"M jak miłość": Ewa znajdzie się w niebezpieczeństwie, a Kinga w szpitalu
To będzie wyjątkowo emocjonujący odcinek. Znów dadzą o sobie znać chuligani, którzy od pewnego czasu terroryzują okolicę. Tymczasem Kinga niespodziewanie dostanie bolesnych skurczy i to na miesiąc przed wyznaczonym terminem. To nie będzie jej najgorsze zmartwienie...
Żona Lubińskiego wprowadzi się do Zduńskich!
Zaczepki
Gdy Janka z Mateuszem i Antkiem będzie wracać do domu w Grabinie, zaczepi ich lokalny rozrabiaka - Dominik.
- Królewno, ja cię znam... Ty sprzedawałaś w sklepie w Lipnicy?
- Nie! Chodźcie, nie zatrzymujemy się - kuzynka Mostowiaków spróbuje jak najszybciej odejść, ale Dominik nie da za wygraną i złapie dziewczynę za rękaw kurtki.
- Wiedziałem, że to ty. Jesteś Janka z Ameryki! Pytałem o ciebie, podobno wyjechałaś do Warszawy, ale wróciłaś. Jak miło...
Nie jest tak bezbronna, jak mogłoby się wydawać
W obronie Buford staną Mateusz i Antek. Dziewczyna jednak doskonale wie, jak poradzić sobie z "typami spod ciemnej gwiazdy". Nie tak dawno obezwładniła złodzieja, który chciał na cmentarzu okraść jej ciotkę - Barbarę. Niespodziewanie Janka rozpozna go wśród chuliganów, którzy ją zaczepiają.
- Chcesz dostać guza, zaraz go dostaniesz! Naprawdę mnie wkurzasz. Za chwilę oberwiesz, jeśli mi nie wierzysz, zapytaj swojego kolegi - ostrzeże Janka, a ci w popłochu uciekną.
Znajdzie się w potrzasku
Chuligani nie dadzą spokoju nie tylko Jance. Ich ofiarą padnie Kolęda, którego bandyci zaatakują na przystanku autobusowym.
Po wszystkim mężczyzna będzie w szoku:
- Nikt już nie może czuć się bezpiecznie?
Chcą to sami załatwić
Ojciec Ewy postanowi wziąć sprawy w swoje ręce i rozmówić się z lokalnymi chuliganami.
- Możemy na chwilę? Nie zabierzemy ci dużo czasu - powie Marek, wchodząc na posesję jednego z młodych bandytów.
- Pamiętasz mnie? Widzieliśmy się na przystanku dzisiaj rano - doda Jerzy.
- Ja chciałem z tym jechać na policję, ale pan Kolęda postanowił, że spróbuje najpierw z tobą porozmawiać i, jeśli zrozumiesz pewne rzeczy, to może nie będzie tego zgłaszał. Potraktuj to jako szansę i dobrze ją wykorzystaj - poradzi chłopakowi Mostowiak.
Tylko pogorszą sprawę?
Szybko okaże się, że rozmowa wcale nie przyniosła zamierzonych efektów. Wręcz przeciwnie! Tylko rozjuszyła bandytów, którzy postanowią odegrać się na Marku i jego najbliższych.
Niedługo po interwencji Mostowiak odbierze niepokojący telefon.
- Mógłbyś do mnie przyjechać? Tata śpi, wziął proszki. Miał taki ciężki dzień, nie chcę go budzić - prosi Ewa.
- Jasne! Nie ma sensu go budzić. Mogę przyjechać, ale co się właściwie stało?
Znajdzie się na celowniku chuliganów
- Słyszałam jakieś głosy w ogrodzie....
- Jakie głosy? Może to koty "się gonią"? - Mostowiak nie ukryje rozbawienia.
- Może uznasz, że mam paranoję... - przerywa w pół słowa Ewa. Przez okno w pokoju, w którym stoi dziewczyna Marka, wpada do sporych rozmiarów kamień.
Czy to ostrzeżenia? Bandyci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa...
Będzie zaniepokojony złym stanem żony
Tymczasem ciśnienie podskoczy także Piotrowi, gdy dowie się, że Kinga ma przedwczesne skurcze. Andrzej widząc, że Zduński przegląda strony internetowej o takiej tematyce od razu wyśle go na Deszczową:
- Ty chłopie leć lepiej do domu!
Prawnik weźmie sobie jego słowa do serca i od razu pojedzie do Kingu.
Pomocna dłoń
Na szczęście Zduńska nie będzie w domu sama. Towarzystwa dotrzyma jej Beata. Żona Roberta będzie starała podtrzymać ciężarną na duchu. Wyzna, że ma pomysł, jak pozbyć się jej męża, raz na zawsze...
W tym momencie do pokoju wejdzie zdenerwowany Piotrek:
- Dzięki, że się nią zajęłaś. Sam nie wiem, dlaczego tak spanikowałem.
- Cieszę się, że mogłam pomóc. Fajnie, że jesteśmy sąsiadami - powie Beata i czule ucałuje Piotrka na pożegnanie.
Fałszywy alarm?
Prawnik zawozi żonę do lekarza. Ten uznaje, że bolesne skurcze mogła wywołać herbata z ziół uspokajających, które wcześniej wypiła Kinga. W jej stanie powinna jej unikać.
Na szczęście badania wykażą, że wszystko jest w porządku. Dla pewności Zduńska będzie musiała zostać jednak w szpitalu...
Chce go uwieść?
Tymczasem Lubińska skorzysta z okazji, że Zduński jest w domu sam i niespodziewanie odwiedzi go w domu.
- Co się stało? - zapyta na widok sąsiadki z dzieckiem zaskoczony Zduński.
- Była awantura i Robert wyrzucił nas z domu. Możemy tutaj dzisiaj przenocować?
- Jasne. Chodźcie - Piotrek nie będzie miał sumienia odmówić. Taka decyzja obróci się jednak przeciwko niemu...