"M jak miłość": Koroniewska robi dobrą minę do złej gry?
Czas aktorki dobiegł końca? Chociaż kiedyś nie znikała z ekranów, teraz rzadko pojawia się na wizji. Kariera serialowej gwiazdy poszła w mało ciekawym kierunku. Sama zainteresowana zapewnia, że niczego w życiu nie żałuje. Czy słusznie?
Odejście z serialu jednak było błędem?
CzasJoanny Koroniewskiej* dobiegł końca? Chociaż kiedyś nie znikała z ekranów, teraz rzadko pojawia się na wizji. Wszystko zmieniło się, gdy postanowiła zrezygnować z dalszych występów w serialu, który przyniósł jej sławę. - Odejście z "M jak miłość" to była przemyślana decyzja - zapewnia. Najwyraźniej nie wyszło jej to jednak na dobre. Gwiazda, oprócz swojego programu w TVP, nie może liczyć na zbyt wiele telewizyjnych propozycji. Pozostały jej tylko sporadyczne występy w teatrze i chałtury. Ostatnio wzięła m.in. udział w kampanii Polskiej Organizacji Turystycznej pod hasłem "Bajkowy urlop w Polsce". Podczas konferencji zamykającej projekt aktorka pojawiła się w koronie na głowie, starając się przekonać mieszkańców Krakowa do spędzenia wolnych dni w naszym kraju. Kariera serialowej gwiazdy poszła w mało ciekawym kierunku. Sama zainteresowana zapewnia, że niczego w
życiu nie żałuje. Czy słusznie? KJ/AOS*
Miała dość
W wywiadzie dla dwutygodnika "Show" aktorka ujawnia powody, dla których postanowiła zmienić swoje zwolnić tempo.
- Byłam wtedy bardzo zmęczona. Jednocześnie wiele osób mówiło mi, że robię źle, odchodząc z serialu, bo przecież tak niewiele jest nowych ról. Ale pomyślałam sobie, że nie mogę mieć poczucia, że pracuję tylko po to, by zarobić na kolejny kredyt. Życie jest za krótkie.
Przesadziła?
Koroniewska czuła się przepracowana. Nie miała na nic czasu. Zbyt wiele obowiązków negatywnie odbiło się na jej zdrowiu. Wtedy zrozumiała, że musi powiedzieć: "stop!".
- Zajechałam się. Do 15 grudnia pracowałam naprawdę intensywnie. Kiedy miałam jeden dzień wolny, nie widziałam, w co mam ręce włożyć. Byłam zdruzgotana tym, że mam tyle pracy. W końcu pojechałam na narty i drugiego dnia nabawiłam się kontuzji - to był sygnał, żeby się zatrzymać.
Ma rodzinne problemy?
Okazuje się, że nie tylko przemęczenie wpłynęło na jej decyzję o przewartościowaniu swojego życia.
- Wśród bliskich obserwuję teraz poważne sytuacje kryzysowe - takie fundamentalne, jak choćby choroby. Kiedy na to patrzę, nie mam wątpliwości, co jest naprawdę ważne - zdradziła na łamach "Show".
Przeszła operację
Aktorka dobrze pamięta, jak sama zmagała się z poważnymi problemami, które na szczęście ma już za sobą. Kiedy ostatnio znów schudła, w kolorowej prasie pojawiły się informacje, że jej kłopoty ze zdrowiem powróciły. Sama zainteresowana zapewnia jednak, że chora tarczyca w jej przypadku to już przeszłość.
- Kiedyś tak było, ale mam za sobą operację i wszystko wróciło do normy. Teraz świadomie pracuję nad ciałem.
Liczą się tylko najbliżsi
Teraz najbardziej liczy się dla niej czas spędzony z rodziną.
- Nie ma nic piękniejszego! Wiem, że sukcesy kompletnie nie smakują, gdy jest się samemu. Bo jeśli nie masz się z kim cieszyć, to jest okropne doświadczenie. Myślę, że nawet porażka jest łatwiejsza do zniesienia w samotności niż sukces - zapewniła w wywiadzie dla "Show".
Na takiej karierze jej zależało?
Nie oznacza to jednak, że całkowicie zrezygnowała z zawodu. Chociaż nie pojawia się już na wizji tak często jak kiedyś, zapewnia, że nie narzeka na brak zajęć.
- Mam sporo pracy. Gram w spektaklach "Jabłko" i "Intryga". Nagrywam audiobooki, prowadzę audycję w RMF FM, a w TVP "Pogotowie rachunkowe". Z Szymonem Bobrowskim i Karoliną Gorczycą podróżujemy w ramach akcji "Promujemy Polskę razem".
Wróci jeszcze do łask?
Czytając wywiad z aktorką, trudno nie odnieść wrażenia, że w wypowiedziach Koroniewskiej brak spójności. Z jednej strony gwiazda stwierdza, że była przepracowana, więc odeszła z serialu, z drugiej wylicza całą listę obecnych obowiązków, które zapewne zajmują jej równie dużo czasu.
Wydaje się, że artystka za wszelką cenę chce przekonać niedowiarków, że rezygnacja z gry w "M jak miłość" nie była błędem. Słabo jej to jednak wychodzi...