"M jak miłość": Joanna nie uniknie zemsty?
Tomek wciąż nie wie, że szef kasyna był sprawcą wypadku, w którym Joasia omal nie zginęła. Dziewczyna jest prawie pewna, że to Lisicki chciał, by stała się jej krzywda. Mężczyzna znów o sobie przypomni. Ślicznej bohaterce grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.
Były szef nie daje jej spokoju
Coraz więcej kłopotów
Po wizycie w szkole Natalka czuje się upokorzona i nieszczęśliwa. Zwłaszcza, gdy jej ciążę komentują w Internecie koledzy.
Tymczasem Marek obawia się, że Darek wcale nie jest w jego córce zakochany i w końcu dziewczynę porzuci.
Wciąż im na sobie zależy?
Agnieszka ma już nowego ukochanego, ale za każdym razem, gdy przyjeżdża do Warszawy, szuka pretekstu, by zobaczyć się z Tomkiem.
Tym razem oboje umawiają się wieczorem w parku, a Olszewska wyznaje cicho:
- Wiem, że nie powinnam do ciebie dzwonić, ale jak widać, nie mogłam się powstrzymać...
Da się ponieść chwili
Prokurator wyznaje Chodakowskiemu, że przyjęła oświadczyny Roberta i oboje planują ślub już za trzy miesiące. W nowym związku Olszewska nie jest jednak szczęśliwa i kolejną noc chce spędzić z byłym kochankiem. Czy dojdzie do zdrady?
Myślała, że już go więcej nie zobaczy
Joasia zabiera małego Wojtka do parku i nagle dostrzega, że jest obserwowana. A śledzi ją... prezes kasyna! Lisicki posyła dziewczynie kpiący uśmiech i nawet macha do niej ręką. Na jego widok Tarnowska blednie i wpada w panikę.
- Kochanie, musimy wracać... Przypomniałam sobie o czymś bardzo ważnym, idziemy!
Grozi im niebezpieczeństwo
- Może wyjdzie nam jakaś dobra wróżba? - odpowiada Wojtuś, który chwilę wcześniej namówił swoją nianię, by z okazji Andrzejek urządziła mu zabawę z przepowiadaniem przyszłości.
- Ja to myślę, że każdy jest kowalem własnego losu i jeżeli go prowokuje, to tylko dostaje po nosie.
- Widziałaś jaki miły pan? - pyta Wojtuś nieświadomy tego jak wielkie im obojgu grozi niebezpieczeństwo.
Nerwowa atmosfera
Opiekunka zrywa się z ławki i zabiera Wojtka do domu. A później, roztrzęsiona, opowiada o całym zdarzeniu Tomkowi.
Chodakowski od razu kontaktuje się z kolegami z policji, by ustalić jak to możliwe, że Lisiciki wciąż jest na wolności.
- Facet ma nakaz zatrzymania i spaceruje sobie w parku w biały dzień? Zróbcie coś z tym! Jak to zwolniony z braku dowodów? Kiedy? Dlaczego nic o tym nie wiem?
Trudno mu w to wszystko uwierzyć
Przy okazji Asia wspomina też o wypadku, gdy o mało nie wpadła pod koła rozpędzonego samochodu. Ale Chodakowski to bagatelizuje:
- Może to była po prostu... próba nawiązania z tobą jakiegoś kontaktu? Bo przyznasz, że sytuacja była dość dziwna. Nigdy nie przyszło ci na myśl, że facet jest po prostu tobą zainteresowany? Że mu się podobasz?
Boi się o siebie
Joasia od razu gniewnie prycha:
- A cała reszta jest wytworem mojej bujnej wyobraźni? Na przykład ta historia z wariatem za kółkiem, który chciał mnie przejechać? Też "podryw" taki, nie? Oczywiście, że też sama wcześniej na to nie wpadłam!
Nie może już nic zrobić
Jednak policjant wzrusza tylko ramionami:
- To mógł być zwykły przypadek, ale szkoda, że mi wcześniej o tym nie powiedziałaś... Mógłbym sprawdzić to na monitoringu. Teraz możemy tylko gdybać. Ale na twoim miejscu, nie przejmowałbym się na zapas...
Czeka na odpowiedni moment
Czy prezes nadal będzie dziewczynę śledził i w końcu zaatakuje? Zdradzamy, że szef Joasi nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Co wymyśli tym razem?
Tego dowiemy się z kolejnych odcinków serialu "M jak miłość".