"M jak miłość": Cichopek obwinia męża o zmarnowanie kariery

Kasia uważa, że milczący telefon to efekt nieudanych działań Marcina.

– Obwinia go o zmarnowanie kariery. Żałuje, że go posłuchała i nie zgodziła się przyjmować wielu ciekawych z perspektywy czasu ofert – mówi nasz informator.

Najczęściej ponoć negocjacje rozbijały się o proponowane stawki. Cichopek była gotowa je przyjmować, ale Hakiel miał jej to odradzać i próbował podbijać stawkę. Z reguły kończyło się to jednak fiaskiem i nie było ani ról, ani pieniędzy.

Jeśli faktycznie tak było, to nic dziwnego, że Kasia czuje duże rozżalenie. Tym bardziej, że rozstanie zawodowe z mężem i zatrudnienie nowej agentki wiele nie pomogło. Jakby stało się to zbyt późno.

– Wszyscy patrzą na nią przez pryzmat działań Marcina. Nic jej nie proponują, bo myślą, że ma gwiazdorskie fochy i wymagania – mówi osoba z otoczenia Cichopek.

Cichopek i Hakiel borykają się przecież ze spłatą ogromnego kredytu za wartą jakieś trzy i pół miliona złotych willę. Raty miesięczne pary sięgają ponoć kilkunastu tysięcy złotych. Jak podał informator "Faktu", choć tancerz i aktorka znaleźli sposób, jak sobie z tym poradzić, małżonkowie zamieszkali osobno i z dnia na dzień się od siebie oddalają – a powodów do kłótni im nie brakuje.