"Kuchenne rewolucje": ich restaurację zniszczyły plotki! Gessler odmieniła lokal i naprawiła małżeństwo?
Co wydarzyło się w odcinku?
Magda Gessler zamieniła zakład pogrzebowy w domową knajpkę? Tym razem odwiedziła Lwówek Wielkopolski, w którym działało małżeństwo, nie mające żadnego gastronomicznego doświadczenia i przygotowania.
Restauracja miała być dla nich spełnieniem marzeń i bezpieczną inwestycją po powrocie z pracy z zagranicy. Marlena i Jarek pieniądze zarobione w Belgii włożyli w zaniedbane budynki dawnej mleczarni. W jednym z nich urządzili restaurację.
Choć nie mieli pojęcia o gotowaniu i działali na trudnym gruncie, bo w niewielkiej, zamkniętej społeczności małego miasta, udało im się zachęcić do siebie klientów, restauracja prosperowała. Co się stało, że pomoc Gessler stała się dla nich jedynym ratunkiem? Podobno zniszczyły ich plotki.
Według właścicieli, jeden dzień przekreślił wszystko. Podczas imprezy komunijnej rozpętało się małe piekło - wybuchła awantura, a na stole wylądował nawet pampers z nieprzyjemną zawartością. Jarek, z zawodu murarz, który przekwalifikował się na kucharza, był zdania, że to konkurencja chciała ich zniszczyć, rozsiewając niepokojące plotki. Jakie? Na przykład o zamknięciu lokalu przez sanepid.
- Próbują nas zniszczyć - potwierdziła Marlena.
Murarz kucharzem - jaki był efekt?
Właściciele prawie zbankrutowali
Gessler uznała Marlenę i Jarka za ludzi sympatycznych, zasługujących na szansę. Postanowiła zmienić koszmarny wizerunek restauracji, ale zanim zabrała się do przeprowadzania metamorfozy, porozmawiała z właścicielami. - Co wy wyrabiacie? Oczu nie macie? - zapytała.
Okazało się, że właściciele są niemal bankrutami, nie stać ich na posprzątanie i doprowadzenie otoczenie restauracji do porządku. Niszczyły ich plotki, brak pieniędzy, rodzinne spory. Wrócili do Polski z Belgii, by Marlena mogła być blisko rodziców. Niestety, przez tę decyzję ich małżeństwo niemal się rozpadło.
- Ja nie miałam na chleb dla dzieci. A teraz podwórko mam zrobić…- płakała 34-latka. - Nie płacz, tylko zacznij myśleć - Gessler tłumaczyła Marlenie, że dzieci i mąż są najważniejsi, nie rodzice czy inna dalsza rodzina.
Według Jarka, jednym z problemów była siostra żony, która nie chciała pomóc im finansowo, choć wcześniej otrzymała wsparcie od Marleny i jej męża. Gessler usiłowała przekonać kobietę, że trzeba być lojalnym wobec jednej rodziny. Kobieta nie ukrywała rozżalenia, że Jarek poruszył ten niewygodny temat.
- Mnie ulżyło, bo żona wreszcie usłyszała prawdę. Może to do niej dotarło - wyznał Jarek. Marlena obawiała się, że teraz w mieście będą plotkować nie tylko o restauracji, ale również o jej rodzinie.
Później Gessler wypytała kelnerki. Okazało się, że faktycznie plotki zniszczyły Marlenę, Jarka i ich restaurację. Gessler poprosiła o zorganizowanie dużej grupy ludzi. Co zaplanowała?
Co za odmiana! "Prawdziwa knajpka" wygląda świetnie
Metamorfoza opierała się na prostych zmianach - odmieniony lokal miał być małą rodzinną restauracją z rodzinnym klimatem. Inna nazwa, szyld i zupełnie nowy wystrój. Motyw przewodni? Grzyb.
"Kuchenne rewolucje" trwają zaledwie kilka dni, a "Domowy zakątek" potrzebował ogromnych nakładów pracy. To właśnie dlatego kelnerki wezwały posiłki - do pomocy przyszli znajomi i okoliczni strażacy. Wszyscy postanowili pomóc w porządkowaniu podwórka. Udało się!
- Oj to było cudowne. Przyszli ludzie. Coś fantastycznego - Marlena nie mogła ukryć radości.
Nowe wnętrze "Prawdziwej knajpki" w niczym nie przypominało dawnego. Lokal wyglądał fantastycznie - kraciaste obrusy, niebieskie dodatki, pasiaste zasłony, jasne, proste krzesła i bar, który zachęcał, by do niego podejść, nie odstraszał. Do tego biały taras ozdobiony kwiatami. Całość zachwyciła gości przybyłych na kolację. Jednak jeszcze lepszy od zmian wizualnych był nowy smak dań!
- Przyjemny, swojski, domowy smak - podsumował jeden z gości. Rewolucja powiodła się. - Nowa energia, nowa siła. Myślę, że nareszcie Lwówek zobaczył nasze prawdziwe oblicze - stwierdził Jarek. - Pasja do gotowania zwycięża wszystkie trudności - oceniła Gessler.
Utrzymali wysoki poziom?
Gdy restauratorka zawitała do lokalu po kilku tygodniach, przywitali ją zadowoleni właściciele i sporo gości. Gessler zamówiła dania z kolacji i pierś kaczki. Nowa karta menu bardzo jej się spodobała - prosta, na ekologicznym papierze, pasowała do charakteru "Prawdziwej knajpki".
A co z jedzeniem? Ostatnie z dań nie smakowało Gessler, ale inne były wzorcowe: - Ogólnie rzecz biorąc, kuchnia jest bardzo smaczna. Gessler dała Jarkowi ostatnią radę: powinien iść własną drogą. - Wy rządzicie. Jak będziesz wszystkich słuchał, to zginiesz.
Oglądaliście "Kuchenne rewolucje"? Byliście w zreformowanym lokalu? Co o nim sądzicie? Właściciele sobie poradzą?