"Kuchenne rewolucje". Magda Gessler tak źle jeszcze nie jadła

W ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła restaurację o specyficznej nazwie "Ukradli talerze" w mieście Prudnik. Jak na koszary przystało, prowadząca musiała zainicjować militarną rewolucję.

"Kuchenne rewolucje". Magda Gessler tak źle jeszcze nie jadła
Źródło zdjęć: © ONS.pl | Daniel Wysocki

"Kuchenne rewolucje". Wizyta w lokalu "Ukradli talerze"

W najnowszym odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła restaurację o dość kontrowersyjnej nazwie "Ukradli talerze" w Prudniku, położonym niedaleko czeskiej granicy. Lokal prowadzi dwójka przyjaciół, Kamil i Daniel.

Panowie chcieli urozmaicić restauracje poprzez poszerzenie jej o dyskotekę, a także wprowadzając wegetariańskie potrawy. Niestety wbrew optymistycznym prognozom nie udało się osiągnąć sukcesu.

"Kuchenne rewolucje". Degustacja potraw

Na samym wstępie Magda Gessler zamówiła roladę z karczku, szparagi z jajkiem oraz specjalność lokalu o nazwie "zupa hit". Na pierwszy ogień poszła ostatnia z potraw, która nie przypadła do gustu prowadzącej.

Następnie przetestowano danie wegetariańskie, czyli szparagi z jajkiem.

- Sól jest nieznana. Nic nie zostało posolone. Tak nie może być - zauważyła Gessler.

Na sam koniec sprawdzono roladę z karczku.

- Nie mam pojęcia, w jaki sposób to było robione. Tego się nie da zjeść - podsumowała prowadząca.

Potrawa wylądowała na podłodze. Gessler ostro komentowała, że tak źle jeszcze nie jadła.

"Kuchenne rewolucje". Rozmowa z właścicielami

Następnie przyszedł czas na rozmowę z właścicielami lokalu. Magda Gessler od razu dała im do zrozumienia, że ich kuchnia jest "antysmaczna". Zarządzający lokalem zdradzili powód, dla którego chcieli założyć "fit" restaurację.

- To głównie zaczęło się ode mnie. Miałem pełno problemów zdrowotnych, dlatego zdecydowaliśmy się na zdrową kuchnię. Chcieliśmy pomóc takim osobom jak ja - tłumaczy Kamil.

- Jeździłem tirami po całej Europie. Po 12 latach znudziło mi się to zajęcie - dodaje Daniel.

Panowie przyznali, że wcześniej nie mieli za bardzo do czynienia z gastronomią.

"Kuchenne rewolucje". Zmiany w lokalu

Na początku Magda Gessler stwierdziła, że należy zmotywować leniwy personel do działania. Postanowiła wprowadzić do lokalu kulinarną musztrę, dlatego przybrał on nową, nietypową nazwę "Kantyna do stołu marsz". Restauracja od tej pory miała mieć klimat starych koszar, a na ścianach miały znajdować się zdjęcia związane z tematyką militarną.

Jedną z głównych potraw została pasztetowa z ogórkiem kiszonym, zupa krem z porów i ziemniaków. Na drugie danie wyznaczono prawdziwy, "wojskowy" bigos, a także dziczyznę z wędzonymi śliwkami.

Po ciężkich przygotowaniach przyszedł czas na oficjalne otwarcie odnowionego lokalu. Pierwsi goście natychmiast dostrzegli rewolucję, jaka dokonała się w restauracji. Chwalili dania, ale dobrze wiemy, że i tak liczy się ostatnie słowo Gessler.

Stwierdziła, że wprowadzenie wojskowej dyscypliny wyszło całemu personelowi na dobre.

- Tak zagubionych, młodych kucharzy dawno nie widziałem. Odnaleźli się jak mało kto - podsumowała Gessler.

- Ja jestem zachwycona! Jeśli ktoś jest żądnych dobrych smaków, to tylko tutaj! – dodała na sam koniec.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)