w tym czasie zaproszeni do hotelowej restauracji. Jednak tam sprawy potoczą się jeszcze gorzej...
Co za wpadka!
Coraz bardziej głodni goście będą czekać na zamówione potrawy ponad godzinę, marząc o hot dogach ze stacji benzynowej.
A gdy w końcu zjawi się kelner z pierwszym daniem, połowa zupy wyląduje... na bluzce Ewy!
Ma dosyć
W tym momencie cierpliwość dziewczyny się skończy:
- Jedziemy do domu! Wracamy! Już, natychmiast! Jeśli tak ma wyglądać preludium do naszego małżeństwa, to ja dziękuję! Marek, to chyba jakaś zła wróżba! - Ewa wpadnie do pokoju jak burza, gotowa od razu chwycić walizkę...
Na ratunek
I nagle stanie jak wryta:
- Marek... Gdzie są nasze bagaże? Okradli nas?!
A sekundę później do drzwi zapuka kierownik hotelu. Tym razem, na szczęście, niespodzianka będzie miła.
- Rzeczy państwa zostały przeniesione do apartamentu dla nowożeńców...
W końcu wszystko się ułoży?
Nowy pokój okaże się wygodny, a na zakochanych będzie nawet czekał szampan. Jednak Ewa straci nadzieję na romantyczny finał. Zrezygnowana rzuci cicho do Marka:
- Dobra, dawaj ten pierścionek... Oświadcz się i miejmy to w końcu z głowy! Boję się, że coś się jeszcze wydarzy...
Zapomniał o najważniejszym!
A Mostowiak sięgnie do kieszeni... i nagle zblednie.
- Jezu, Ewa, nie uwierzysz, ale chyba zostawiłem pierścionek w domu!
Chwilę później narzeczeni parskną zgodnie śmiechem i uspokoją się dopiero po kilku minutach.
A jednak!
A gdy opadną złe emocje, Ewa znów spojrzy na Mostowiaka zakochanym wzrokiem:
- Jest cudownie... I nareszcie tak, jak powinno być... Jak się kłócimy, cały świat jest przeciwko nam...
Za to Marek zrobi dziewczynie kolejną niespodziankę. Wyzna, że pierścionek miał przy sobie cały czas!
- Bardzo cię kocham, wiesz? I chyba będę się powtarzać, ale co tam! Bardzo bym chciał, żebyś została moją żoną... Czekałem tylko na odpowiedni moment!
Zupełnie ją zaskoczy
Ewa parsknie w końcu śmiechem:
- Ty draniu!...
A Mostowiak, jak na porządne oświadczyny przystało, padnie na kolana z najważniejszym pytaniem:
- Wyjdziesz za mnie?
Jaki będzie finał? Tego dowiemy się z kolejnego odcinka "M jak miłość".