"M jak miłość": imponujący wyczyn Marcjanny Lelek
Gdy po raz pierwszy wystąpiła w "M jak miłość", była jeszcze dzieckiem. Serialowa Natalia z cichej i spokojnej dziewczynki wyrosła na pewną siebie kobietę. Ba! Do tego jaką odważną! Do tej pory niewielu widzów wiedziało, że jej pasją są podróże, i to podróże w pojedynkę.
Podróżnicza pasja
W pojedynkę przez Amerykę Południową
Takiej odwagi po odtwórczyni roli Natalki z "M jak miłość" mało kto się spodziewał. Młoda aktorka postanowiła spełnić swoje marzenie i wybrać się w podróż po Ameryce Południowej. Zupełnie sama. A wszystko zaczęło się od zdjęcia na pustyni soli w Boliwii. Lelek zapragnęła tam być. Zebrała stosowną sumę pieniędzy, spakowała 14-kilogramowy plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami. I wyleciała. Pierwszym przystankiem była Lima.
- Nikt mi tego nie odradzał, ale mama, rzecz jasna, prosiła, żebym była ostrożna. Tata natomiast zwyczajnie mi zazdrościł! – opowiadała w "Tele Tygodniu".
Fascynująca wyprawa
W Limie odebrała ją zaprzyjaźniona Peruwianka, Mary. To ona powiedziała Lelek, jak ma się zachowywać wśród rdzennych mieszkańców i na co zwracać szczególną uwagę. Dużym ułatwieniem była dla niej także znajomość języka hiszpańskiego, którego, jak wspomina aktorka, uczyła się już w gimnazjum.
Młoda podróżniczka zjechała łącznie cztery kraje: Peru, Chile, Argentynę i Boliwię. Przemieszczała się różnymi środkami transportu: samolotem, autobusami, a nawet autostopem. W Peru zobaczyła Huaraz – miejsce słynące z malowniczych widoków z górami i wodospadami, Machu Picchu oraz Cuzco – ostatnią stolicę Inków. Lelek przyznała, że właśnie ten kraj zrobił na niej duże wrażenie.
- Jest to kraj biedny, głośny i chaotyczny, zupełnie odmienny od wszystkich europejskich krajów i przez to bardzo interesujący. Ludzie tam są ogromnie mili i chętnie rozmawiają – podsumowała.
Spełniła swoje marzenie
Podczas przeprawy przez Boliwię nie mogło zabraknąć jeziora Titicaca oraz słynnego miasta La Paz. I w końcu – największego marzenia – pustyni solnej Uyumi. Podróżnicy, którzy ją widzieli twierdzą zgodnie, że wielkie solnisko w czasie deszczu wygląda jak ogromne lustro. Choć Lelek nie miała szansy zaobserwować tego zjawiska, zapewnia, że jest tak zauroczona tym miejscem, że przy najbliższej okazji do niego wróci. Podobnie fantastyczne wspomnienia przywiozła z Argentyny.
- W Salcie poznałam codzienne argentyńskie życie, w Cordobie tańczyłam tango na rynku i zwiedziłam świetnie muzea, a w Mendozie, która słynie z produkcji wina, odwiedziłam tamtejsze winnice i pobliskie wysokie góry – opowiadała Lelek na łamach "Tele Tygodnia".
Nie żałuje ani chwili
Wymarzona podróż wiązała się także z mniej przyjemnymi przeżyciami. Chociaż młoda aktorka wcześniej solidnie przygotowała się do wyjazdu, m.in. zaszczepiła na wściekliznę, dur brzuszny czy żółtą febrę, nie udało jej się uniknąć problemów zdrowotnych.
- Miałam spory problem z aklimatyzacją na dużych wysokościach, nie spodziewałam się, że to działa aż tak mocno. Cierpiałam na ból głowy i żołądka, spowodowany chorobą wysokościową. Również pogoda była trudna, bo zaskakiwała albo mrozem, albo upałem, przez co byłam przeziębiona - powiedziała w rozmowie z "Tele Tygodniem".
- To była najfajniejsza rzecz, jaką zrobiłam w życiu. Przez dwa miesiące samotnej wędrówki wiele się o sobie dowiedziałam – dlaczego czasem się poddaję, dlaczego niekiedy mi się nie chce robić pewnych rzeczy. Ciekawie jest spędzić czas z samym sobą, poczuć się zaradnym i silnym! – podsumowała zadowolona aktorka.