"Kuchenne rewolucje". Magda Gessler rzuca talerzami w ukraińskiej restauracji
W najnowszym odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler odwiedziła restaurację prowadzoną przez małżeństwo z Ukrainy. Ognisty temperament restauratorki dał się we znaki właścicielom lokalu.
26.09.2019 | aktual.: 27.09.2019 07:36
"Kuchenne rewolucje". Wizyta w "Gościnnej Ukraince"
W tym odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler zawitała do nadmorskiego Wejherowa. To właśnie tam Ukraińcy Tatiana i Olek prowadzą restaurację o wdzięcznej nazwie "Gościnna Ukrainka".
Lokal był prezentem dla Tatiany, która miała jedno marzenie – pokazać Polakom, jak gotuje się na Ukrainie. 31-latka jest szefową kuchni w swoim lokalu, a cała załoga chwali jej talent kulinarny. Mimo pysznego jedzenia do restauracji nikt nie przychodzi, a długi Olka mnożą się z dnia na dzień. W czym tkwi problem? Na to pytanie postara się odpowiedzieć Magda Gessler.
– Miejsce brzydkie, kiczowate, nieprzyznane. Jak w stołówce – tak restauratorka skomentowała wystrój w "Gościnnej Ukraince".
Gessler degustację rozpoczęła od sałatki śledziowej, która "nie miała smaku". Rekomendowany przez kelnerkę barszcz ukraiński również był rozczarowaniem.
– Takiego gó@#ianego barszczu jeszcze w życiu nie jadłam. Breja, nie ma smaku. Nie barszcz tylko gó@#o – królowa TVN-u nie przebierała w słowach.
Pielmieni również nie zachwyciły Magdy Gessler. Jednak to dopiero następne danie sprawiło, że królowa TVN-u rzuciła talerzem. Rozbijając zastawę w drobny mak, stwierdziła, że właściciele "Gościnnej Ukrainki" obrażają kuchnię ukraińską.
Zrozpaczona Tatiana obawiała się, że Magda Gessler nie wróci już do "Gościnnej Ukrainki". Ku uciesze właścicielki, 66-latka pojawiła się w restauracji następnego dnia. Restauratorka nie złożyła broni. Podczas rozmowy z właścicielami kobieta odkryła, że ich podstawowym problemem jest brak płynności finansowej. Szczególnie widać to w wyposażeniu kuchni lub raczej jego braku. Magda Gessler zastała tam jeden nóż i mikrofalówkę, która od razu powędrowała na śmietnik.
"Kuchenne rewolucje". Wizyta, która rozbudziła poczucie smaku
Magda Gessler raz na zawsze chciała zamknąć postkomunistyczny rozdział w życiu Tatiany i Olka. W tym celu zabrała właścicieli do hiszpańskiej restauracji. Kobieta postawiła na swoim – wizyta w dobrze prosperującym, nowoczesnym lokalu zainspirowała małżeństwo. W Tatianie i Olku obudziła się nadzieja, że mogą mieć smaczną restaurację.
"Kuchenne rewolucje". Zmiany małe, ale znaczące
Restauratorce bardzo zależało na znacznym ociepleniu wnętrza. Dodano duże poduszki i puszyste zasłony. Teraz wchodząc do "Gościnnej Ukrainki" nikt nie pomyśli, że znalazł się w szkolnej stołówce.
Po przeprowadzeniu rewolucji w lokalu przyszedł czas na zmiany w menu. Kuchnia pozostała oczywiście ukraińska. Magda miała bardzo prosty plan na zmiany w "Gościnnej Ukraince" i pierwsza w odstawkę poszła nazwa. Od teraz restauracja nazywa się po prostu "Bar barszcz".
Tym razem restauratorka przypilnowała, aby właściciele nie oszczędzali na składnikach. Uroczystą kolacją otworzyła śledziowa sałatka pod pierzynką, czyli szuba. Następnie na stołach pojawił się barszcz ukraiński z koprem i wędzoną szynką. Goście byli zachwyceni, mówiąc, że to danie będzie bez wątpienia hitem odświeżonej restauracji. Jednak największą furorę zrobiło soczyste, mięsne pielmieni.
– Urodziliśmy pierwsze dziecko. Teraz musimy je pilnować i dojrzewać razem z nim – powiedział po rewolucjach Olek.
"Kuchenne rewolucje". Ocena Magdy Gessler
W "Barze barszcz" nie brakuje już gości. Wydaje się, że na stałe zagościło tu bogactwo produktów i smaków. Olek przywitał Magdę Gessler nowym menu. Degustację rozpoczęła od śledziowej sałatki. Szuma przeszła pozytywnie test smaku, Magdzie zaimponowała również wielkość porcji.
Niestety potem było już tylko gorzej. Barszcz ukraiński nie smakował tak samo, a w zamówionym placku były niedogotowane ziemniaki. Najgorsze miało dopiero nastąpić, ponieważ mięso w podanym pielmieni również było surowe. Honor uratował ukraiński kotlet mielony z czosnkiem, który bardzo posmakował restauratorce.
– Jesteście w połowie drogi do tego, żeby było smacznie. To jeszcze nie jest to, uwaliłabym Was, ale daję kredyt zaufania – podsumowała Magda Gessler. Właściciele "Baru barszcz" muszą się jeszcze wiele nauczyć.