Kuchenne Rewolucje w Czarnym Bawole w Starym Czarnowie: nietrafiony prezent i tona żywieniowych frustracji
Irek kupił prezent swojej żonie na rocznie ślubu. Miało być romantycznie i prosto z serca, tymczasem okazało się, że Ania nie lubi gotować. "Czarny bawół" stał się nieskończonym pasmem zmartwień i niepowodzeń. Czy Magdzie Gessler udało się uratować ten związek i przywrócić świetność restauracji?
19.10.2018 | aktual.: 19.10.2018 07:58
Tym razem Magda Gessler pojechała do Starego Czarnowa nieopodal Szczecina, gdzie znajduje się restauracja "Czarny bawół". Właściciel przyjeżdżał tam na randki ze swoją dziewczyną Anną. Po 25 latach małżeństwa Irek postanowił zrobić żonie prezent i kupił pełną wspomnień karczmę. - Długo ją namawiałem. Napaliłem się, jak szczerbaty na suchary - mówił. W końcu udało się ją przekonać, a teraz to Ania musi zarządzać całą restauracją. Irek tylko je.
Pani Ela, kucharka, pamięta czasy świetności "Czarnego bawoła". Choć karta pozostała ta sama, knajpa wieje pustkami. A małżeństwo musi dopłacać do interesu. Anna straciła wszystkie nadzieje, a Irek odsunął się na dalszą pozycję - Staram się w to nie ingerować - podsumował. O pomoc poprosiła Gessler córka Patrycja i siostrzenica Ani, Kinga.
Po przyjeździe Magdy na stole pojawiły się flaki. - Mrożone i przemyte. Kompletnie bez smaku - mówiła zdegustowana. Potem zagościły dewolaje – przysmak z oleju trafił wprost do kuchenki, a restauratorka przeżyła kolejny szok. Najgorzej wypadła specjalność zakładu – golonka. - Wygląda strasznie! - skwitowała Magda. - To jest ohydne, zabierzcie to! Kapusta jest niejadalna.
- To nie jedzenie, a szopka. Za komuny by przeszło - skwitowała swoją wizytę i opuściła restaurację. Po powrocie zarządziła wielkie wietrzenie. - Na temat gotowanie niewiele wiem - powiedziała Ania i dodała - Nie lubię gotować. W końcu do rozmowy dołączył Irek. - Anka, ty bredzisz. Obudź się! - zdenerwowała się restauratorka. W międzyczasie Patrycja odbyła szczerą rozmowę z Magdą. Poleciały łzy.
- W dalszym ciągu czujesz się Kopciuszkiem. Z Kopciuszkiem nie robię rewolucji- Magda ponownie przeprowadziła rozmowę z Anią. - Chciałabym, żebyś zwyciężyła - próbowała ją podbudować na duchu. Patrycja została poproszona o przejęcie sterów w "Czarnym Bawole" na miesiąc. Wraz z Kingą okazały się przedsiębiorczymi menadżerkami.
Magda zmieniła nazwę na "Biały Bawół", a wszystkie czarne elementy stały się białe. Na kolację zaproponowała: tatar ze śledzia, krem z białych warzyw i kalafiora, pstrąg panierowany w mące z migdałów lub polędwica z patelni grillowej.
- Uważam, że pani Magda trochę przegina. Poprosiłam panią Magdę, żeby zmieniła restaurację, a nie mnie - bulwersowała się Ania. Była uparta i nie zdecydowała się na żadną metamorfozę. Magda Gessler postawiła sprawę jasno. - Ja nie chcę zmienić obrusów, chcę zmienić właścicieli po to, żeby to mogło funkcjonować. Do właścicielki w końcu zaczęło coś docierać. - Nie powiem, ostro po mnie pojechała - skwitowała właścicielka.
Po powrocie Magda zauważyła, że Ania jednak zmieniła kolor włosów. Trochę mniej podobała jej się karta i podane jej potrawy. - Szpitalne smaki- zupa nie wywołała zachwytu. Dużo lepiej egzamin zdała polędwica. - Mimo wszystko widać, że czegoś chcą, czegoś się nauczyli, ale droga jeszcze daleka - podsumowała Gessler. Choć restauracja nie była idealna, właścicielka zrobiła duże postępy. Oglądaliście ten odcinek?