"Lucyfer". Świeżość serii nr 4 to plus dla Netflixa. Tom Ellis podniósł poziom
Efekty specjalne są na satysfakcjonującym poziomie, poboczne wątki ucięto, demonizm postaci uwypuklono – odświeżony "Lucyfer" sporo zyskał. Stacja Fox nie pociągnęła tytułu, Netflix wygrał 1:0. 4 sezon "Lucyfera" z Tomem Ellisem czeka na obejrzenie.
3 sezony serialu "Lucyfer" zrealizowała stacja Fox. Od serii nr 4 za tytuł odpowiada już jednak Netlix. Zrezygnowano na szczęście ze sztucznego przedłużania kolejnych sezonów o niepotrzebne odcinki (rekord to 22), każdy z nich ma lekką fabułę, postaci są barwne, a ich rozwój postępuje równolegle do wydarzeń. Scenariusz jest na świetnym poziomie, sceny walki podobnie, o efekty specjalne już nie musimy się martwić. Nasz tytułowy nieustraszony diabeł Lucyfer, ekstremalny narcyzm, fan walk i alkoholu, rozmiłowany w seksie, w którego wciela się 40-letni Brytyjczyk, Tom Ellis, pokazuje zarówno diabelską twarz, jak i codzienne wcielenie. Demonicznego aktora można również oglądać w mniej odważnych wydaniach w takich tytułach, jak "Rush" czy "Jak romantycznie!". Kury znoszącej złote jajka nie powinno się zabijać, zaczekajmy więc na oświadczenie Netflixa w sprawie kolejnej serii serialu "Lucyfer".