"Kuba Wojewódzki". Hanna Lis spała w schowku na miotły

W programie "Kuba Wojewódzki" gościem była dziennikarka Hanna Lis. Kobieta opowiedziała o powrocie do publictystyki, występie w "Azja Express" i o swojej książce kulinarnej. Pojawił się także Damian Kordas, zwycięzca programu “MasterChef” i uczestnik “Agent: Gwiazdy”.

"Kuba Wojewódzki". Hanna Lis spała w schowku na miotły
Źródło zdjęć: © Instagram

22.05.2019 | aktual.: 22.05.2019 07:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Kuba Wojewódzki". Flirt z Hanną Lis

W zapowiedzi gościa Wojewódzki przypomniał rozmowę z Hanną Lis z 2003 roku i temat flirtowania. Gdy przyszła, sam próbował flirtować i podrywać, zachwalając jej urodę, ubiór i zgrabne nogi. Nawet porównał ją do Britney Spears i Sharon Stone. Jednak dziennikarka nie dała się poderwać. - Nie wiem, do czego pijesz, ale to nie nastąpi - skontrowała.

“Kuba Wojewódzki”. Hanna Lis o swoim dziennikarstwie

Wojewódzki krótko przypomniał jej ostatnie lata kariery, w tym udział w "Azja Express" i sama nieco rozwinęła ten wątek. - Te trzy lata temu, kiedy byłam chyba pierwszą osobą zwolnioną przez nowe władze Telewizji Polskiej, to było po roku bardzo ciężkiej, podwójnej kampanii wyborczej. Byłam szczerze zmęczona polityką. Pomyślałam sobie, że "Azja Express" będzie fajną przygodą i, niestety, zabrakło blondynce wyobraźni, że to również będzie pokazywane w telewizji i to trochę bolało. Naprawdę myślałam o tym w kategoriach przygody, złapania oddechu, zobaczenia części Azji, której jeszcze nie znałam - opowiedziała. Dodała też, że po tym programie miała myśl, że nie będzie wracać do "tych newsów".

Później rozmowa zeszła na program "Bez planu", który Lis prowadziła w 2016 roku na antenie TVN Style. - Ja też kocham jeść, więc dla mnie program "Bez planu" był wymarzony. Ja tam nic innego nie robiłam, tylko jadłam. Waga została głęboko schowana na czas kręcenia tego programu - powiedziała.

Mówiła też o początkach w dziennikarstwie. - Miałam 22 lata, gdy trafiłam do "Teleexpressu". Miałam kompleks takiej młodej blondynki, za młodej, która za mało jeszcze wie. Był pęd za wiedzą, ale też "dupospinka", żeby udowodnić wszystkim, że jestem poważna, że zasługuję na to miejsce, w którym jestem - wspomniała.

"Kuba Wojewódzki". Hanna Lis o swojej książce kulinarnej

Hanna Lis napisała książkę kulinarną "Mój świat na talerzu" - będzie dostępna w księgarniach 5 czerwca. Podkreśla w niej, że ekskluzywne produkty można kupić nawet w mniejszych miejscowościach. - Nie dzielmy Polski na Warszawę i prowincję, gdzie nic nie ma. To było przed wojną - podsumowała. - Można by mnie posądzić o jakąś skomplikowaną, dysocjacyjną osobowość, bo tutaj mamy mielone mojej babci… Ta książka jest wspomnieniem z moich podróży, z dzieciństwa spędzonego we Włoszech… To są rzeczy, które ja gotuję na co dzień - dodała. Wątek był urywany, ponieważ Wojewódzki często się wtrącał i próbował rozśmieszyć obecnych w studiu.

"Kuba Wojewódzki". Hanna Lis o "Azja Express"

Dziennikarka przyznała, że w ogóle nie ogląda telewizji, a tym bardziej siebie przed kamerą. - "Azji Express" nie zdzierżyłam. Oglądałam tylko jeden odcinek i to dlatego, że byłam na premierze i nam to wyświetlili, więc jak już siedziałam na widowni, to ciężko było "spylić" - mówiła.

Opowiedziała, że nie dostawali od ekipy żadnego dodatkowego jedzenia, a warunki mieli skandaliczne. - Mieliśmy strasznego pecha, bo spaliśmy w takich lokalizacjach i gdy opowiadaliśmy o tym innym ludziom, to oni patrzyli na nas, jakbyśmy z kosmosu byli. Spaliśmy np. w schowku na miotły, w lepiance. Nam się wydawało, że wszyscy tak mają - mówiła.

"Kuba Wojewódzki". Hanna Lis o wypadku przy gotowaniu i "usmażeniu mamy"

Hanna Lis opowiedziała o jednej niecodziennej sytuacji. Zdarzyło się to, gdy miała 5-6 lat i mieszkała we Włoszech. Była związana z gotowaniem i "usmażeniem mamy". - Robiłam omlety. Byłam trochę nieskoordynowana timingowo i ruchowo, w związku z czym najpierw nastawiałam patelnię z oliwą. Gdy zaczynała dymić, odstawiałam na bok, kroiłam sobie warzywka itd. Zbliżałam się do finału. Pamiętam, było piękne, rzymskie lato, mama przechadzała się po domu w kostiumie kąpielowym. Traf chciał, że odstawiłam patelnię na krzesło. Wiele rzeczy zależy w życiu od przypadku. Tam były cztery krzesła. A mama wybrała to z dymiącą patelnią - opowiadała. - To był tak straszny krzyk... Nie wiedziałam, że ludzie potrafią tak wysoko fruwać pod sufitem. Pamiętam to do tej pory. Mój tata i moja mama byli przekonani, że to był zamach, a to był wypadek - dodała.

Komentarze (0)