"Kuchenne rewolucje": najpierw nie było oszałamiającego sukcesu, teraz definitywne zamknięcie. Właściciele restauracji doświadczyli bolesnej lekcji
GALERIA
W jednym z listopadowych odcinków słynna restauratorka pojawiła się w Lublinie, by uratować podupadającą restaurację. Marzeniem właściciela pizzerii Vicenti był lokal z prawdziwym włoskim jedzeniem. Sam miał już pokaźną wiedzę – we Włoszech spędził 15 lat. Mimo wszystko Vicenti nie prosperował. Gdy pojawiła się w nim Gessler, zupełnie zmieniła nie tylko wystrój, ale i menu. Od rewolucji w lokalu zaczęły królować sery i wszelkie dania robione na ich bazie. Nie zabrakło też stoiska, na którym można było kupić przeróżne rodzaje sera.
O tym, że zmiana przyczyniła się do sporej popoularności, lokalna prasa pisała już w lipcu. Odcinek wyemitowano dopiero w listopadzie, a z materiału też wynikało, że rewolucja zakończyła się częściowym sukcesem. Pizza była wyśmienita, ale wciąż czegoś brakowało, inne dania traktowano po macoszemu. Sama Gessler stwierdziła, że można tam przyjść, ale na własną odpowiedzialność. Z biegiem czasu okazało się, że prowadzenie odświeżonej restauracji też nie jest proste i właściciele byli zmuszeni ją zamknąć. Co się stało?
Restauracja nie przetrwała
Mimo wszystko w restauracji przy ulicy Chopina po rewolucji nie brakowało klientów. Na profilu lokalu na Facebooku można było znaleźć sporo komentarzy, w których chwalili szczególnie znakomitą pizzę serwowaną przez Ser-O! Manię. A jednak, właścicielom nie udało się jej utrzymać. W końcu, po kilku miesiącach od rewolucji, zmuszeni byli… zamknąć interes. Poinformowali klientów w niedzielę, 17 grudnia, że od poniedziałku restauracja nie będzie już czynna.
- Z przykrością informujemy, iż postanowiliśmy zakończyć naszą przygodę z prowadzeniem restauracji. Jesteśmy zmuszeni zamknąć lokal. Niestety, zarówno nasza dyspozycyjność czasowa, jak i ograniczony poziom naszej wiedzy oraz doświadczenia na temat prowadzenia restauracji okazały się niewystarczające na poprawne jej funkcjonowanie (...). Jesteśmy zmuszeni potraktować to jako bolesną, ale i uczącą lekcję życiową - czytamy na Facebooku.
Koniec przygody
Szefowie restauracji nie ukrywali żalu, że muszą pożegnać się i z na nowo rozkręconą restauracją, i z wiernymi klientami. Co prawda gotowi byliby przekazać Ser-O! Manię komu innemu, by nie przekreślać ogromu pracy, jaką do tej pory włożyła ekipa, ale zaznaczyli, że na chwilę obecną restauracja jest definitywnie zamknięta.
- Nie ukrywamy, iż mielibyśmy wielką satysfakcje z faktu dalszego funkcjonowania restauracji Ser-O!-Mania, tym-bardziej że jest w niej naprawdę niesamowita ekipa, która wkładała całe serce w to, co robiła - jesteśmy przekonani, iż mając tych ludzi od początku, losy Ser-O!-Mani potoczyłyby się zupełnie inaczej... Dziękujemy Wszystkich za naprawdę mnóstwo pozytywnych emocji i doświadczeń, jakie przeżyliśmy przez ten cały okres – dodali we wpisie właściciele restauracji. Klienci w komentarzach nie kryli żalu z zaistniałej sytuacji, a najbardziej było im szkoda właśnie słynnej pysznej pizzy.