Kultowe żarty prowadzących - zawsze śmieszne czy już żałosne?
Śmiech na siłę?
Przez długi czas żart na rozpoczęcie programu wydawał się idealnym wprowadzeniem widza w dobry nastrój. Jednak takie myślenie obowiązywało w epoce przed „Familiadą”. Obecnie „żart prowadzącego” kojarzony jest głównie z mało zabawnymi anegdotami, które od lat serwuje nam Karol Strasburger. A jak się to wszystko zaczęło?
Przez długi czas żart na rozpoczęcie programu wydawał się idealnym wprowadzeniem widza w dobry nastrój. Jednak takie myślenie obowiązywało w epoce przed „Familiadą”. Obecnie „żart prowadzącego” kojarzony jest głównie z mało zabawnymi anegdotami, które od lat serwuje nam Karol Strasburger. A jak się to wszystko zaczęło?
Emitowana od 1994 roku „Familiada” jest teleturniejem dla rodzin i przyjaciół. Uczestnicy odpowiadają na najróżniejsze pytania, na ogół niewymagające od graczy terminologii specjalistycznej, a jedynie trafnego wskazania nastrojów społecznych, wiedzy potocznej czy obiegowych opinii.
Nie wiadomo, kiedy dokładnie gospodarz „Familiady” wpadł na pomysł, aby bawić nas żartem na dobry początek. Już w odcinkach z lat 90. widzowie musieli zaśmiewać się do rozpuku wysłuchując „żartów prowadzącego”.
Nie były one jednak opowiadane tak regularnie, jak ma to miejsce w najnowszych edycjach programu: