"M jak miłość": Dominika Ostałowska straciła pracę?
Ostatnie miesiące nie są najlepszym czasem w życiu Dominiki Ostałowskiej. Fani zamarli, gdy wyszło na jaw, że ich ulubienica jest chora. Okazuje się jednak, że to nie koniec złych wieści. Według informacji tygodnika "Na Żywo", serialowa gwiazda nie tylko straciła zdrowie, ale ostatnio także i... pracę!
Tego się nie spodziewała!
Zawodowe problemy
Ostałowska od lat z sukcesami łączyła pracę w filmach, serialach i teatrze. Talent sceniczny gwiazdy docenili krytycy i sama publiczność, która chętnie uczęszcza na przedstawienia z jej udziałem.
Rok temu artystka dołączyła na stałe do ekipy Teatru Studio. Zatrudniła ją przyjaciółka, a zarazem znana polska reżyserka - Agnieszka Glińska.
Chociaż prywatnie świetnie się dogadywały, z czasem okazało się, że w pracy miały problem z odnalezieniem wspólnego języka.
Łączyła je wzajemna fascynacja
Przyjaciółki znają się dobrze od blisko 20 lat. Gwiazda "M jak miłość" zawsze ceniła umiejętności reżyserskie koleżanki, stawiając ją za swój artystyczny wzór.
Glińska zachwyciła się natomiast talentem aktorskim Ostałowskiej. Tym, że świetnie sprawdza się zarówno w rolach spokojnych, jak i drapieżnych bohaterek.
Koleżanki wspierały się w najtrudniejszych chwilach swojego życia. To bardzo je do siebie zbliżyło.
Pomocna dłoń
Gdy okazało się, że syn Glińskiej pojawi się w "M jak miłość", Ostałowska od razu przygarnęła go pod swoje skrzydła. Co ciekawe, w telenoweli wcieliła się w postać jego... matki!
Franciszek Przybylski zagrał pierworodne dziecko serialowej Marty. Razem pojawiali się na ekranie przez 6 lat. Aktorka traktowała go na planie jak własnego syna.
A miało być tak pięknie...
Mówi się, że oferta pracy dla Ostałowskiej była formą rewanżu za jej pomoc. Aktorka nie zastanawiała się zbyt długo. Porzuciła więc etat w Teatrze Powszechnym, w którym pojawiała się od lat i przyjęła propozycję koleżanki.
Niestety, okazało się to złym pomysłem...
Trudna współpraca
Jak czytamy w "Na Żywo", odkąd serialowa gwiazda dołączyła do aktorskiej ekipy teatru, którego dyrektorem artystycznym jest Glińska, ani razu nie pojawiła się na scenie. Dlaczego tak się stało?
Podobno winna jest temu sama Ostałowska. Według doniesień kolorowej prasy, praca z nią nie należy do łatwych. Coraz głośniej mówi się o jej kaprysach i odrzuconych rolach, których ilość wciąż się powiększa.
To jednak nie jej wina?
Według niektórych opinii, o taki stan rzeczy trudno jednak do końca ją obwiniać...
- Moim zdaniem to wina choroby tarczycy, przez którą Dominika była wiecznie zdenerwowana i wyczerpana, nie dawała rady pogodzić pracy w teatrze i na planie serialu - tłumaczy Ostałowską jej koleżanka z Teatru Studio.
Nie musi się przejmować?
W te wyjaśnienia zdaje się nie wierzyć Glińska, która, jak podaje "Na Żywo", ostatnio zwolniła przyjaciółkę z pracy. Był to zapewne duży cios dla Ostałowskiej.
Sama zainteresowana nie ma się jednak czym przejmować. W końcu wciąż może liczyć na rolę w "M jak miłość".
Twórcy telenoweli nigdy nie narzekali na współpracę z serialową Martą. Tym bardziej dziwią więc doniesienia o jej trudnym charakterze.