"Kuchenne rewolucje": lokal uratowany przez Gessler już nie istnieje! Po metamorfozie zmienił właściciela
None
Magda Gessler
W dolnośląskiej Świdnicy coraz gorzej radziła sobie restauracja "Stary Browar". Zaledwie po roku od powstania już chyliła się ku upadkowi.
Brak klientów, brak smaku, brak stylu - tak podsumowała ją Magda Gessler, choć właściciele zainwestowali w to miejsce ponad 1 mln złotych. Mimo iż Marek i Ewa Kowalscy nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z gastronomią, włożyli w ten biznes oszczędności swojego życia. To, co jedni nazwali odwagą, kulinarna ekspertka określiła mianem szaleństwa.
Browar nie okazał się jednak przypadkiem beznadziejnym. Miał chętny do pracy i pojętny zespół oraz dobre warunki lokalowe. Gwiazda TVN raczej szukała tzw. dziury w całym, najbardziej narzekając na brak energii restauratorów.
Jak się jednak okazało, właściciele wcale nie są tak niemrawi, jak to się mogło wydawać. Choć rewolucja się udała i otrzymała rekomendację Magdy Gessler, "Stary Browar" już nie istnieje. Tuż po udanej rewolucji został sprzedany, a po zmianach rewolucjonistki nie ma dziś śladu.
Internauci nie mają wątpliwości, że kulinarna ekspertka została wykorzystana.
PB/KM
Ryzykowny pomysł na biznes: odwaga czy szaleństwo?
59-letni właściciel Marek zanim zaczął prowadzić browar, sprzedawał maszyny do obróbki drewna. Kiedy rynek się załamał, postanowił się przebranżowić. Kupił pochodzący z ubiegłego wieku budynek z myślą o restauracji. Niestety, tworząc lokal, kompletnie nie wykorzystał ani jego historii, ani potencjału swojego regionu. W "Starym Browarze" nie było dawnych smaków czy wystroju. W kuchni zaś królował nietypowy włosko-polski tandem. Gilian, chociaż pełen optymizmu, mylił gołąbki z golonką. Drugi z kucharzy, Kuba, dopiero skończył szkołę, a brak doświadczenia wyraźnie odbijał się w smaku potraw. Szczerze trzeba jednak przyznać, że ten lokal nie był najgorszym, jaki przyszło rewolucjonizować Gessler. Zanana restauratorka jak zwykle jednak znalazła coś, do czego musiała się przyczepić.
- Wszystko wyczyszczone, wypucowane, ale bezduszne - oceniła po przekroczeniu progu lokalu.
- Tak brzydko, naprawdę. Jakby tym pana ciotka kierowała, a nie męska natura. To jest browar, to powinno być proste - podsumowała wystrój wnętrza, budząc tym samym kompletne zaskoczenie jego żony, głównej dekoratorki.
Drugiego dnia gwiazda TVN starała się dowiedzieć od właścicieli, jakim cudem zdecydowali się na coś tak irracjonalnego jak prowadzenie biznesu, o którym nie mają pojęcia. Kiedy Ewa stwierdziła, że wzięli kredyt i chcieli spróbować czegoś nowego, doczekała się ostrej reakcji.
- Niech pani nie będzie taka nudna, tylko niech pani powie, do cholery, dlaczego ponieśliście takie ryzyko? - restauratorka wyraźnie zaczęła tracić cierpliwość. Niestety, odpowiedzi nie uzyskała.
Rozluźnienie atmosfery
Kolejny dzień przyniósł metamorfozę w kuchni, choć, ku zaskoczeniu gwiazdy, przy pełnej współpracy załogi. Problem zaczął się dopiero wtedy, gdy Gessler odkryła, że właściciele kompletnie nie orientują się w zadaniach załogi i nie mają pojęcia o tym, jak powinna wyglądać czysta kuchnia. Za karę zagoniła więc właścicieli i ich córkę do sprzątania. Marek nie krył swojego niezadowolenia, w efekcie trzymając się od kuchni z daleka. Kulinarna ekspertka nie omieszkała mu później tego wypomnieć.
- Ty się migasz. Zawsze robisz tak, żeby była reklama, czyli coś, co jest wizerunkowo świetne. Zawsze się dobrze ustawisz, tylko z tego czasami nie ma pieniędzy - wygarnęła mu prowadząca "Kuchenne Rewolucje".
Mimo to, restauratorom i ich pracownikom nie można było odmówić zapału do zmian. W ramach integracji i rozruszania zespołu Gessler zorganizowała karaoke. Choć okazało się, że niektórzy lepiej gotują niż śpiewają, to wszyscy bawili się świetnie. I właśnie o rozluźnienie atmosfery przede wszystkim chodziło rewolucjonistce.
Rewolucja po rewolucji
Ostatniego dnia zaczęła się rewolucja w menu lokalu. Wprowadzono charakter niemieckiego browaru z elementami włoskiej kuchni. Finałowa kolacja udała się wyśmienicie. Królowała golonka i carpaccio na rzepie z chrzanem. Na koniec podano owocową pizzę, a przygodę z Gessler podsumowano wspólnym selfie. Humory dopisywały i nawet znana restauratorka odważyła się na wyznanie:
- Jest tu dwóch bardzo dobrych kucharzy, mają dobre poczucie humoru i nigdy nie powiedzieli złego słowa o swoich właścicielach. Jest to miejsce, które mam nadzieję, zaraziłam dobrą energią, że będziecie tu przychodzić, będzie tanio i miło, a jak nie, to piszczcie na mojego Facebooka, to ich kopnę w d**ę! - podsumowała gwiazda TVN i uznała rewolucję za zakończoną.
Po czterech tygodniach, choć dania nie smakowały tak samo, wciąż było dobrze i Gessler podtrzymała rekomendację dla lokalu.
Jak się jednak dowiadujemy z facebookowego profilu restauracji, nie doczekała się nawet emisji odcinka. "Stary Browar" bowiem już nie istnieje.
Ta restauracja już nie istnieje
"Pomimo 'rewolucji kuchennych' słynnej restauratorki - Magdy Gessler, restauracja przejdzie kolejną, ale za to gruntowną przemianę" - czytamy na profilu dawnego "Browaru", który w połowie kwietnia otworzy dla klientów swoje podwoje już jako "Manufaktura". Zamiana nie kończy się jednak na nazwie. Tuż po udziale w programie państwo Kowalscy sprzedali świeżo przemieniony lokal. Z zapowiedzi nowych właścicieli wynika, że po zmianach gwiazdy TVN i jej ekipy nie będzie śladu, ani we wnętrzu, ani w karcie. W dalszej części przytoczonego wpisu czytamy, że zmiany dotyczyć będą: "wyglądu lokalu, przebudowy i zmiany funkcjonalności sal, karty dań oraz poziomu ich cen".
Zaskakującą informację o sprzedaży "Starego Browaru" potwierdzono także na stronie programu, gdzie czytamy: "Lokal już po rewolucji zmienił właścicieli i nazwę. Kucharze, zaakceptowani przez Magdę Gessler, pozostali, a restauracja przechodzi obecnie remont. Powiększona zostanie część restauracyjna".
Trzeba przyznać, że najostrzej na tak zaskakujący obrót sprawy zareagowali fani programu. W komentarzach na Facebooku aż roi się od wpisów oburzonych postawą właścicieli internautów. Wielu z nich jest przekonanych, że wykorzystali "Kuchenne rewolucje", by podbić wartość nieruchomości, którą potem sprzedali.
"To już rozumiem, po co była cała ta rewolucja. 'Starzy' właściciele zrobili sobie reklamę, dzięki Pani Madzi, żeby odzyskać źle zainwestowane wcześniej pieniądze" - czytamy opinie jednego z widzów. Kto inny dodaje:
"Wychodzi na to, że Magda Gessler z ekipą zrobiła remont właścicielom, żeby lokal drożej się sprzedał".
PB/KM