"Kuchenne rewolucje" w Kamionkach. Napis na ścianie wyprowadził Gessler z równowagi

Prowadzenie gastronomii to nie bułka z masłem. Potrzebne są ciężka praca, zaangażowanie i cierpliwość. Ale szef kuchni w podpoznańskich Kamionkach doprowadził te zasady do ekstremum! Gessler aż odechciało się jeść.

Gdy właścicielka usłyszała werdykt Gessler, emocje wzięły górę
Gdy właścicielka usłyszała werdykt Gessler, emocje wzięły górę
Źródło zdjęć: © TVN
Basia Żelazko

06.10.2022 21:37

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Robert i Daria poznali się w jednej z poznańskich knajp. Lata mijały, a oni nie chcieli rozstać się z gastronomią. Postanowili postawić na coś własnego, niedaleko stolicy Wielkopolski, w Kamionkach założyli nowy lokal - Fyrtel smaków.

Taki przerażający baner "witał" gości
Taki przerażający baner "witał" gości© TVN

Niestety, przedsięwzięcie nie przynosiło kokosów. Goście przychodzili w weekendy, w tygodniu sala świeciła pustkami. Jeśli już ktoś wpadał, to po dania na wynos. A to z kolei nie było w smak Robertowi. Jako szef kuchni miał niepohamowane ambicje, chciał, by jego dania były wyjątkowe, oryginalne i bardzo ładne. Jednak trudno o to, gdy je się ze styropianu.

Para wezwała na pomoc Magdę Gessler. Telewizyjna kreatorka smaku i stylu zamówiła kilka dań z karty. Po pierwsze była zaskoczona tym, że podano jej pierogi z krążkami cebulowymi i... płatkami róż. Po drugie dania były przesolone i nietrafione. Najgorsze jednak "czaiło się" na ścianie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Okazało się, że Robert jest niezwykle ambitnym kucharzem, ale także pracoholikiem. Nie lubi rozdzielać obowiązków, wszystko musi robić sam i mieć nad tym kontrolę. Na ścianie umieścił swoje motto: "Pasja i poświęcenie, tylko dzięki temu można dalej zajść i wygrać".

Gessler nazwała ten napis "przerażającym". W rozmowie z szefem kuchni wytłumaczyła mu, że jego poświęcenie na nic się zda. Żona Roberta przejęła się tym, jak bardzo trafna była diagnoza restauratorki i wybuchnęła płaczem.

Obraz
© tvn

- Pogrążysz tę knajpę! - powiedziała. Nic dziwnego zatem, że gdy zabrała się do rewolucji, zaczęła od ścian.

- Po pierwsze znika ten napis, bo jest przerażający, jakby każdy musiał płacić z twoje poświęcenie - zawyrokowała.

Zmieniła nazwę restauracji na Złotą Świnkę. Nauczyła kucharza i jego pomocnika nowych przepisów, zorganizowała akcję promocyjną i pokazową kolację. Ta okazała się jak zwykle sukcesem. Na prawdziwy test musieli poczekać bardzo długo, bo aż trzy miesiące. Gdy Gessler wróciła po 12 tygodniach, była zachwycona podanymi jej daniami. Robert i Daria nareszcie odetchnęli z ulgą. Przyznali także, że mają duży ruch, nieraz brakuje stolików dla głodnych gości.

- Taka przygoda jest najlepszą przygodą, jaka może zdarzyć się Magdzie Gessler - powiedziała gospodyni "Kuchennych rewolucji".

Komentarze (2)