Gessler w końcu nie wytrzymała
- Flaki są wygotowane na maksa. Gotowane kilka razy, żeby nie śmierdziały, ale trochę flak musi być flakiem - powiedziała.
Kolejna potrawa również nie podbiła wymagającego podniebienia restauratorki. Można nawet powiedzieć, że z każdym kęsem restauracja diametralnie traciła w oczach.
- Cóż to za koszmarna kompozycja z octu balsamicznego. Tego się już nie robi. Paniera jak racuchy. Co za masakra! To jest smażone na oleju? Akurat sznycle cielęce smaży się na maśle - stwierdziła i zwróciła talerz zaskoczonej kelnerce.
Mijały kolejne minuty, a na stole pustka. Magdzie Gessler nie pozostało już nic innego, jak ruszyć do kuchni i sprawdzić, na jakim etapie są przygotowania jej obiadu. Niestety, tego się nie spodziewała. Kucharze nie mieli pojęcia, że gwiazda czeka na kolejne zamówione potrawy, ponieważ kelnerka źle przekazała dyspozycje. Tego było już za wiele. Cierpliwość restauratorki dobiegła końca. Wzięła wszystkie swoje rzeczy i w pośpiechu, nie bacząc na łzy zrozpaczonej sytuacją właścicielki, opuściła lokal.
- To jest skandal. Kelnerka nie znosi stresu, to jest państwa sprawa. Mogłabym tu czekać do... śmierci dlatego, że nic nie zostało zrobione w kierunku mojego jedzenia, a ja tu dwóch godzin nie stracę. Jak się klienta nie obsługuje, to się go nie ma. Tak właśnie się stało. Nie zostałam obsłużona, zapomniano o moim zamówieniu, inni klienci byli ważniejsi. Uważam, że należy szybko stąd uciekać - podsumowała pierwszy dzień rewolucji.