"Kto mnie opluje, gdy trzymam flagę?!". Z twórczynią ogromnej flagi Polski rozmawia Rachela Berkowska

Pojawiła się dwa lata temu. Niesiona przez tłum spod Stadionu Narodowego, przez Wisłę, do centrum Warszawy. Została zauważona. Nie mogło być inaczej. Polska flaga w wymiarze XL budzi emocje. Dla jednych symbol, który łączy w sprzeciwie wobec polityki PiS. Dla innych sól w oku, prowokacja. Wiemy, kto za nią stoi.

"Kto mnie opluje, gdy trzymam flagę?!". Z twórczynią ogromnej flagi Polski rozmawia Rachela Berkowska
Źródło zdjęć: © PAP
Rachela Berkowska

27.07.2017 | aktual.: 27.07.2017 18:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rachela Berkowska: Jak widzisz flagę…

Ewa X, scenografka: …to stajesz na baczność.

Ty ją wymyśliłaś? Ogromną biało-czerwoną płachtę, której widok budzi takie emocje.

Ja ją uszyłam. Jest nas grupa ludzi i mamy lidera. Zrzuciliśmy się, materiał kupiłam w polskiej hurtowni.

Tajna grupa? I to będzie słowny ping-pong?

Nie jest tak, że idziemy do mediów mówiąc: ”Dzień dobry, tak, to my”.

Dużo was?

Jakieś trzydzieści osób.

Obraz
© PAP | Pawel Supernak

Parytet jest w tej waszej grupie?

Chyba rzeczywiście jest nas po równo, do tego cały przegląd społeczeństwa. Jest nawet drukarz opozycyjny. W stanie wojennym drukował ulotki. Sporo osób działających artystycznie, lekarz. Ale szczerze mówiąc o wielu nie wiem nic. Poznajemy się na manifestacji, nie będziemy zakładali partii, nie pytam ich co robią w życiu, niosą flagę.

Protestując wobec polityki PiS. A flaga duża?

Trzydzieści metrów na trzy. Ładna proporcja mi wyszła. Nie zajmujemy za dużo miejsca idąc ulicą. To nie jest największa flaga. Na marszu w Gdańsku była może nie dłuższa, ale jakieś dwa razy szersza. Parę dni temu wielka flaga pojawiła się w Legnicy. Moją rozpoznam na każdym zdjęciu. Przez swój kolor i masę jest znakomitym tłem do zdjęć. Biała część podświetla ludziom twarze, jak blenda fotograficzna. Niektórzy fotografowie robią sobie pod nią schronienie. Kiedy akurat nie jest w ruchu, wchodzą pod, rozkładają komputery, zrzucają zdjęcia. Na tej pierwszej manifestacji, pod flagą jeździły dzieci na hulajnogach.

Po czym poznajesz to swoje dziecko?

Ma troki do trzymania. Fajnie się liczy ludzi dzięki fladze, wiesz co ile są rozstawieni. To świetne do statystyk.

Niedawno Michał Boni trzymał jeden troczek. Robisz statystyki, prowadzisz jakieś socjologiczne badania?

Myślę o doktoracie. I może on nie musi być ze scenografii teatralnej czy filmowej, tylko właśnie z działań miejskich. Badań nie prowadzę, obserwuję. Czasem się zdarza, że z tej naszej grupy na protest mogą przyjść tylko trzy osoby, nie więcej. Kiedy rozwijamy flagę, ludzie natychmiast za nią łapią. Widzę, że to dla nich zaszczyt.

Czy flaga chroni?

W czasie manifestacji unikamy sytuacji konfrontacyjnych, ale powiedz kto mnie opluje, jak trzymam flagę? Nikt. Nie idziemy zdobywać Sejmu, tylko stajemy pod nim. Unikamy prowokacji, nie wchodzimy między policję i barierki. Zdarzyły się dwa takie marsze KOD-u, kiedy spontanicznie, spod pałacu prezydenckiego szliśmy pod Sejm. Policja zablokowała wtedy dla aut wjazd w Nowy Świat i szliśmy z flagą ulicą, a nie po chodniku. Nie zgłaszaliśmy manifestacji, nie mieliśmy zezwolenia na przemarsz, nie musieli nas puścić. To jest szacunek dla flagi. Powiedz mi, co robisz, kiedy ulicą idzie przed tobą parę osób z polską flagą, ale mają zielone opaski na przedramionach? Schodzisz im z drogi, uciekasz. Przed nami nikt nie ucieka. Idziemy, a flaga pięknie powiewa. Jest naprawdę patetycznie, uwierz mi. Zwróciliśmy młodzieży godło narodowe. Chyba Jacek Dehnel mówił o tym publicznie do ludzi. Młodzi przez protesty narodowców bali się flagi. A teraz ona znów jest symbolem. I nie przemocy, nie tych burd, jakie rokrocznie, w listopadzie dzieją się na tyłach kina Moskwa.

Bałaś się kiedyś?

Boję się wieczornych manifestacji. Pamiętam taką, podczas której na rogu ulicy Kruczej i Alei Jerozolimskich przechodziliśmy obok grupy związanej z Gazetą Polską. I tych ludzi musiał okrążyć kordon policji, inaczej by nas zjedli, zeżarli. Ciemno, zima i ich kilkadziesiąt osób.

Jesteś na każdej manifestacji?

Prawie. Po tym lipcu czuję się wykończona fizycznie. Dziewięć kilometrów dziennie na piechotę i ciągnij te 80 osób za sobą. Bo tyle niesie flagę. Podchodzą do nas ludzie, którzy chcą pomagać i trzeba im zrobić szkolenie, żeby szew był równo, żeby flaga nie upadła na ziemię. Manifestacja trwa parę godzin, ludzie się męczą, odchodzą, podchodzą nowi. A ja idę. Pamiętam raz, jak szliśmy Krakowskim Przedmieściem. Gorąco, duszno, niemal tropikalny klimat. Patrzyłam na panią obok. Może zmęczona, chce zmiany? Zagadałam. Nie chciała. ”Lekarz zalecił mi dużo ruchu”, usłyszałam. Ludzie w obliczu biało-czerwonej flagi czują dumę. Nigdy żeśmy się z nią nie cofnęli. I zawsze, kiedy wchodzimy w tłum, jest rozpostarta. Mam dreszcze, kiedy ci teraz o tym mówię.

Ale nie chcesz ujawnić swojej tożsamości. Skąd ten lęk?

Ci co chcą i tak wiedzą. Pytasz skąd lęk? Po czwartku, kiedy tłum skandował: ”Wolne sądy! i ”Wszyscy razem, ręce w górę, obalimy dyktaturę” a ja schowana pod flagą próbowałam sprawdzić na iPadzie, co dzieje się w Sejmie, przyszła taka myśl. Zaraz ten Sejm może mi odebrać wszystkie prawa. Stąd.

Bo możesz mieć kłopoty za to stanie z flagą?

Zwracamy ludziom symbol. Jesteśmy wolnym krajem, mamy nasze godło i konstytucję. Jestem strażniczką flagi. Ja Ewa, jestem strażniczką flagi. Cieszę się, że to zrobiłam i czuję dumę.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Komentarze (72)