"Kuchenne rewolucje": restauracja "Szafran" ("Wałkowane") nie dotrwała nawet do emisji odcinka. Co się stało?
Rodzinny biznes okazał się porażką
Ten interes nie miał prawa się udać. Dobra lokalizacja przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi, chęć do pracy, a nawet pozyskanie sporych funduszy unijnych nie wystarczyły, aby odnieść sukces. Wszystko przez wyjątkowo złą atmosferę i dziwaczne układy pomiędzy właścicielami.
W "Szafranie" właścicielki były dwie, przynajmniej według umowy ustnej. Na pomysł prowadzenia punktu gastronomicznego wpadli mężowie Sylwii i Poliny, kuzyni, ale to one otworzyły restaurację. W lokalu pracowały też siostry Poliny - rodzona i cioteczna. Niestety, pracowników było więcej niż gości.
Co ciekawe, Ukrainka Pola w swojej ojczyźnie skończyła farmację i przez 10 lat pracowała w zawodzie. Jednak po wyemigrowaniu nie mogła liczyć na etat w aptece. Zajęła się najpierw pomaganiem w jednej z warszawskich restauracji, gdzie nauczyła się gotować, później razem z Sylwią otworzyła własny biznes. Problem w tym, że na nim nie zarabiała, choć ciężko pracowała – to ona bowiem stworzyła menu i rządziła w kuchni. Na dodatek miała talent, dzięki któremu w innym miejscu mogłaby zarobić duże pieniądze.
Tymczasem Sylwia zajęła się rachunkami i zarządzaniem. Ostatecznie, choć panie „założyły” spółkę (umowa ustna!), to Sylwia dzierżyła władzę, a Pola nie miała nic do powiedzenia. Czy Magda Gessler mogła coś z tym zrobić? No i czy brak sprawiedliwego podziału praw oraz obowiązków był jedynym problemem „Szafranu”?
Zobacz: Kuchenne rewolucje