Krzyki Magdy Gessler ostatnią deską ratunku
Kolejny dzień pokazał, jak trudno w praktyce wprowadzić założenia kulinarnej gwiazdy TVN. Sytuacja w kuchni, czyli sercu każdej restauracji, była jeszcze gorsza niż fatalny stan czystości lokalu czy apatyczne nastawienie właścicielki. Na zapleczu nie tylko brakowało podstawowych sprzętów do gotowania, ale przede wszystkim kucharza. Na straży smaku stał bowiem brat restauratorki, który jest z zawodu górnikiem.
Jakby tego było mało, rzadko używane kuchenki ogłosiły strajk, przez co tempo rewolucji wyraźnie wyhamowało. Na katastrofę nie trzeba długo czekać. Okazało się, że w nowo powstałej winiarni są tylko dwie butelki alkoholu! To przelało już czarę goryczy. Doszło do konfrontacji Gessler i pani Barbary.
- Nie kapujecie nic - stwierdziła Gessler.
- Dlatego wezwaliśmy panią- starała się bronić właścicielka.
- Ale chyba nie po to, żebym tworzyła kucharza od zera.[...] Nie mam komu sprzedać mojej wiedzy. Ja za panią całej pracy robić nie będę! Mówiłam, że to jest winiarnia -podniosła głos Gessler, waląc pięścią w stół.
- Proszę mnie tak nie traktować, ja słyszę- przemówiła w końcu restauratorka.
- Muszę się na panią drzeć, bo pani straci szansę życia!- wykrzyczała bezradna Gessler.