"Lekarze": Fani serialu oburzeni. Nie tak miała wyglądać śmierć Maksa!
Nie tak to miało wyglądać! Sposób uśmiercenia Maksa pozostawił wiele do życzenia. Zabrakło wzruszającego pożegnania, pogrzebu i żałoby wśród lekarzy toruńskiego szpitala. Widzowie są oburzeni! Co dokładnie wytykają twórcom serialu?
Widzowie pokochali serial
Tragiczny wypadek
Przypomnijmy, w jaki sposób Maks zniknął z ekranów. Bohater został ciężko ranny w wyniku wypadku samochodowego. Natychmiast został przewieziony do szpitala w Toruniu. Lekarze szybko zdiagnozowali poważne i liczne obrażenia wewnętrzne.
Ostatnie słowa Maksa
Alicja błyskawicznie dowiedziała się o wypadku Maksa. Bez chwili zastanowienia pojechała do Copernicusa, aby w tak dramatycznych chwilach być jak najbliżej ukochanego.
Tymczasem po wstępnej diagnozie lekarze podjęli decyzję o pilnej operacji Kellera. Małżonkowie minęli się w pośpiechu na szpitalnym korytarzu. Ostatkiem sił Maks wyszeptał do żony:
- Zajmij się Kubą – wyznał.
Jeszcze wtedy Alicja nie wiedziała, że to była jego ostatnia wola.
Operacja się nie powiodła
Przerażona Szymańska przez cały czas przyglądała się przebiegowi operacji zza szyby. Niestety, mimo usilnych starań lekarzy, nie udało się uratować życia Maksa. Wystąpił wewnętrzny krwotok i zatrzymanie akcji serca...
Keller jako duch
Ostatnie chwile Kellera zostały pokazane jako koszmar senny Alicji, która obudziła się w środku nocy do Kubusia. W serialu zabrakło nie tylko wzruszającego pożegnania małżonków, ale nie pokazano także rozpaczy współpracowników i rodziny. Próżno doszukiwać się również pogrzebu bohatera.
Nie było pożegnania
Twórcy serialu postanowili nieco przyśpieszyć czas, pomijając niektóre wątki, na które, jak się potem okazało, widzowie czekali z zapartym tchem. Zamiast ceremonii pogrzebowej widzowie zobaczyli, jak Alicja odwiedziła cmentarz, na którym spoczęło ciało Kellera. Razem z małym Kubą zapaliła znicz zmarłemu ukochanemu.
Alicja została matką małego Kuby
Szymańska spełniła prośbę Maksa i zaopiekowała się jego dzieckiem. Załatwiła wszystkie formalności i została oficjalnym opiekunem chłopca.
Takie zakończenie wątku Alicji i Maksa, delikatnie mówiąc, nie przypadło do gustu fanom serialu.
Gorzej niż Hanka i Rysiek
Widzowie są zdania, że to najgorsze pożegnanie, jakie do tej pory miało miejsce w polskich serialach. W niepamięć poszedł nawet wypadek Hanki Mostowiak z "M jak miłość", która straciła życie, z impetem wjeżdżając samochodem w puste kartony oraz śmiertelny upadek Rysia z "Klanu".
Spadnie oglądalność?
Fani "Lekarzy" nie kryją oburzenia. Po emisji pierwszego odcinka 4. serii internet zalały krytyczne komentarze kierowane pod adresem producentów serialu. Widzowie nie mogą pogodzić się z myślą, że scenarzyści w tak łatwy i szybki sposób uśmiercili głównego bohatera.
- Niestety był to mój ostatni odcinek "Lekarzy". Tu nawet nie chodzi o Maksa. Małaszyński chciał odejść - jego sprawa, choć jego śmierć była groteskowa – napisał jeden z internautów.
- Jestem pewna, że twórcy zauważą spadek oglądalności serialu i po zakończonym sezonie nie będzie on już emitowany. I tak będzie najlepiej dla nas wszystkich – dodała internautka.
Roiło się od błędów
Widzowie wytykają również twórcom wiele niedociągnięć w fabule.
- Wiadomo, że serial teraz będzie lipny bez Maksa. Ale porażką jest to, że na śmierć tej głupiej Olgi poświęcili 1,5 odcinka, a na Maksa, głównego bohatera 2 min… Wiedzieli już wcześniej, że odejdzie z serialu, to mogli to inaczej zrobić – czytamy w komentarzach na oficjalnej stronie serialu.
- Zabawne jest to, że Maks wyszedł z wybuchu stacji benzynowej z lekkimi zadrapaniami i wstrząśnieniem mózgu (gdzie normalnie żadna z osób znajdujących się na tej stacji, nie miała prawa przeżyć), a od pękniętej opony, gdzie zarzuciło go w poprzek jezdni, po czym się zatrzymał, już raptem pęknięte narządy, ranny w głowę i umarł. Po prostu śmiech na sali – zauważył ironicznie internauta.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zaakceptowanie faktu, że "godne" uśmiercenie bohaterów wciąż pozostaje piętą Achillesa rodzimych twórców seriali...