"Kuchenne rewolucje": nie rzucała talerzami. Po powrocie Gessler zastała dania lepsze, niż zostawiła
W tym odcinku zaskoczenia nie kryła nawet sama Magda Gessler. Obyło się bez afer, krzyków i rzucania talerzami. A efekt rewolucji przeszedł nawet jej oczekiwania.
Taki obrót spraw w "Kuchennych rewolucjach" to rzadkość. Choć szczęśliwe zakończenia zdarzają się w programie często, to tym razem nawet sama Gessler była zaskoczona faktem, jak łagodnie przeprowadziła zmiany w potrzebującej pomocy restauracji.
Tym razem trafiła na Śląsk Cieszyński. Tam karczma Dziupla u Wuja w Górkach Wielkich przeżywała swoje wzloty i upadki. Właściciele z 10-letnim już doświadczeniem w prowadzeniu restauracji przyznali, że mają problem z utrzymaniem stałego poziomu zainteresowania wokół swojego lokalu. W sezonie letnim odwiedzało ich mnóstwo gości, jesienią i zimą trudno było się im utrzymać.
Gessler, która przybyła na miejsce, dziwiła się, że właściciele nie mają pomysłu na prowadzenie urokliwej karczmy w malowniczej lokalizacji. Wydawało się na pierwszy rzut oka, że lokal może być "samograjem". Ale do sukcesu było daleko.
Magda Gessler jak zazwyczaj szybko zlokalizowała źródło problemu. Słaba jakość dań nie wynikała z braku umiejętności ekipy, ale raczej "zmęczenia materiału", przepracowania i kiepskiego stanu zdrowia kucharza. Wytknęła też brak znajomości lokalnych produktów. Restauratorka zmotywowała też właścicieli do poważnej rozmowy ze wspólnikiem, Mirkiem, by ten zadbał i o siebie, i o to, by przykładał większą wagę do pracy w kuchni, a zwłaszcza komunikacji z pozostałymi współpracownikami.
Sama Gessler nie miała tym razem zbyt wiele do roboty. Kuchnia była czysta, zespół zgrany i zaangażowany. Postawiła więc głównie na zmianę menu i dekoracji już i tak imponującego wnętrza. Restauracja zyskała nową nazwę - Pękata Chata, a w środku zagościło mnóstwo czerwieni i różu, które ładnie komponowały się z wszechobecnie panującym jasnym drewnem.
W menu zaś pojawiły się autorskie pomysły na dania z regionalnych produktów. I tak na kolację podano "piwonię" - wariację na temat rattatouile, warzywa podane w liściu kapusty z lokalnym serem, treściwy krupnik i pieczeń ze schabu, nadziewaną sztywnym, mrożonym wcześniej zamarynowanym boczkiem. Goście byli zachwyceni nowym pomysłem na dania, a w całą ekipę restauracji, szczególnie małżeństwo właścicieli, Iwonę i Michała, wstąpiła nowa energia do działania.
Michał w finale odcinka dziękował restauratorce za pomoc, na co ta odparła z rozbawieniem: - Ale przyznaj, żadnego talerza ci na głowie nie rozbiłam! Nie darłam się - podsumowała.
I nie dało się ukryć, że to istotnie była jedna z najłagodniejszych rewolucji. Po powrocie Gessler spodziewała się, że zastanie dobrą restaurację, ale i tak kolacja okazała się zaskoczeniem. Ekipie udało się powtórzyć jej smaki, a nawet wywrzeć na autorce przepisów niemałe wrażenie. Okazało się, że pieczeń wychodzi im jeszcze lepiej niż wtedy, gdy przygotowywali ją z Gessler. Restauratorka bez zawahania poleciła beskidzką Pękatą Chatę. Oglądaliście ten odcinek?