"M jak miłość": Barbara Kurdej-Szatan ma już dość plotek. Dziś żałuje swoich słów
Barbara Kurdej-Szatan robi coraz większą karierę w telewizji publicznej, a grono jej fanów stale się powiększa. Nic więc dziwnego, że media zaczęły ostatnio interesować się jej życiem prywatnym. Na tapetę wzięto bowiem kryzys, jaki niedawno rzekomo wkradł się w jej małżeństwo.
Szczere wyznanie
*Barbara Kurdej-Szatan robi coraz większą karierę w telewizji publicznej, a grono jej fanów stale się powiększa. Nic więc dziwnego, że media zaczęły ostatnio interesować się jej życiem prywatnym. Na tapetę wzięto bowiem kryzys, jaki niedawno rzekomo wkradł się w jej małżeństwo. Coraz częściej pisano o tym, że mąż aktorki bez większego sukcesu stara się zostać wokalistą i po cichu zazdrości żonie jej sukcesów. Oprócz tego mężczyzna źle się czuje z tym, że to jego druga połówka w znacznie większym stopniu utrzymuje ich wspólny dom. To właśnie miało doprowadzać do częstych spięć między małżonkami. - Pada iskra, jest pożar. I żadna strona nie chce ustąpić, choć zawsze chodzi o bzdety. Nie cierpię, gdy mąż zwraca mi uwagę. Na szczęście robi to na osobności. Ja zaś potrafię Rafałowi coś tam wypomnieć przy ludziach! Wiem, że to złe, ale nie wytrzymuję. Mocujemy się na zdania i opinie - przyznała aktorka w jednym z wywiadów. Wypowiadając te słowa nie zdawała sobie zapewne sprawy, jak wielką dyskusję wywoła. Od tej
pory nieustannie spekuluje się, czy jej małżeństwo chyli się ku końcowi. Niedawno Kurdej-Szatan zdecydowała się wyznać, jaka jest prawda. Czy dziś żałuje swoich słów? *
Początki kariery
Jeszcze kilka lat temu nikt o niej nie słyszał. Kurdej-Szatan skończyła krakowską szkołę teatralną, ale przez długi czas nie mogła się przebić w środowisku zawodowym. Dorabiała, grając w reklamach. Los odmienił się, kiedy zdecydowała się wziąć udział w kampanii jednej z sieci telefonii komórkowej.
Wtedy z dnia na dzień media zaczęły interesować się niezwykle sympatyczną blondynką, która na jednym z portali społecznościowych zyskiwała coraz więcej sympatyków. Dzięki temu aktorka otrzymała rolę w serialu "M jak miłość", a po jakimś czasie została również prowadzącą "Kocham Cię, Polsko!". Od tej pory media zaczęły rozpisywać się na temat jej życia prywatnego i kłopotów w małżeństwie.
Plotka rodzi plotkę
Okazuje się bowiem, że z czasem aktorka zaczęła żałować wypowiedzianych w jednym z wywiadów słów. Nie spodziewała się, że zostaną one opatrznie zrozumiane.
- To, że otwarcie mówię, że czasem kłócimy się tak, że iskry lecą, nie znaczy jeszcze, że chcemy się rozwieść! Jest miłość, więc są i emocje. Jeśli ich zabraknie, wtedy zacznę się martwić. Z reguły staram się takich rewelacji nie brać do serca, ale kiedy zaczynają one godzić w moich bliskich, to się wkurzam - powiedziała aktorka w wywiadzie dla magazynu "Flesz".
O kryzysie nie ma mowy
Barbara Kurdej-Szatan przyznała również, że najważniejszą wartością dla niej dzisiaj jest miłość. Z uwagi na to, że wraz z mężem doczekali się córki Hanny, byłaby nawet w stanie wybaczyć mu krótkie zauroczenie inną kobietą. I choć na początku byłaby wściekła, to później starałaby się go zrozumieć.
Do wielu spraw w związku zaczęła podchodzić inaczej właśnie wtedy, kiedy na świecie pojawiło się dziecko. Dziś żartobliwie podkreśla, że to między innymi mała Hania trzyma ich wszystkich w ryzach.
Bolesne pomówienia
Aktorka wraz z mężem stale się docierają, ale nie ma między nimi zazdrości o wzajemne, zawodowe sukcesy. Ostatnią długą nieobecność ukochanego przy jej boku podczas imprez branżowych wytłumaczyła krótko:
- Rafał był kierownikiem wokalnym przy nowym projekcie w Krakowie i spędził tam trzy miesiące. Sporo też koncertuje. Widywaliśmy się głównie w weekendy lub rozmawialiśmy przez telefon. A plotki o rzekomym kryzysie w związku mnie irytują. Przeczytałam niedawno, że podobno za dużo zarabiam, a Rafał nie ma nic do roboty i to go frustruje. Bzdura - dodała w tym samym wywiadzie.
Nauczka na przyszłość
Aktorka wspiera męża na każdym kroku. Jeszcze kilka lat temu, gdy dostała rolę w musicalu "Legalna blondynka" w Krakowie, postarała się również, aby jej ukochany dołączył do obsady. Wspólna praca bowiem niejednokrotnie zbliżyła ich do siebie. W rozmowie z Wirtualną Polską Kurdej-Szatan przyznała nawet:
- W moim związku panuje równowaga, dlatego często się ścieramy. Dwa mocne charaktery, nikt nigdy nie chce odpuścić, ale to jest fajne, bo uczymy się siebie nawzajem, chodzimy na kompromisy.
Jak widać w jej życiu wszystko układa się pomyślnie i nie ma mowy o żadnym kryzysie. Bardzo możliwie, że od tej pory aktorka dwa razy pomyśli zanim zdecyduje się opowiedzieć kolejną historię w tabloidzie.