"Kuba Wojewódzki": showman ujawnił sekret Anity Włodarczyk
Rekordzistka świata otrzymała nietypowy prezent
Wygląda na to, że w tym sezonie Kuba Wojewódzki będzie zapraszał do swojego programu gości, którzy już kiedyś zasiedli na jego skórzanej kanapie. W premierowym odcinku sezonu, cztery lata po poprzedniej wizycie, byli to Marcin Gortat i Kasia Kowalska. W drugiej odsłonie show zobaczyć można było za to słynną olimpijkę i znane trio satyryków.
W studio TVN pojawiła się Anita Włodarczyk - złota mistrzyni olimpijska w rzucie młotem oraz członkowie Kabaretu Kałamasz, czyli "najsłynniejsza polska ławeczka" z serialu "Ranczo". Co ciekawe, Wojewódzki zrezygnował z tradycyjnego od ponad roku apelu do prezydenta Andrzeja Dudy.
- Dzisiaj będzie u mnie kobieta, która jest dominatorem, która jest damskim Pudzianem, która jest mistrzynią świata, która jest mistrzynią wszystkiego! - zapowiedział Włodarczyk dziennikarz i podarował sportsmence bukiet biało-czerwonych kwiatów oraz… deskę toaletową z własną podobizną na klapie.
W dalszej części rozmowy Wojewódzkiemu udało się zachęcić swojego gościa do zwierzeń. Na jaw wyszły informacje, o których mało kto wiedział.
Zobacz także: Marcin Gortat o występie u Kuby Wojewódzkiego
Nie ma sobie równych
- Jakie to uczucie być lepszym niż faceci? - zapytał Wojewódzki w kontekście jej rekordu świata. Włodarczyk rzuciła młotem w Rio na odległość 82,29 m, czyli 3,61 m dalej niż jakikolwiek mężczyzna w swojej kategorii.
-Taka sytuacja wystąpiła i jest to fajne - tłumaczyła skromnie Włodarczyk. - Teraz musicie coś zrobić, żeby być przed nami.
- Ty pobiłaś barierę 80 metrów! To jest dwa razy Jezus Świebodziński plus osiem metrów - żartował showman. - Ona w 3 sekundy potrafi zrobić rekord świata, a Milik w trzy sekundy zrobiłby trzy poprzeczki.
Mężczyźni się jej boją?
Kuba wypytywał również o życie uczuciowe 31-letniej sportsmenki. Zastanawiał się, czy związałaby się z kolegą z kadry - Piotrem Małachowskim.
- Poza treningiem, poza sportem, jestem kobietą - tłumaczyła Włodarczyk. - Czy ty sobie wyobrażasz, jak ja bym była z Piotrkiem Małachowskim, jak wyglądałoby nasze dziecko?
- Zbiłoby całą szkołę! - odpowiedział Wojewódzki.
Przypadkowo wyszło na jaw, że serce olimpijki jest już zajęte. Włodarczyk wyznała ostatecznie, że ma nowego chłopaka, który nie jest sportowcem, ale "dźwignie męskiego młota". Zapewniła, że deskę-prezent, którą na samym początku programu otrzymała od Kuby, zainstaluje w domu w Warszawie.
Dosłownie nosiła go na rękach
Wojewódzki nie omieszkał zapytać się o wysokość honorarium, jakie sportsmenka otrzymała po zdobyciu złotego medalu. Włodarczyk przyznała, że jak na razie nie dostała do ręki żadnej gotówki.
- Moje największe wynagrodzenie to medal olimpijski - tłumaczyła. - Są odpowiednie przepisy. Za medal olimpijski MKOl nie płaci pieniędzy, Federacja Lekkoatletyczna nie płaci za to, że pobiłam rekord świata. Jakbym pobiła rekord świata na mistrzostwach świata, to wtedy są pieniądze. Ale mam nagrody od sponsorów.
Na koniec rozmowy ważąca 95 kilogramów zawodniczka podniosła Wojewódzkiego prawie do góry nogami, co wyraźnie mu się podobało.
Pokochały ich miliony Polaków
W drugiej części programu na kanapach zasiedli członkowie Kabaretu Kałamasz, przedstawieni jako "najsłynniejsza ławeczka w Polsce" oraz "najbardziej popularni menele w kraju". Oprócz Jacka Łapota zobaczyć można było Bogdana Kalusa i Sylwestra Maciejewskiego znanych z niezwykle popularnego serialu "Ranczo", którego dziesiąta, ostatnia seria emitowana jest obecnie w Jedynce.
Jak wiele łączy ich z serialowymi bohaterami?
- Nigdy w życiu nie spodziewałem się, że tu będę - wyznał na wstępie Maciejewski. - 95 proc. mężczyzn nam zazdrości, bo siedzimy na ławce, pijemy wino i jeszcze nam za to płacą - dodał Kalus.
Łapot zapewniał, że, podobnie jak grany przez niego bohater, lubi wypić, ale nigdy za dnia:
- Piję, owszem często, ale zawsze po zapadnięciu zmroku. Nigdy nie "klinowałem" - tłumaczył. - Kaca przekładałem na jutro.
Gwiazdy TVP mogą liczyć na specjalne traktowanie
Maciejewski wspominał z kolei, że dzięki roli w "Ranczu" udało mu się kilkukrotnie ustrzec kary za złamanie przepisów drogowych.
- Zasuwam sobie lewym pasem, gdy kątem oka zauważyłem policjanta drogówki, z radarem w jednym ręku, a lizakiem w drugim. Zjechałem na awaryjny pas i tyłem dojechałem do niego. Otworzyłem okno, on mi wetknął przez nie radar i powiedział: "Oto pana wynik!". Tam było ograniczenie do 100, ja jechałem 157 km. Jeden zaczyna się uśmiechać, więc myślę sobie, że nie jest źle. Przyznałem, że jadę na występ, trochę się spieszę, bo za późno wyjechałem. On trzyma moje dokumenty i mówi do kolegi: "Nie ma co go sprawdzać, on codziennie pije". Pouczenie i wynocha! - zakończył.
Opowieść gwiazdy hitu TVP okazała się jednym z najśmieszniejszym momentów odcinka programu Kuby Wojewódzkiego. A co wam się najbardziej podobało?