RozrywkaKuchenne Rewolucje - Magda Gessler odwiedziła bistro Jeż i Jesz w Zgierzu. Po raz kolejny sprawdziła się w roli psychologa

Kuchenne Rewolucje - Magda Gessler odwiedziła bistro Jeż i Jesz w Zgierzu. Po raz kolejny sprawdziła się w roli psychologa

W przedostatnim odcinku 17. sezonu restauratorka nie miała lekko. Gdzie dwie skłócone siostry, tam murowane kłopoty. Gessler robiła wszystko, by rozwiązać rodzinny spór i wprowadzić powiew świeżości do menu. Jednak czy się jej udało? Zobaczcie, jaki był efekt końcowy.

Kuchenne Rewolucje - Magda Gessler odwiedziła bistro Jeż i Jesz w Zgierzu. Po raz kolejny sprawdziła się w roli psychologa
Źródło zdjęć: © stopklatka TVN

Choć nazwa kawiarni No i fajnie w Zgierzu teoretycznie zachęcała do odwiedzenia, okazało się, że lokal świecił pustkami. Kiedy Magda przekroczyła próg restauracji, powitały ją dwie siostry, które zarządzają rodzinnym biznesem. Szybko okazało się, że nie potrafią znaleźć wspólnego języka, a ich konflikt przekłada się na jakość serwowanych posiłków.

Różnice zdań młodszej i starszej siostry było widać choćby po wystroju lokalu, który łączył ze sobą różne style. Jednak restauracja to przede wszystkim jedzenie. Kobiety założyły sobie, że będą serwować potrawy, które w dzieciństwie gotowała ich zmarła przedwcześnie mama. Niestety, zarówno Ania, jak i Ola chciały przemycić swoje ulubione smaki, które nie zawsze współgrają ze sobą.

Obraz
© kadr z programu

- Pachnie, jakbym jadła żurek z wędzonego pstrąga – powiedziała Gessler, kiedy na początek spróbowała zupy. Komentarz mocno zestresował Annę, która nie mogła powstrzymać łez.

Kolejną potrawą był bogracz. Jednak Magda szybko powiedziała, że nie da się tego jeść. Zwróciła uwagę na to, że nie powinno się dodawać do zupy marynowanych warzyw.

Na deser restauratorka zażyczyła sobie m.in. tort Nikoli, 18-letniej córki Anny.

- Wszystko jest aromatyzowane, biszkopt jest suchy jak wiór. Wszystko jest paskudne. Jedzenie zaskakująco byle jakie – dodała.

- Tu jest duże chciejstwo, ale mała wiedza. Umiłowanie do pierdół. (…) Kicz, to jest wszystko brzydkie – powiedziała Gessler, kiedy zaczęła rozmawiać z siostrami o wystroju wnętrza. Jednak później było już tylko gorzej. Okazało się, że najsłabszym ogniwem siostrzanego duetu jest młodsza Ola. Restauratorka zwróciła uwagę na to, że dziewczyna zachowuje się tak, jakby była dwa razy starsza. Skrytykowała też jej fryzurę.

- W tym sosie jesteś niejadalna – powiedziała.

Oli trudno było przyjąć krytykę, jednak ostatecznie zrozumiała, że musi zmienić swoje nastawienie, by uratować restaurację. Ostatecznie Gessler zaproponowała nową nazwę lokalu. Bistro Jesz i Jeż nawiązuje do symbolu podłódzkiego Zgierza, którym jest jeż.

- Będą domowe naleśniki, serwowane na wzór sushi. Wyciskane soki i jeżowy tort. Będzie tu przytulnie – powiedziała gwiazda "Kuchennych Restauracji".

Zmiany wyraźnie przypadły do gustu siostrom i całemu personelowi.

- Cała rewolucja wyszła nam na dobre. To był najlepszy krok w naszym życiu – powiedziały siostry. Jednak zmiany dotknęły także formę zarządzania lokalem. Magda przekonała Anię, by przestała matkować Oli i dała jej większą swobodę. Od teraz jedynym właścicielem będzie Ola.

Podczas wielkiego finału okazało się, że zmiany wyszły wszystkim na dobre. Goście zachwycali się przytulnym charakterem lokalu oraz wybornym jedzeniem. Po raz kolejny Magda Gessler udowodniła, że potrafi zdziałać cuda.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)