"M jak miłość": Anna Mucha dostała bolesną nauczkę!
Aż trudno w to uwierzyć, ale Anna Mucha już 25 lat pracuje w rodzimym show-biznesie. Przez ten czas nauczyła się nie tylko występowania przed kamerami i profesjonalnego pozowania na czerwonym dywanie. Od kilkunastu lat może pochwalić się jeszcze jednym osiągnięciem: jak mało kto potrafi zwodzić wścibskich fotoreporterów.
Co się stało?
Co się stało?
Wakacje marzeń zamieniły się w koszmar
Pierwsze bolesne zderzenie Muchy z bezlitosnym światem show-biznesu rozpoczęło się od opublikowania w tabloidzie jej intymnych zdjęć z ówczesnym partnerem, Kubą Wojewódzkim. Co ciekawe, zdjęcia z egzotycznych wakacji aktorki wciąż można znaleźć w internecie.
- Pokazano moje zdjęcia z prywatnego wyjazdu z plaży, na której opalałam się topless. (...) Wróciłam z wakacji w Egipcie i odebrałam telefon: "Jak się udała wycieczka do Egiptu?". Ja na to: "Przepraszam, nie mogę rozmawiać, dziękuję, było świetnie, do widzenia". Tyle powiedziałam. Nazajutrz ukazał się artykuł: "Jak powiedziała nam Anna Mucha, wycieczka udała się fantastycznie". (...) Z tego powodu wytoczyłam dziennikarzowi proces, który zresztą po sześciu latach wygrałam. Dostałam 70 tysięcy złotych odszkodowania, co było dużą kwotą, ale dla wydawnictwa - niewielką. Liczył się jednak precedens - powiedziała szczerze w rozmowie z "Grazią".
Dopiero wtedy zrozumiała, że musi walczyć o swoją prywatność.
Wakacje marzeń zamieniły się w koszmar
Pierwsze bolesne zderzenie Muchy z bezlitosnym światem show-biznesu rozpoczęło się od opublikowania w tabloidzie jej intymnych zdjęć z ówczesnym partnerem, Kubą Wojewódzkim. Co ciekawe, zdjęcia z egzotycznych wakacji aktorki wciąż można znaleźć w internecie.
- Pokazano moje zdjęcia z prywatnego wyjazdu z plaży, na której opalałam się topless. (...) Wróciłam z wakacji w Egipcie i odebrałam telefon: "Jak się udała wycieczka do Egiptu?". Ja na to: "Przepraszam, nie mogę rozmawiać, dziękuję, było świetnie, do widzenia". Tyle powiedziałam. Nazajutrz ukazał się artykuł: "Jak powiedziała nam Anna Mucha, wycieczka udała się fantastycznie". (...) Z tego powodu wytoczyłam dziennikarzowi proces, który zresztą po sześciu latach wygrałam. Dostałam 70 tysięcy złotych odszkodowania, co było dużą kwotą, ale dla wydawnictwa - niewielką. Liczył się jednak precedens - powiedziała szczerze w rozmowie z "Grazią".
Dopiero wtedy zrozumiała, że musi walczyć o swoją prywatność.
Prośby i groźby
Ta sytuacja sprzed kilkunastu lat nauczyła aktorkę jednego: trzeba uważnie pogrywać z brukowcami, które często nie cofną się przed niczym, aby zdobyć m.in. sensacyjne zdjęcia. Gwiazda do dziś uczy się, jak postępować z czyhającymi na każdy jej krok paparazzi.
- Pierwszego sierpnia braliśmy z Marcelem udział w obchodach rocznicy powstawania warszawskiego. Jak zawsze w spokoju czcimy tę podniosłą chwilę. Mija godzina "W". Tłum się rozchodzi. Ruszamy dalej. (...) Oczywiście dookoła tłum ludzi. Masa fotoreporterów i paparazzich. Znajdują mnie natychmiast. Podchodzę do jednego z nich i proszę, by nie robił mi zdjęć. Wydaje mi się, że uszanowali prośbę - zaczęła opowieść Mucha.
Jak się okazało, apel przyniósł nie do końca oczekiwany efekt.
Prośby i groźby
Ta sytuacja sprzed kilkunastu lat nauczyła aktorkę jednego: trzeba uważnie pogrywać z brukowcami, które często nie cofną się przed niczym, aby zdobyć m.in. sensacyjne zdjęcia. Gwiazda do dziś uczy się, jak postępować z czyhającymi na każdy jej krok paparazzi.
- Pierwszego sierpnia braliśmy z Marcelem udział w obchodach rocznicy powstawania warszawskiego. Jak zawsze w spokoju czcimy tę podniosłą chwilę. Mija godzina "W". Tłum się rozchodzi. Ruszamy dalej. (...) Oczywiście dookoła tłum ludzi. Masa fotoreporterów i paparazzich. Znajdują mnie natychmiast. Podchodzę do jednego z nich i proszę, by nie robił mi zdjęć. Wydaje mi się, że uszanowali prośbę - zaczęła opowieść Mucha.
Jak się okazało, apel przyniósł nie do końca oczekiwany efekt.
Kontrowersyjne zdjęcie
- Mija kilka minut, jedziemy dalej. Spotykam znajomego, też fotografa. Wychylam się i pozdrawiam jego rodzinę, on pyta o dzieciaki. Macham do niego na pożegnanie, on robi mi kilka zdjęć. Odjeżdżamy. Nazajutrz na jednym z portali pojawia się tytuł: "Oto, jak Mucha świętowała godzinę "W"! Wszyscy na baczność, ona pozowała do zdjęć". Przykro mi było - wyznała serialowa Madzia Marszałek.
Jednak, jak sama przyznała, posiadanie za sobą tzw. "ogona", ma również pozytywne strony. To nie tylko nieustanna ucieczka przed wścibskimi obiektywami fotoreporterów.
Kontrowersyjne zdjęcie
- Mija kilka minut, jedziemy dalej. Spotykam znajomego, też fotografa. Wychylam się i pozdrawiam jego rodzinę, on pyta o dzieciaki. Macham do niego na pożegnanie, on robi mi kilka zdjęć. Odjeżdżamy. Nazajutrz na jednym z portali pojawia się tytuł: "Oto, jak Mucha świętowała godzinę "W"! Wszyscy na baczność, ona pozowała do zdjęć". Przykro mi było - wyznała serialowa Madzia Marszałek.
Jednak, jak sama przyznała, posiadanie za sobą tzw. "ogona", ma również pozytywne strony. To nie tylko nieustanna ucieczka przed wścibskimi obiektywami fotoreporterów.
Znajomi paparazzi
Mucha, jak wiele najbardziej popularnych i rozpoznawalnych gwiazd, niemal codziennie spotyka na swojej drodze paparazzich. Jest to na tyle małe i hermetyczne środowisko, że często bardzo dobrze znają się ze swoimi "ofiarami". Co ciekawe, taki układ nieraz odpowiada Annie.
- Znamy się z nimi doskonale, bo panowie nie zmieniają się od lat. Śmieję się, że mam najlepiej obfotografowane ciuchy, przypilnowane mieszkanie i dzieci. Nic się nie ukryje. Stłuczka w środku miasta - miałam najlepiej obfotografowane auto w Warszawie. Mam też pełną dokumentację z pierwszej ciąży. Czyli jest kilka plusów z tej popularności - zauważyła Mucha.