"Kuchenne rewolucje": Pandemia doprowadziła ich na skraj bankructwa. Na antenie polały się łzy
Restauracja i hotel Ajax w Jankach pod Warszawą mocno ucierpiała na pandemii. Właściciele byli na skraju bankructwa. Ostatnią deską ratunku była Magda Gessler.
W najnowszym odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła restaurację w Jankach pod Warszawą o niespecjalnie apetycznej nazwie Ajax. Właściciele otworzyli ją w 1980 r. Jak wspominają, nie było wtedy w okolicy innych restauracji, więc ruch mieli bardzo duży. Potrafili wydawać 500 dań dziennie. – Nawet w trudnych czasach stanu wojennego nie zamknęliśmy kuchni ani przez jeden dzień – mówi Marcin, który przejął biznes po rodzicach i na miejscu zbudował też hotel.
Jako zapalony myśliwy Marcin dba o to, by w karcie były dania z dziczyzny. Sam zajmuje się masarstwem i przygotowuje wędliny, które można kupić w restauracji. Mówi o nich, że są "ekologiczne", mając prawdopodobnie na myśli to, że nie dodaje do nich ulepszaczy.
Niestety pandemia sprawiła, że dziś Ajax jest na skraju bankructwa. A właściciel przyznaje, że często zdarza mu się płakać. Zaprosił Magdę Gessler, by pomogła mu "odnaleźć się w tej sytuacji".
Restauratorka na początku została poczęstowana wędlinami. Była nimi zachwycona, zwłaszcza kiełbasą z dziczyzny. Ale gdy na stół zaczęły wjeżdżać dania z kuchni, zrobiło się nieco gorzej. Flaki okazały się niejadalne, podobnie jak gulasz wieprzowy i kotlet mielony. Ale gulasz z dziczyzny otrzymał już ocenę "nie jest źle".
Szukając wyjścia z trudnej sytuacji, Gessler dowiedziała się, że właściciel restauracji popadł w długi. Ma wysoki kredyt: miesięczna rata to 30 tys. zł. Gdy przyszła pandemia, knajpa i hotel przestały na siebie zarabiać. – Obroty spadły o 95 procent – pożalił się Marcin.
Gessler zafascynowana wyrobami z dziczyzny postanowiła, że to będzie główna atrakcja restauracji, która z Ajaksu zmieniła nazwę na Zajazd Zielone Rykowisko. Właściciel bardzo entuzjastycznie podszedł do pomysłów Gessler. Z uśmiechem na twarzy mówił: - Liczę na to, że nasz nowy przepis na flaki "wyrwie z kapci".
Ale gdy Magda Gessler spotkała się z mamą właściciela, kobieta nie wytrzymała emocji. Wyraźnie przytłoczona swoją sytuacją rozpłakała się. Powiedziała, że dostała pieniądze z tarczy antykryzysowej, ale nie wolno jej przeznaczyć ich na spłacanie kredytu. – Oszczędzając bardzo, powinno mi to wystarczyć na opłaty na rok. Ale z kredytem nie dam rady – powiedziała.
Na rozluźnienie atmosfery Gessler zaproponowała wspólne odnawianie starego kredensu, w którym będą eksponowane masarskie wyroby. Wszyscy byli w dobrych humorach.
Restauratorka zaproponowała kolację w pandemicznych warunkach. Na zewnątrz stanął grill, a goście podjeżdżali samochodami i, jako że nie mogli jeść w środku, dostawali dania zapakowane w słoiki i spożywali je w autach. – Taki myśliwski drive-thru – skomentowała Gessler. Kolacja, mimo że zorganizowana w środku pandemii, okazała się sukcesem.
Po kilku miesiącach Gessler wróciła do restauracji. Okazało się, że grill nadal stoi. A do tego dołączyło ognisko, przy którym goście pieką kiełbasy. – Jest ciężko, ale do przodu – powiedział pan Marcin o swojej sytuacji.
Gdy Gessler spróbowała kiełbasy, flaków i gulaszu z jelenia według swojego przepisu, była zachwycona. - Obłędne. Tego w Polsce nie robią — powiedziała. A gdy spróbowała hamburgera z mortadelą i jajkiem, dodała: - To jest najlepszy hamburger, jaki w życiu jadłam!