"Lekarze": Jeszcze niedawno było z nią bardzo źle
Danuta Stenka jest jedną z najbardziej rozchwytywanych aktorek. Nadmiar obowiązków nie wychodzi jej jednak na dobre. Ostatnio mówiło się, że artystka znów cierpi na depresję. Podkrążone oczy i szara cera - fani byli zaniepokojeni jej wyglądem. Trudno chwile gwiazda przetrwała dzięki jednej osobie...
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Sukcesy zawodowe i szczęśliwa rodzina - wydawało się, że życie Stenki jest idealne. Dopiero z czasem okazało się, że aktorka przeżywa wewnętrzny kryzys.
- Czuję chwilami rozdrażnienie spowodowane zmęczeniem. Znowu zdarzają się tygodnie bez jednego wolnego dnia. Nie jestem w stanie zapanować nad pewnymi sytuacjami, nie lubię tego. Budziłam się zdenerwowana, bo od rana miałam zajęcia i powinnam być wypoczęta. Dopadł mnie jakiś taki bezgraniczny, permanentny smutek bez powodu. Byłam nieszczęśliwa, choć tak naprawdę nic się nie stało - przyznała w jednym z wywiadów.
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Chwilami było bardzo źle...
- Budziłam się rano i zanim otworzyłam oczy, chciało mi się płakać. Jakbym straciła sens życia. Smutek się nasilał, czułam, jak spadam na dno - przytacza słowa artystki "Super Express".
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Jak przyznała artystka, w pewnym momencie nie umiała już sama poradzić sobie z negatywnymi emocjami.
- Budzi się człowiek i wszystko jest bez sensu. Mówią ci, że idą na zakupy, a tobie chce się płakać. Mówią ci, że trzeba przestawić samochód, a tobie chce się płakać. Masz pójść do pracy, chce ci się płakać. Masz nie przychodzić - też chce ci się płakać - dzieliła się wspomnieniami trudnych doświadczeń gwiazda na łamach "Twojego Stylu".
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Stenka jest jedną z nielicznych aktorek, która przyznała się do tego, że przez długi czas zmagała się z depresją.
Brała rolę za rolą, mało spała, zdarzało się zapomnieć o ważnym spotkaniu. Na szczęście dała się namówić na wizytę u lekarza, który stwierdził przemęczenie wywołane permanentnym stresem. Roczne leczenie zakończyło się sukcesem - czytamy w "Rewii".
Jak przyznaje gwiazda, ze swoją chorobą nie poradziłaby sobie, gdyby nie wsparcie jej męża.
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Stenka i Janusz Grzelak są małżeństwem od ponad 20 lat. Oboje z wykształcenia są aktorami. On poświęcił jednak swoją karierę dla rodziny.
- Ja pracowałem w zawodzie przez sześć lat, zaraz po studiach. Początkowo w teatrze w Toruniu i nawet z pewnymi sukcesami - zdobyłem główną nagrodę na Festiwalu Teatrów Polski Północnej. Potem przenieśliśmy się do Poznania. Danusia zaangażowała się w Teatrze Nowym, a ja w Polskim. Nie chcieliśmy pracować na jednej scenie. To zbyt męczące, gdy zaciera się granica między życiem prywatnym a zawodowym. Pracując razem, chcąc nie chcąc, przenosi się teatr do domu, a dom do teatru; to nie sprzyja ani związkowi, ani pracy - wspominał mąż artystki w rozmowie z "Sukcesem".
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Grzelak, chcąc wesprzeć żonę w rozwijaniu jej zawodowej drogi, zmienił profesję i został biznesmenem. Jak zapewnia, nie żałuje dziś swojej decyzji. Nie zazdrości też żonie sławy.
- Janusz nie każe mi wybierać, robić czegoś pod dyktando. Nie jest zazdrosny o moją pasję. Uczę się tego od niego - zdradza w "Rewii" aktorka.
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
- Dla niego moje sukcesy były naszym wspólnym zwycięstwem. On mnie wspiera, pociesza i znosi moje humory przed premierą. Rozumie moje męki i radości związane z tym zawodem i wnosi do domu atmosferę innego świata - wylicza gwiazda w dalszej części wywiadu.
Tylko dzięki niemu Stenka przetrwała trudne chwile
Nie zawsze jednak było idealnie. Związek Stenki Grzelaka przeżywał swoje wzloty i upadki. Dziś jednak są zgodną i nierozłączną parą.
- Owszem, czasami mamy odmienny pogląd na jakąś kwestię, ale nigdy w naszym domu nie było awantury - zapewnia na łamach "Rewii".
- Czas pokazał, że moje małżeństwo ma mocne fundamenty - dodaje.