Nieznane kulisy "Kuchennych rewolucji"
Jako pierwsza na kanapie u Kuby Wojewódzkiego zasiadła Magda Gessler. "Królowa może być tylko jedna, podobnie jak król" - tymi słowami rozpoczął spotkanie prowadzący. Specjalnie dla restauratorki przygotował stos talerzy, aby... bohaterka mogła sobie nimi porzucać (aluzja do zachowań, które widzimy w programie "Kuchenne rewolucje").
- Wiesz, po czym poznaje się gwiazdę? Po tym, że powstają o niej żarty. Ostatnio słyszałem jeden o tobie: "Flaczki, wątróbka, móżdżek... Powiedziała Magda Gessler i uciekła z miejsca wypadku". Czy twoja popularność ci przeszkadza czy ją lubisz? - spytał prowadzący, zanosząc się od śmiechu.
- Ostatnio na spotkaniu z przedstawicielami reklamy pewna pani powiedziała mi, że "Kuchenne rewolucje" wychowują jej dzieci, bo pokazują, że dobro wygrywa, a ludzie, którzy kłamią, przegrywają - opowiadała restauratorka.
- Czy masz czasami tak, że chciałabyś wrócić do jakiejś restauracji i powiedzieć im: "Przepraszam, przesadziłam"? - dopytywał showman.
- Absolutnie nie! Ja uważam, że zawsze za mało tam zrobiłam. Próbuję reanimować umierające knajpy i nie zawsze moje metody są miłe - wyznała bohaterka.
- Zdradź nam, czy w trakcie nagrywania programu przychodzi do ciebie producent i prosi, żebyś trochę "podkręciła" atmosferę? - dociekał prowadzący.
- Nic z tych rzeczy. Producent do mnie nie przychodzi, bo się mnie boi. To, co widzicie na ekranie, to jest wersja light - odpowiedziała Magda Gessler.
- Więc czemu nie pokazujesz wszystkich swoich emocji? - kontynuował Kuba Wojewódzki.
- Pochodzę z dobrego domu i wszystkim ludziom dobrze życzę , dlatego nie mogę na nich tylko krzyczeć - tłumaczyła restauratorka.