"Kuchenne rewolucje" w Gdyni. Gessler nie mogła uwierzyć, że nie dostanie ryby
W dawnym kinie Neptun w gdyńskim Orłowie powstało bistro o tej samej nazwie. Gessler totalnie nie spodziewała się tego, co zobaczy w menu. Restauratorka szybko zakasała rękawy i przystąpiła do rewolucji.
13.05.2021 14:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mimo panującej pandemii i obostrzeń uderzających w gastronomię TVN nie zrezygnowało z produkcji swojego hitu. W "Kuchennych rewolucjach" Gessler wciąż podróżuje po Polsce i nagrywa już 22. sezon programu. W najnowszym odcinku zjawiła się w Orłowie, modnej, nadmorskiej dzielnicy Gdyni.
Tam w dawnym kinie Neptun funkcjonowało bistro pod tą samą nazwą. Prowadząca je Klaudia ze łzami w oczach opowiadała, że po pierwszej fali pandemii musiała zamknąć lokal. Jednak determinacja współpracowników zmotywowała ją, aby zacząć od nowa. Przychody wciąż jednak były godne pożałowania.
Zwierzyła się Gessler, że co miesiąc dokłada 3 tys. zł do interesu, na który łoży jej mąż. Jego z kolei nazwała "aniołem i przyjacielem", mimo że Gessler stwierdziła, że skoro go nie ma na miejscu, to... jej nie kocha.
- Jestem w stanie pracować po 15 godzin, aby to tylko stanęło na nogi - powiedział Tarlan, młody kucharz Neptuna.
- Jak nas otworzą, czy nas znowu zamkną? To jest ciągła obawa - wyznała zapłakana Klaudia, dzieląc obawy pewnie tysięcy przedsiębiorców.
Niestety Magda Gessler nie była zachwycona podanymi jej potrawami. "Rosół z kury przemysłowej", "śmierdzący kotlet" "naleśnik smażony na nie wiadomo czym" - wymieniała skrzywiona. Na dodatek w menu nie było ryby!
Po krótkim rzucaniu przedmiotami po całej kuchni już wiedziała, jak będzie wyglądać ta rewolucja. Postanowiła przemianować Neptuna na bistro Niezłe Kino, gdzie mają być podawane ulubione potrawy znanych aktorek i aktorów. Do menu trafiły kopytka, sałatka z kaszy, zupa wyłoniona w wewnętrznym konkursie.
Niespodzianką odcinka okazała się wizyta syna Gessler, Tadeusza Mullera, który nauczył ekipę gotować smaczne dania ze zdrowych składników.
Niestety Niezłe Kino nie mogło zorganizować pokazowej kolacji. Zamiast tego pracownicy częstowali ludzi daniami w pojemnikach i słoikach. Gdy Gessler wróciła po kilku tygodniach do Gdyni, czekała na nią zdenerwowana właścicielka już z mężem u boku.
Na szczęście Gessler była zachwycona podanymi jej daniami. "Nigdzie w Polsce nie jadłam lepszego de volaille'a!" - chwaliła.
Właścicielka Niezłego Kina z ulgą powiedziała, że obroty wzrosły. - W tygodniu 1300, a w niedzielę nawet 2 tys. zł - wyliczyła. Ten odcinek został wyemitowany w najlepszym dla nich momencie. W najbliższy weekend zostaną bowiem otwarte ogródki przy restauracjach, więc pewnie spacerowicze w Orłowie zajrzą tam z ciekawością.