"Kuchenne rewolucje": mąż zwolnił żonę i córkę, bo "miały focha"?
Niejadalne jedzenie i koszmarna atmosfera
Magda Gessler wybrała się do Płońska, gdzie znajdował się kiepsko prosperujący Cynamon. Lokal mieścił się w dużym domu, otoczenie było całkiem ładne, nie licząc koszmarnej figury kucharza straszącego w pobliżu drogi. Wnętrze, co prawda, nie zachęcało do dłuższych posiedzeń, ale może kuchnia nie była najgorsza? Restauratorka miała to sprawdzić na własnej skórze. Jaki był problem restauracji?
Restaurację założył Grzegorz. Jednak jego doświadczenie można podsumować zdaniem: Ja nigdy tego nie robiłem. Niewiedza okazała się brzemienna w skutkach – lokal był źle zarządzany. To wydawało się proste, bo przecież typową polską kuchnię zrobi każdy. Tu nie ma co skopać . Tak twierdził Grzegorz. Ale czy można być pewnym dań, gdy się ich nie próbuje?
Kucharka przyznała: Ja nie próbuję wcale, inni nie lubią danych potraw, więc dań nie sprawdzał nikt. Efekt był łatwy do przewidzenia – brakowało gości, interes na siebie nie zarabiał. Co gorsza, właściciel, główny sprawca zamieszania, nie robił nic, by uratować swoje marzenie. Odpowiedzialność za biznes przerzucił na żonę, sam uciekł od wszelkich obowiązków. Według jego pratnerki i kelnerek Grzegorz niewiele robił, by pomóc w restauracji. On się migał, Agnieszkę zjadał stres.
Czy Gessler udało się zmienić podejście szefa i pracowników? No i co z kuchnią?