Legenda uszatego ronina

Stan Sakai, niepozorny Hawajczyk japońskiego pochodzenia, stworzył Usagiego od początku do końca. W czasach, w których korporacje przejmują prawa do postaci i zlecają kolejnym artystom rysowanie według scenariuszy idealnie wyważonych pod publiczkę, Sakai posiada pełnię praw do swojego pomysłu. W ,,Usagim Yojimbo" kontroluje więc wszystko - od wyglądu bohaterów (a ci przedstawieni są jako antropomorficzne zwierzęta), przez rozwijającą się powoli fabułę, aż do takich detali tła, jak małe dinozaury zastępujące zwierzęta.

Legenda uszatego ronina
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

26.01.2010 | aktual.: 29.10.2013 16:10

Sakai znany jest również ze swojej pracowitości. ,,Usagiego" tworzy tylko on. Nikt nie kładzie mu tuszu, nikt nie koloruje, nikt nie robi liternictwa. Mimo to rysownik nigdy nie spóźnia się z kolejnym odcinkiem. Uwielbiają go za to wydawcy, a nienawidzą koledzy po fachu znudzeni tym, że szefowie wciąż podają jego przykład.

,,Usagi" to jeden z niewielu komiksów autentycznie autorskich, który przebił się do głównego nurtu i z powodzeniem spełnia założenia serii komiksowej. Z jej regularnością, wielowątkowością, fabularną konsekwencją i wielością bohaterów.

Dlatego setny numer serii nie mógł być inny. To po prostu kolejny, bardzo dobry odcinek. Kolejna opowieść o samuraju podróżującym samotnie przez feudalną Japonię, na którego drodze wciąż staje śmierć. ,,Most Łez" ma nieco luźniejszą strukturę niż większość tomów. Opowieści tu zmieszczone w większości nie kontynuują głównych wątków fabularnych (poza jedną, w której powracają Gen i Jei). Są dopełnieniem całości. Epizodami, które mają powiedzieć czytelnikowi coś więcej na temat bohaterów i świata przedstawionego. Nie znaczy to jednak, że Sakai sobie odpuścił. Z prostego, pobocznego wątku o dziewczynie podróżującej z Usagim wycisnął więcej emocji niż inni scenarzyści wyciskają z wielozeszytowych serii o zagładzie świata. Ten tom to doskonały moment dla tych, którzy nie znają serii, by mogli do niej wskoczyć. Sakai pokazuje w nim cały swój kunszt i talent. To idealna ilustracja tego, za co wszyscy kochają ,,Usagiego Yojimbo".

Tytułowa historia to ponura opowieść o ciążącym na roninie fatum, tłumacząca dlaczego zawsze podróżuje sam. Los dopadnie Usagiego wszędzie, a samotność to jedyne czego może oczekiwać samuraj pozbawiony pana. Sakai doskonale podkreśla nastrój scenami dziejącymi się w strugach ulewnego deszczu. Zaskakująco mroczne są też dwie sceny, w których pojawiają się demony. Jednego znaliśmy już wcześniej, tożsamość drugiego jest zaskakująca. Każdego, kto biorąc do ręki ,,Usagiego" spodziewa się wesołej historyjki o króliku z mieczem, czeka gorzkie rozczarowanie.

,,Most Łez" jest tak dobry jak wszystkie poprzednie albumy. To gęsta, świetnie poprowadzona historia. Jedna z tych, które opowiedzieć mógłby Akira Kurosawa.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)