"Kuchenne rewolucje": Gessler przyłapała właścicielkę "Cykady" ("Gość w dom") na oszustwie! Tego jeszcze nie było
To prawdziwa jadłodajnia czy teatr zaaranżowany specjalnie dla Gessler?
Chlastawa - oto kierunek kolejnej podróży gwiazdy telewizji. W tej niewielkiej miejscowości znajduje się karczma "Cykada" będąca jedynym tak obszernym obiektem gastronomicznym w okolicy. Teresa założyła restaurację z małym hotelem, gdy podczas szukania miejsca na wesele syna, okazało się, że w pobliżu brakuje dużego, wystawnego, ale i swojskiego lokalu.
Ze względu na rozmiary sali oraz elegancki wystrój, w lokalu właściwie co weekend urządzane są przyjęcia - weselne, komunijne, chrzciny. Jak to możliwe, że knajpa ciesząca się ogromnym zainteresowaniem w weekendy, w tygodniu świeci pustkami? Magda Gessler ma swoje sposoby, aby się przekonać. Zobaczcie, co wydarzyło się w ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji"!
Zobacz także: #gwiazdy: ślubne plany Lary Gessler nie podobają się jej rodzicom?
Pracownicy nie dostają wolnego w weekendy
Gessler dostała fałszywą kartę dań
- Jestem w pięknym miejscu. Dlaczego mnie tu zaprosili? Powinno być wszystko fantastycznie! - Gessler zastanawiała się przed tuż przed wejściem do karczmy. Po podaniu zamówionych przez nią potraw, wszystko stało się jasne.
- Tych dań normalnie w tej restauracji nie ma. Karta jest zrobiona kompletnie pode mnie. Dziwię się, że mają aż tak odwagę przekłamywać rzeczywistość. To, co dzisiaj widzę, to jest przedstawienie, a nie gotowanie w normalnej restauracji. Chciałabym zobaczyć, co wy podajecie wszystkim, a nie tylko mnie. Ja abstrakcji nie chcę oceniać - Gessler szybko zrozumiała, z czym ma do czynienia. Wszystkie dania były specjalnie przygotowane dla ekspertki i trafione w jej kulinarny gust. Gwiazda poprosiła zatem właścicielkę o prawdziwą kartę, którą zwykle dawano gościom i... wyszła. Po takim odkryciu sytuacja w karczmie mogła się już tylko poprawić. Ale czy tak było?
Wysprzątali kuchnię, ukryli kartę dań
Następnego dnia Gessler odwiedziła kuchnię, którą na przyjazd gwiazdy perfekcyjnie wysprzątano. Ktoś odrobił pracę domową i obejrzał wcześniejsze odcinki "Kuchennych rewolucji”.
Niestety, ekspertce trudno było się porozumieć się z pracownikami "Cykady". Zwyczajną kartę dań ukryto i nie mogła doprosić się o codzienne menu. Kelner stresował się, bo nie wiedział, jak reagować na ponaglenia gastronomicznego autorytetu, a nie chciał być nielojalny wobec szefowej…
Trudno uwierzyć, że Gessler nie straciła cierpliwości. Kucharka wcześniej przygotowała nie to, co zwykle dostają goście, ale ulubione dania gwiazdy TVN! Czyżby nieszablonowy blef okazał się sposobem na znaną restauratorkę?
To wszystko wina właścicielki?
Po obserwacji Gessler doszła do kilku wniosków. Jak zwykle, nie owijała w bawełnę: - Pani nie jest swojska i miła - powiedziała do Teresy. Skrytykowała też zbyt oficjalnych kelnerów. - Ludzie są nadęci. Może wyluzować trzeba, spuścić z tonu? - poradziła i… kazała kelnerowi zdjąć kamizelkę, rzucić krawatem.
A to nie wszystko… - Ceny są bardzo, bardzo solidne. Ludzie tu oszczędzają - wytknęła kolejny błąd. - Szefowa zrobiła z karczmy pałac. Do pałacu nikt nie chce chodzić.
Czy Gessler udało się zrobić z luksusowego, ale pustego lokalu chętnie odwiedzaną knajpę w zaledwie dwa dni?
W kuchni panował chaos
Lampy, nastrojowe świecie, rude obrusy, miły i ciepły wystrój - właśnie tego brakowało "Cykadzie". Restauracja po rewolucji zmieniła też nazwę na "Gość w dom". Kuchnia miała być polska, skupiona na dziczyźnie. Do tego kaczka, drób oraz grzyby.
Pomysł spodobał się wszystkim, gorzej z wykonaniem. Zespół był chaotyczny, brakowało produktów, a szefowa kuchni zamiast mówić szczerze, co trzeba dokupić, kombinowała. Nie o takie nastawienie chodziło Gessler. Czyżby Ewelinę uratował jej talent?
Nowy wystrój był bardzo przytulny
Gotowanie szło jak po maśle. Pasztety, baby, czernina… Wszystko spodobało się gościom, którzy docenili i dania, i odnowione wnętrze.
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Emocje są, ale to są dobre emocje - podsumowała Teresa, która jednak bardziej niż na zadowoloną, wyglądała na zestresowaną.
Finałowa kolacja
- Prawdziwa uczta dla duszy, dla serca, dla podniebienia - tak Gessler oceniła metamorfozę, zanim wyjechała. Po czterech tygodniach wróciła. Co zastała?
Wystrój się nie zmienił, ale kelner był mniej formalny, przy stolikach siedzieli goście. Porcje dań były ogromne. Co ze smakiem? Nie było tak dobrze, jak gospodyni show się spodziewała! Na dodatek ceny ciągle były za wysokie. Mogła być piątka z plusem, jest cztery z minusem - oceniła Gessler. Rada dla kucharki? Powinna się zakochać!
Jak oceniacie metamorfozę w "Cykadzie"? "Gość w dom" to dobra nazwa?