"Trzy smaki" nie zarabiają na siebie
- Jestem w Czeladzi. Znalazłam restaurację - powiedziała triumfalnie na wstępie Gessler. Łatwo nie było, bo drogowskazy prowadziły na basen. Czyżby jadłodajnia była tylko nieprzynoszącym zysków, słabo zarządzanym dodatkiem do ledwo działającej, zaniedbanej i fatalnie prezentującej się pływalni?
- Piękny ogródek letni, tancbuda… - Krzysztof oprowadzając Gessler po "majątku", nie mógł wykrzesać z siebie entuzjazmu. Nic dziwnego, że klientów brakowało. - Ludzie na piwko przychodzą. I znikają - zdradziła pomoc kuchenna. Brak chętnych na dania kuchni polskiej i włoskiej oznaczał bankructwo.
- Nie zarabia to na siebie - mówił Krzysztof o biznesie, który miał być inwestycją. Razem z żoną włożyli w lokal kilkaset tysięcy złotych. Co gorsza, rodzina właściciela zadłużyła się, aby poprawić fatalną kondycję finansową Krzysztofa i Iwony. Sytuację miał uratować nowy kucharz.