Lucyna Malec wychowuje niepełnosprawną córkę. "Nie wyobrażałam sobie, by oddać Zosię do ośrodka"
Jest jedną z najpopularniejszych aktorek dubbingowych w Polsce. Widzowie znają ją doskonale z serialu "Na Wspólnej". Być może nie wszyscy wiedzą, że Lucyna Malec wychowuje sama niepełnosprawną Zosię. Życie dało jej w kość.
26.07.2018 12:34
- Kiedy rodzi się dziecko niepełnosprawne, to tak naprawdę są tylko dwie drogi wyjścia: żyć albo nie. Ja wybrałam jasną stronę. Życie to płynąca rzeka i albo możemy się szarpać i płynąć pod prąd, albo płynąć z prądem rzeki. Ja czasem się szarpię, ale wykonuję pewne rzeczy, jak np. samotny wyjazd do Irlandii Północnej, żeby dać sobie zgodę na płynięcie z nurtem – powiedziała Malec w wywiadzie udzielonym "Świat i ludzie".
Córka aktorki urodziła się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Potrzebuje stałej opieki i rehabilitacji. Ze względu na niepełnosprawność Zosi, małżeństwo rodziców nie przetrwało próby. Mąż odszedł, ale aktorka mogła liczyć na pomoc bliskich i przyjaciół. Aktorka długo wstrzymywała się przed rozmowami o córce. Dopiero dwa lata temu zdecydowała się opowiedzieć o tym publicznie. Teraz znacznie częściej zdradza, jak wygląda jej życie prywatne. Co z pewnością dodaje otuchy innym rodzicom.
- Nie wyobrażałam sobie, by oddać Zosię do jakiegoś ośrodka, ale też nie potępiam takich ludzi, bo wiem, że opieka nad osobą niepełnosprawną może człowieka przerosnąć. Nie wszyscy muszą być bohaterami – przyznaje Malec.
I dodaje: - Męża miałam krótko. Wiadomo, że jak jest Zosia, to ona jest dla mnie najważniejsza. A to też jest wyzwanie dla ewentualnego partnera. Nigdy zresztą nie miałam takich marzeń, aby wyjść za mąż, do ślubu iść w białej sukience, być panią domu.
Aktorka przyznała, że nie potrafi narzekać na sytuację, w której się znalazła. Robi dla córki wszystko, co może. W rozmowie podkreśliła też, jak ważny dla polskiego społeczeństwa był protest rodziców niepełnosprawnych dzieci w Sejmie. - Jestem matką i staram się temu sprostać. Wiadomo, że są inne kłopoty, inne wyzwania. Niedawno obserwowałam protest niepełnosprawnych i podziwiam liderkę Iwonę Hartwich. Myślę, że ten protest nam, społeczeństwu, dużo dał. Otworzył oczy ludziom. To, jak żyją, jest zależne od ich portfela – mówi.