Legenda uszatego ronina
Stan Sakai, niepozorny Hawajczyk japońskiego pochodzenia, stworzył Usagiego od początku do końca. W czasach, w których korporacje przejmują prawa do postaci i zlecają kolejnym artystom rysowanie według scenariuszy idealnie wyważonych pod publiczkę, Sakai posiada pełnię praw do swojego pomysłu. W ,,Usagim Yojimbo" kontroluje więc wszystko - od wyglądu bohaterów (a ci przedstawieni są jako antropomorficzne zwierzęta), przez rozwijającą się powoli fabułę, aż do takich detali tła, jak małe dinozaury zastępujące zwierzęta.
Sakai znany jest również ze swojej pracowitości. ,,Usagiego" tworzy tylko on. Nikt nie kładzie mu tuszu, nikt nie koloruje, nikt nie robi liternictwa. Mimo to rysownik nigdy nie spóźnia się z kolejnym odcinkiem. Uwielbiają go za to wydawcy, a nienawidzą koledzy po fachu znudzeni tym, że szefowie wciąż podają jego przykład.
,,Usagi" to jeden z niewielu komiksów autentycznie autorskich, który przebił się do głównego nurtu i z powodzeniem spełnia założenia serii komiksowej. Z jej regularnością, wielowątkowością, fabularną konsekwencją i wielością bohaterów.
Dlatego setny numer serii nie mógł być inny. To po prostu kolejny, bardzo dobry odcinek. Kolejna opowieść o samuraju podróżującym samotnie przez feudalną Japonię, na którego drodze wciąż staje śmierć. ,,Most Łez" ma nieco luźniejszą strukturę niż większość tomów. Opowieści tu zmieszczone w większości nie kontynuują głównych wątków fabularnych (poza jedną, w której powracają Gen i Jei). Są dopełnieniem całości. Epizodami, które mają powiedzieć czytelnikowi coś więcej na temat bohaterów i świata przedstawionego. Nie znaczy to jednak, że Sakai sobie odpuścił. Z prostego, pobocznego wątku o dziewczynie podróżującej z Usagim wycisnął więcej emocji niż inni scenarzyści wyciskają z wielozeszytowych serii o zagładzie świata. Ten tom to doskonały moment dla tych, którzy nie znają serii, by mogli do niej wskoczyć. Sakai pokazuje w nim cały swój kunszt i talent. To idealna ilustracja tego, za co wszyscy kochają ,,Usagiego Yojimbo".
Tytułowa historia to ponura opowieść o ciążącym na roninie fatum, tłumacząca dlaczego zawsze podróżuje sam. Los dopadnie Usagiego wszędzie, a samotność to jedyne czego może oczekiwać samuraj pozbawiony pana. Sakai doskonale podkreśla nastrój scenami dziejącymi się w strugach ulewnego deszczu. Zaskakująco mroczne są też dwie sceny, w których pojawiają się demony. Jednego znaliśmy już wcześniej, tożsamość drugiego jest zaskakująca. Każdego, kto biorąc do ręki ,,Usagiego" spodziewa się wesołej historyjki o króliku z mieczem, czeka gorzkie rozczarowanie.
,,Most Łez" jest tak dobry jak wszystkie poprzednie albumy. To gęsta, świetnie poprowadzona historia. Jedna z tych, które opowiedzieć mógłby Akira Kurosawa.