Kuchenne rewolucje: Magda Gessler wygania duchy od kurczaków z rożna
W programie "Kuchenne rewolucje" Magda Gessler pojawiła się w Elblągu w restauracji "Złota Kura". Właściciele musieli zerwać z przeszłością, a to łatwe nie było.
23.05.2019 | aktual.: 24.05.2019 07:52
Kuchenne rewolucje: Lokal z tradycjami daleko od centrum
Restauracja "Złota Kura" działa od prawie 30 lat. Otworzyli ją rodzice Sebastiana, obecnego właściciela. Prowadzi lokal razem ze swoją żoną Martą, która kontynuację działalności lokalu traktuje jak życiowy obowiązek. Kobieta ciągle czuje obecność zmarłej teściowej. Marta, która pracuje jako pomoc kuchenna, jest podobnego zdania. Zauważyła raz, jak drzwi w kuchni same się otworzyły i zamknęły.
Prowadzący lokal są przekonani, że problemem jest jego lokalizacja - nie ma klientów, ponieważ restauracja nie znajduje się w popularnym Starym Mieście i nie ma siły przebicia. Jednak z czasem zaczynają obwiniać siebie o brak gości, ale nie wiedzą, co robią nie tak. Zdaniem Sebastiana dania w "Złotej Kurze" są zdrowe i dobre.
Marta, współwłaścicielka, miała sny, w których była Magda Gessler. W tych wizjach wspólnie gotowały. Cztery lata temu miała pomysł, by zgłosić się do "Kuchennych rewolucji". - Złota Magda pomoże "Złotej Kurze" - mówiła z wiarą w zmiany.
Kuchenne rewolucje: Test jedzenia
Gdy Gessler pojawiła się w restauracji, zwróciła uwaga na dość głośne skrzypienie działającego rożna. Sebastian wyznał, że jest ono od początku istnienia restauracji. Gdy restauratorka zapytała, czy coś wiedzą nt. przyjmowanych kurczaków z dostaw, nie powiedzieli nic poza ich pochodzeniem (Kaszuby). Gessler nie była pozytywnie nastawiona do próby jedzenia.
Na spróbowanie wzięła połówkę kurczaka z rożna, burgera z karkówką i rosół. Rozpoczęła od zupy, którą od razu pochwaliła. Rosół był robiony według autorskiego przepisu Marty-właścicielki. Następnie przyszła pora na burgera. Gessler wypluła kawałek mięsa. - Karkówka trzeciej świeżości. Zaczyna pachnieć lekkim trupem. Ilość dziwnego majonezu, buły i tego wszystkiego jest po prostu tragiczna - oceniła. Natomiast kurczak był nijaki w smaku. - Musi być z dużego chowu. Skórka jest fantastycznie doprawione i się broni, reszta jest "paszowata" - dodała.
- To musi inaczej wyglądać, inaczej smakować. Muszą być inne produkty - powiedziała właścicielom. Stwierdziła też, że przyprawy są dobre i nie chce wpływać na tradycję. - Standardy jedzenia komunistyczne, wrażliwość romantyczna - podsumowała pierwszą wizytę.
Kuchenne rewolucje: Nowe kury, coś specjalnego, zwierzenia i kontrola kuchni
Właściciele poszukali nowego dostawcy, który stosuje bardziej ekologiczne metody chowu i jest lokalny. Marta przyznała, że nie doceniała wcześniej miejscowych hodowców. Nowe kurczaki są według Gessler lepsze. Mają mniej tłuszczu, są bardziej mięsiste, ale potrzebują być dłużej robione. Sebastian dodał, że są one większe niż poprzednie.
Marta chciała zaprezentować się z jak najlepszej strony, więc przygotowała zupę z pieczarek według własnego przepisu. Gessler stwierdziła, że danie jest genialne, a miejsce jest smaczne. Właścicielka się wzruszyła - Rzadko kto mnie chwali. Pochwała od pani Magdy polała mi miód na serce - mówiła.
Kobieta wyznała też, że pewnej nocy śniła jej się... uśmiechnięta Matka Boska. Potraktowała to jako zwiastun udanej kuchennej rewolucji.
Drugiego dnia na kuchni pomagał Sebastian, syn Marty z pierwszego małżeństwa. Gessler widzi w nim przyszłego właściciela restauracji. Nie wykluczał takiej możliwości.
Dopytała też o historię lokalu. Stwierdziła, że duchy rodziców i wiara właścicieli w ich obecność nie wpływają dobrze na restaurację. Trzeba pozwolić im odejść, bo blokują rozwój lokalu.
W końcu Gessler sprawdziła kuchnię. Było w niej dużo mikrofali, a restauratorka jest ich przeciwniczką. Rożen okazał się niedomyty. Jednak całościowo nie było źle.
Kuchenne rewolucje: Zmiany, kontakty i edukacja
Trzeba było zmienić wystrój wnętrz. Gessler stwierdziła, że będzie ono w kolorach żółtym, brązowym i złotym, zrobione w stylu przedwojennym. Nowa nazwa to "Złote jajo". Menu ma być bardziej polskie - pojawią się galantyna z kurczaka, karpacz z wołowiny, rosół z kluskami z parmezanem z żółtek, kaczka, wędzony pstrąg, jajka w kurkumie oraz pieczone ziemniaki, gruszka i jabłko. Pozostaną kurczaki w różnym wydaniu.
Aby właściciele nauczyli się więcej o mięsie, kurczakach i kaczkach, Gessler zaaranżowała spotkanie z lokalnymi hodowcami. Dzięki temu mieli docenić jakość mięsa z regionu oraz zdobyć nowych, tańszych dostawców.
Kuchenne rewolucje: Uroczysta kolacja
Goście zachwycali się każdym daniem. Twierdzili, że inni obowiązkowo muszą zjeść chociażby wędzonego pstrąga w sosie chrzanowym. Mówili też, że bardzo cieszy ich nastawienie na lokalne, ekologiczne produkty.
Kuchenne rewolucje: Podsumowanie
Cztery tygodnie po kolacji Gessler przyjechała zobaczyć, w jakiej kondycji jest restauracja. Praca wre, klienci ciągle przychodzą. Restauratorka zażyczyła sobie wszystkiego po kolei.
Najpierw zostal podany pstrąg. Ostry chrzan idealnie do niego pasował. Następnie carpaccio - przepyszne. Potem dopytała, czy do zrobienia klusek do rosołu użyto mąki. Sebastian nie był w stanie odpowiedzieć, więc przyszła żona. - Pani Magdo, ja się z nim nie kłócę, ale po prostu strzelę mu w łeb - powiedziała rozemocjonowana Marta, twierdząc, że nie dodała żadnej mąki. Wyszło, że było za dużo żółtek, a za mało parmezanu. Kurczak i kaczka są prawdziwą specjalnością zakładu. Przyjeżdżają goście z całego Pomorza, Warmii, Mazur oraz Wielkopolski. Często stoliki są zarezerwowane na dosłownie cały dzień.
- "Kurczę na telefon" zaprosiło "Złotą kurę", a "Złota kura" zniosła "Złote jajo" - podsumowała Marta.