"Kuchenne rewolucje": dobre jedzenie, ładny lokal i czysta kuchnia. "Bistro Oliwka" nie wymagało rewolucji?
Obyło się bez wrzasków i rzucania talerzami
Praca w czyjejś restauracji, stabilna i za stałą pensję to coś zupełnie innego niż wyzwanie stworzenia własnego przynoszącego zyski lokalu. Przekonał się o tym Daniel, który po zdobyciu doświadczenia menadżerskiego w dobrych, warszawskich knajpach, rzucił się na głęboką wodę - postanowił spróbować sił jako restaurator. Okazało się, że nie jest to łatwy kawałek chleba…
- Mieliśmy wielkie marzenia. Zderzyliśmy się ze ścianą. Nigdy kasy nie ma- wyznała właścicielka.
Daniel i jego żona Karolina przenieśli się z Warszawy do rodzinnej Łodzi i zamieszkali z rodzicami. Powód? Rodzina miała odciążyć parę z obowiązków domowych na tyle, by ci mogli skupić się na biznesie. Cztery lata wcześniej małżonkowie otworzyli "Bistro Oliwka", restaurację z włoskimi daniami w menu. Szybko okazało się, że nie był to strzał w dziesiątkę.
- Ktoś się zakochał w Wenecji, we Włoszech. Bez wzajemności. Nie znajdziemy tu włoskiego smaku - podsumowała Magda Gessler.
Było naprawdę aż tak źle? Ładne, zadbane wnętrze nie sugerowało zaniedbań, wręcz przeciwnie. Obsługa była miła, a menu krótkie. Wszędzie panował porządek. Gessler nie spodobał się jedynie kolor ścian i niektóre dania. Kuchnia, w przeciwieństwie do większości przypadków w programie, nie była tragiczna. Wręcz przeciwnie. - Absolutnie pyszny - oceniła schabowego. - Znakomita surówka. Co tu się dzieje? - pytała zaskoczona.
Pod jednym z facebookowych zdjęć Magda Gessler napisała, że rewolucja była wyjątkowo wzruszająca. Dlaczego? Co wydarzyło się w Łodzi?
Zobacz także: Magda Gessler odwiedziła najuboższe miejsca w Peru