RozrywkaKultowe polskie programy, na których powrót wszyscy czekają!

Kultowe polskie programy, na których powrót wszyscy czekają!

Często narzekamy, że mimo tak wielu kanałów telewizyjnych, w ramówkach nie ma nic godnego uwagi. A przecież dawniej w polskiej telewizji sporo było programów rozrywkowych, które gromadziły rekordową widownię. Które z nich warto by wskrzesić i przywrócić w najlepszym czasie antenowym? Zobaczcie nasze sentymentalne zestawienie hitów sprzed lat!
Kultowe polskie programy, na których powrót wszyscy czekają!
Źródło zdjęć: © AKPA

23.02.2012 | aktual.: 25.11.2013 13:20

"Koło Fortuny" spełniało marzenia Polaków

Polska telewizja byłaby uboga bez „Koła fortuny”. To jeden z tych programów, które ukształtowały współczesne oblicze stacji telewizyjnych.
Gospodarz teleturnieju, Wojciech Pijanowski był fantastycznym showmanem. Nie tylko przeprowadzał uczestników przez kolejne etapy programu, ale równocześnie bawił ich anegdotami oraz angażował w dyskusje na tematy niezwiązane z kolejną rundą.

„Koło fortuny” to dzisiaj program kultowy, wspominany przy okazji najróżniejszych podsumowań. Nie tylko Wojciech Pijanowski był jego wizytówką. Poza nim program prowadzili Andrzej Kopiczyński, Paweł Wawrzecki i Stanisław Mikulski. Równie ważna była także asystentka odsłaniająca literki, czyli Magda Masny (później zastąpiła ją Anna Samusionek).

„Koło fortuny” zostało wskrzeszone kilka lat temu (2007-2009). Nową edycję prowadził Krzysztof Tyniec, ale ze względu na kiepską porę emisji, program nie utrzymał się zbyt długo na antenie Dwójki. Jednak gdyby wrócił w lepszym czasie antenowym i byłby realizowany w bardziej atrakcyjnym studiu nagraniowym, z pewnością wzbudziłby zainteresowanie widzów pamiętających pierwsze odcinki.

W końcu „Koło fortuny” było jednym z pierwszych powiewów wielkiego świata w polskiej telewizji (program powstał na licencji amerykańskiego formatu „Wheel of Fortune”).

Co za klasa! Co za styl!

Flagowym programem telewizyjnej Dwójki była „Wielka gra” (1962-2006). W programie brali udział uczestnicy posiadający gruntowną wiedzę z określonej dziedziny nauki czy sztuki. Mogła to być literatura światowa po 1945r., muzyka barokowa czy chemia organiczna. Każdy z uczestników odpowiadał na pytania przygotowane przez specjalistów, zasiadających w loży eksperckiej.

Program wymagał od uczestników ogromnej wiedzy nie dającej się nabyć na kilka tygodni przed nagraniem. Dlatego udział w „Wielkiej grze” wiązał się z prestiżem. W programie występowali naukowcy, nauczyciele akademiccy i ludzie czynnie związani ze wskazaną dziedziną badań.

„Wielka gra” była dla najmłodszych widzów, nie zawsze zorientowanych w poruszanej problematyce, łącznikiem z telewizją, której już dzisiaj nie ma. Prowadząca program, Stanisława Ryster nawiązywała do klasy telewizyjnych pionierów mówiących nienaganną polszczyzną, znających zasady savoir-vivre i potrafiących wybrnąć z każdej sytuacji.

Trzeba przyznać, że w dzisiejszej telewizji nie jest to już takie oczywiste, dlatego powrót „Wielkiej gry” byłby szansą na poprawę wizerunku pasma telewizji edukacyjnej.

Obraz
© (fot. tvp/Youtube)

Hubert Urbański sprawdził się w "Milionerach"

Z pewnością wielu fanów quizów ucieszyłoby się także z powrotu „Milionerów”. To jeden z pierwszych programów w polskich telewizji, wprost nawiązujących do anglosaskiej tradycji wielkich teleturniejów. Programów, w których uczestnicy walczą nie tylko o duże pieniądze, ale mają także okazję wypromować się dzięki udziałowi w medialnym show. Emocje umiejętnie podsycał gospodarz programu, mający status telewizyjnej gwiazdy.

W Polskim wydaniu prowadzącym był Hubert Urbański i chyba trudno byłoby znaleźć lepszego kandydata – równie opanowanego, cierpliwego, z twarzą pokerzysty.

„Milionerzy” to jeden z tych programów, gdzie można było wygrać sporą sumę pod warunkiem, że ma się sporo wiedzy ogólnej o świecie, a także dużą dawkę szczęścia, pozwalającą wylosować optymalny zestaw pytań.

„Milionerów” emitowała stacja TVN i ostatecznie zdjęła program z ramówki w 2010r.

Piotr Kraśko w "5-10-15"

Warto jednak przypomnieć programy nie tylko przeznaczone dla widzów dorosłych. W ramówce lat 90. sporo było interesujących propozycji dla najmłodszych widzów. Jedną z nich był program „5-10-15”, skierowany dla uczniów szkół podstawowych, którzy mogli znaleźć tam informacje przydatne do przygotowania szkolnych projektów, nauki języków, ale i dowiedzieć się czegoś o wyjazdach wakacyjnych, czy sposobach nawiązywania znajomości z rówieśnikami z innych krajów (pamiętajmy, że pogram emitowany był w czasach, kiedy Internet był marzeniem sennym).

„5-10-15” zniknęło z anteny ze względu na niską oglądalność, ponieważ dzisiaj młodzi ludzie wszystkie potrzebne odpowiedzi znajdują w sieci. Nie znaczy to jednak, że przywrócenie programu do ramówki telewizyjnej byłoby porażką.

Jeżeli jego formuła zostałaby uatrakcyjniona i dostosowana do współczesnych realiów, z pewnością najmłodsi uczniowie szkół podstawowych chętnie zasiedliby przed ekranami telewizorów.

Obraz
© (fot. tvp/Youtube)

Kulfon, co z ciebie wyrośnie?

Podobnie jak „Rower Błażeja” dla licealistów, tak dla najmłodszych widzów kultowa była „Ciuchcia” (emitowana w latach 1992-2000). Jej bohaterami i gospodarzami równocześnie byli Kulfon i żaba Monika.

Celem programu było edukowanie dzieci poprzez zabawę, dlatego też w każdym odcinku pojawiały się określone bloki tematyczne mające na celu rozwijanie ich talentów plastycznych, możliwości intelektualnych, rytmicznych czy wiedzy ogólnej o świecie. Program inicjowały piosenki wykonywane przez słynną grupę Fasolki.

„Ciuchcia”, podobnie jak „Domowe przedszkole”, była ważną częścią dzieciństwa dzisiejszych 30-latków. Bez wątpienia miała duży wpływ na rozwój młodych widzów i warto byłoby powrócić do tradycji pasma edukacyjnego, stale obecnego w ramówce telewizji publicznej lat 90.
Z pewnością spędzenie 30 minut przed ekranem telewizora lepiej wpływało na najmłodszego widza, niż godziny bezowocnego wpatrywania się w ekran monitora.

Tęsknimy za "Piratami"!

Programem, który w latach 90. wzbudzał szczególne emocje, byli bez wątpienia „Piraci”. Prowadzący Rafał Rykowski, każdą rozmowę telefoniczną z uczestnikiem zaczynał od pytania „kogo witam, kogo goszczę”, co z czasem stało się znakiem rozpoznawczym „Piratów”.

Zasady programu opierały się na klasycznej grze w statki, jednakże trudno było wygrać z Rykowskim. Był on nietypowym jak na dzisiejsze czasy gospodarzem, ponieważ ośmielał się krytykować uczestników, poprawiać ich błędy językowe, a przecież w latach, gdy sami prowadzący notorycznie je popełniają, jest to coś niespotykanego.

Warto także wspomnieć scenografię programu – statek piracki, falujący niczym na wzburzonym morzu. Dzisiaj taka scenografia byłaby nie do zaakceptowania ze względu na zbyt mocne zakorzenienie w estetyce wczesnych lat 90. Sam program stanowił ciekawą rozrywkę, bo ważniejsze od gry w statki, były rozmowy prowadzącego z uczestnikami.

Obraz
© (fot. AKPA)

"Rower Błażeja" to było coś!

Z kolei dla młodzieży licealnej kultowy był program „Rower Błażeja”. Jego zadaniem było pokazanie młodym ludziom jakie mają możliwości wyboru studiów, czy warto zdawać międzynarodową maturę, jak najlepiej uczyć się języków obcych i co to znaczy być odpowiedzialnym za swoje czyny.

Poza walorem edukacyjnym, sporo miejsca poświęcano bieżącym wydarzeniom kulturalnym: redakcja zapraszała poczytnych pisarzy, aktorów, muzyków.
„Rower Błażeja” był także internetową platformą spotkań dla młodzieży.

"Miliard w rozumie" i Janusz Weiss

W polskich stacjach zdecydowanie brakuje programów rozrywkowych o walorze edukacyjnym. Dzisiaj pozostał „Jeden z dziesięciu”, a jeszcze kilka lat temu emitowany był „Miliard w rozumie”. Jego brak jest szczególnie odczuwalny, ponieważ był to jedyny program skierowany do widzów dorosłych, ceniących rozrywkę wymagającą wysiłku intelektualnego. Stanowił ogniwo pośrednie między „Wielką grą” a „Jednym z dziesięciu”, gdyż padały tam pytania bardzo specjalistyczne, ale równocześnie były zestawy z zakresu wiedzy ogólnej.

„Miliard w rozumie” emitowany był od 1993 roku aż do 2005, kiedy program zniknął z anteny. Prowadził go Janusz Weiss i bez wątpienia dzięki jego barwnej osobowości, często trudne zagadnienia z zakresu nauk ścisłych można było bez trudu przyswoić. Wystarczyło wsłuchać się w komentarze wygłaszane w sposób zrozumiały nie tylko dla ekspertów w danej dziedzinie, ale przede wszystkim dla widzów nie znających zbyt dobrze poruszanej problematyki.

Obraz
© (fot. AKPA)

Kazimiera Szczuka była wymagającą prowadzącą

Z pewnością wart okurzenia byłby także brytyjski format, znany w Polsce jako „Najsłabsze ogniwo”. Stacja TVN nagrywała program w latach 2004-2006, a w rolę prowadzącej wcielała się Kazimiera Szczuka. Bez wątpienia była to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu.

Program polegał na eliminowaniu spośród grupy uczestników tego, który odpowiadał najgorzej na zadane pytania. Kazimiera Szczuka z charakterystyczną dla siebie ironią, trafnie komentowała potknięcia i elementarne braki wiedzy graczy.

„Najsłabsze ogniwo” pokazywało, jak radzą sobie ludzie pod presją czasu, zmuszeni odpowiadać na pytania w niezbyt przyjacielskiej atmosferze. W przeciwieństwie do większości programów, „Najsłabsze ogniwo” miało na celu wytrącenie gracza z równowagi, zdekoncentrowanie go i równocześnie zmuszenie do udzielenia poprawnej odpowiedzi. O ile dla uczestników było to bardzo stresujące, dla widzów stanowiło ciekawą rozrywkę.

Kazimierz Kaczor ma na koncie przygodę z programem rozrywkowym

W równie odległych czasach, które pamiętają fani „Pirarów”, Dwójka emitowała program „Va Banque”. Prowadził go znany aktor Kazimierz Kaczor. Co najciekawsze, „Va Banque” w Polsce nie zyskał takiej oglądalności, jak na przykład w Stanach, gdzie jest jednym z najpopularniejszych programów tego typu. W Polsce cieszył się umiarkowanym zainteresowaniem, ale ze względu na edukacyjny charakter i stałą grupę wiernych widzów, długo utrzymywał się na antenie (1996-2002).

Występujący w programie gracze poznawali hasła w formie odpowiedzi na pytanie, a ich zadaniem było poprawne sformułowanie samego pytania. Dla osób nieznających formuły mogło być to nieco zaskakujące, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do odpowiadania na pytania, a nie ich formułowania na podstawie odpowiedzi.

Program dużo zyskiwał dzięki postaci prowadzącego. Jego ironiczny uśmiech nie zdradzał nigdy, co tak naprawdę myśli o przebiegu gry. Jednak Kazimierz Kaczor, w przeciwieństwie do Rafała Rykowskiego, traktował swoich gości z dużą życzliwością i starał się stworzyć w programie dobrą atmosferę.

Ale to już było i nie wróci więcej?

Telewizja lat 90. miała zdecydowanie szerszy niż obecnie wachlarz propozycji dla widzów w różnym wieku. Paradoksalnie, mimo tak bogatej obecnie oferty programowej, brak w niej zasadniczego elementu – bloku programów edukacyjnych.

Za którymi produkcjami tęsknicie najbardziej?

Tekst: Małgorzata Major * Jesteśmy też na Facebooku! Dołącz do nas!* Teleshow.pl na Facebooku

Zobacz także:

[

Jurorka znowu pokazała za dużo! Czy to jest jeszcze sexy?! ]( http://teleshow.pl/gid,13387625,img,13387656,kat,,sid,144,title,Najwiekszy-wygrany-Bitwy-na-glosy-biust-Wegorzewskiej,galeria.html )
[

Tancerki „Tańca z gwiazdami” mówią całą prawdę o programie ]( http://teleshow.pl/gid,13400409,img,13400439,kat,,title,Tancerki-Tanca-z-gwiazdami-mowia-cala-prawde,galeria.html )
[

Takiej jej nie znacie! Czy Kożuchowska wolałaby ukryć te zdjęcia? ]( http://teleshow.wp.pl/malgorzata-kozuchowska-takiej-jej-nie-znacie-6026604057236609g )
[

Bohaterowie „I kto to mówi” 20 lat później ]( http://film.wp.pl/zobacz-jak-sie-zmienili-bohaterowie-komedii-i-kto-to-mowi-6025275548005505g )

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)