"Wyszynk z szynką"
Do tej pory jedną z największych afer, jakie wybuchły na planie "Kuchennych rewolucji", była ta, która rozegrała się w kieleckim "Wyszynku z szynką". Magda Gessler nie dowierzała, jak skąpa była właścicielka, jak bardzo oszczędzała na jedzeniu, a przede wszystkim, jak mało płaciła swoim pracowniczkom (700-800 zł). Sytuacja była nie do zaakceptowania tym bardziej, że jak dowiedziała się restauratorka, właścicielka nie była wcale biedna, a oprócz lokalu miała jeszcze kilka nieruchomości. Mimo próśb i kategorycznych żądań, w "Wyszynku" po rewolucji niewiele się zmieniło, a płace kucharek wciąż pozostawiały wiele do życzenia.
Nagłośnioną sprawą zainteresowała się… prokuratura i inspekcja pracy. Urząd zawiadomił śledczych po tym, jak byłe pracownice "Wyszynku" zgłosiły się po zasiłek dla bezrobotnych. Były przekonane, że Agnieszka K. zatrudniła je na pełen etat. Z dokumentów ZUS wynikało jednak, że zatrudniono je na część etatu w związku z czym, należy im się mniejszy zasiłek. Właścicielka przyznała się do zarzucanych jej czynów.