"Kuchenne rewolucje": Gessler spadła mu z nieba. W jedną niedzielę zarobił tyle, co przez rok!

W Sosnowcu ledwo zipał "Polski Nie-rząd", restauracja, która nie tylko z nazwy nie zapowiadała niczego dobrego. Magda Gessler nie wiedziała, od czego zacząć tę rewolucję. Na początek ustawiła młodego właściciela do pionu.

Magda Gessler uratowała lokal z Sosnowca. "Polski Nie-rząd" zmieniła w góralskie bistro, które w końcu zaczęło na siebie zarabiać
Magda Gessler uratowała lokal z Sosnowca. "Polski Nie-rząd" zmieniła w góralskie bistro, które w końcu zaczęło na siebie zarabiać
Źródło zdjęć: © Instagram.com

15.04.2022 | aktual.: 15.04.2022 09:05

- Nie spodziewałem się takiej torpedy na początku. Jakbym w ryja dostał się poczułem - relacjonował na gorąco 29-letni Patryk, który już na wejściu usłyszał od Magdy Gessler, jak fatalną nazwę restauracji wymyślił. I choć właściciel próbował wyjaśnić, że pod kontrowersyjnym "nie-rządem" kryje się sprzeciw wobec polityki lockdownu, gwiazda TVN nie dała się przekonać. Przy degustacji szybko okazało się, że równie zniechęcająca jak nazwa lokalu była i jego kuchnia.

Kotlet - z nazwy "byle jaki" - w rzeczywistości też tak smakował, żeberek, choć apetycznie podanych, nie dało się ugryźć, a barszcz, do ugotowania, którego nikt nie chciał się przyznać, był totalną porażką. Nic dziwnego, że na takie dania nie było w Sosnowcu chętnych.

Właściciel tego "Polskiego Nie-rządu" skarżył się na kłopoty finansowe. Zadłużenie restauracji w chwili rewolucji sięgało 140 tys. zł. Podobną kwotę Patryk zainwestował w cały interes. Do tego koszty w postaci raty kredytów i wynagrodzenia dla pracowników restauracji.

Problemem okazał się styl zarządzania, a zwłaszcza to, że w kuchni każdy robił wszystko czyli nic. Gotował nawet właściciel, choć nie najlepiej. Co gorsza, nikt nie odważył się mu tego powiedzieć. - Nie mogę uwierzyć, że ty myślisz, że ty dobrze gotujesz i że wy mówicie, że to jest smaczne - wypaliła w pewnym momencie gwiazda TVN. - Ten nie-rząd powinien się podać do dymisji - podsumowała i zaproponowała zespołowi konkretną rewolucję. Lokal totalnie zmienił swoje oblicze, przekształcając się w góralskie bistro z lokalną kuchnią.

W menu "Idziemy w góry", bo taka jest nowa nazwa lokalu, pojawiła się m.in. pieczeń barania czy tosty z oscypkami, a surowy wystrój wnętrza w końcu nabrał konkretnego, góralskiego charakteru. Powodzeniem zakończyło się także wspólne gotowanie pod okiem Magdy Gessler i finałowa kolacja. A jak było po wyjeździe słynnej rewolucjonistki?

Choć podczas powtórnej wizyty Magdy Gessler nie wszystkie dania wypadły tak dobrze, jak ostatnio, restauratorka uznała to za "drobne potknięcia". Ogólnie rewolucja zakończyła się sukcesem, także finansowym. Jak właściciel zdradził przed kamerami, lokal zdobył nowych klientów, a dochody poszybowały w górę. Zdarzyło się nawet tak, że utarg z jednej niedzieli był większy niż to, co pan Patryk zarobił w ubiegłym roku. Nic dziwnego, że 29-latek był niezmiernie wdzięczny gwieździe TVN.

- Magda Gessler zmienia życie. Moje życie na pewno zmieniła - nie krył zadowolenia przed kamerą.

Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij. Poniżej znajdziesz najnowszy odcinek:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)