Domknięcie dyktatury na Białorusi. Łukaszenka zamyka największy portal informacyjny TUT.by.
Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka zamknął największy portal informacyjny na Białorusi TUT.by. - To już nie miękki autorytaryzm, tylko zwykły terror - mówi WP Agnieszka Romaszewska z Biełsat TV.
19.05.2021 12:11
Ministerstwo Informacji Białorusi zablokowało we wtorek użytkownikom dostęp do portalu informacyjnego TUT.by. Obok nadającej z Polski telewizji Biełsat (która ma też swoją stronę internetową i kanał na YouTubie), było to wcześniej największe niezależne medium na Białorusi.
Sebastian Łupak: Jak doszło do zamknięcia największego niezależnego portalu na Białorusi?
Agnieszka Romaszewska, redaktor naczelna Biełsat TV: Po pierwsze służby Łukaszenki zamknęły we wtorek redakcję główną TUT.by w Mińsku oraz redakcje regionalne. To był najazd i rewizje, podczas których 13 osób zostało aresztowanych, w tym redaktor naczelna Marina Zołotowa oraz wielu innych dziennikarzy i pracowników. Poza tym portal został zablokowany przez Biełtelekom.
Sprawdzałem: witryna jest nieosiągalna. Jakie zarzuty postawiono dziennikarzom?
Paradoksalnie finansowe. Portal rzekomo korzystał bezprawnie z nielegalnych ulg i siedziby w parku technologicznym w Mińsku. Oskarżono ich o niepłacenie podatków.
Już wcześniej w telewizji państwowej władza straszyła, że każdy reklamodawca, który kupuje reklamy na stronie TUT.by to tak, "jakby kupował bilet na Titanica".
Jakim portalem był TUT.by?
To taki białoruski odpowiednik WP. Pisali o wszystkim: o ekonomii, sporcie, motoryzacji, były plotki. Po prostu prywatny portal, niezależny od władz. Korzystało z niego nawet 60 proc. Białorusinów.
Pisali o polityce?
Przez długie lata byli zachowawczy i ostrożni. My - Biełsat – próbowaliśmy reklamować u nich nasze produkcje, ale oni na początku się nie zgadzali albo ukrywali te informacje gdzieś na dole strony.
Ale gdy przyszła białoruska rewolucja w sierpniu 2020 r. i Białorusini wyszli na ulice, portal TUT.by się zradykalizował. Nie mieli wyjścia. Jeśli bije się ludzi i masowo ich aresztuje, to dziennikarze muszą to opisywać.
Były wcześniej sygnały, że Łukaszenka dąży do zamknięcia portalu?
W styczniu 2021 r. Łukaszenka pozbawił ich statusu medium, a dziennikarzy pozbawił akredytacji. Nie mogli wchodzić na konferencje prasowe i zadawać władzom pytań.
Do więzienia na pół roku trafiła też dziennikarka TUT.by Kaciaryna Barysewicz, która podała za lekarzem, że zakatowany na śmierć przez milicję artysta Raman Bandarenka nie miał wcale we krwi alkoholu, jak twierdziły władze po sekcji zwłok.
Dlaczego Łukaszenka zastrasza i zamyka media?
Domyka dyktaturę. To nie jest miękki autorytaryzm, tylko dziki terror: taki polski stan wojenny, tylko gorszy. To był wcześniej nieprzyjemny kraj, autorytarny, ale teraz to przekroczyło wszelkie granice. Liczba osób, która przeszła przez areszty, więzienia, osób pobitych czy torturowanych przekroczyła już 30 tys. Więźniów politycznych jest teraz między 400 a 900 osób.
Ktoś na tym korzysta?
Łukaszenka wprowadził przepisy, na których korzysta materialnie wierna mu klasa urzędnicza i funkcjonariusze reżimu. Dla urzędników są udogodnienia i ulgi finansowe. Łukaszenka sprawnie ich ze sobą związał.
Czyli Łukaszenka skutecznie zdusił białoruską rewolucję?
W tym sensie, w jakim generał Jaruzelski zdusił w 1981 r. Solidarność, wprowadzając stan wojenny. Ale potem przegrał.