Kto kogo rozegra, czyli tajemnice debat telewizyjnych
Debaty telewizyjne kandydatów na prezydenta zawsze budzą ogromne emocje. Podobnie będzie dziś o godz. 21 w TVP. Czy możemy się spodziewać obiektywnej, rzeczowej rozmowy?
17.06.2020 | aktual.: 17.06.2020 18:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Polsce pierwsza nowoczesna debata z prawdziwego zdarzenia to 1995 rok i słynne starcie Wałęsa – Kwaśniewski.
Kiedy już po pierwszej debacie Aleksander Kwaśniewski chciał pożegnać się z Lechem Wałęsą, ten powiedział: - Panu to ja mogę nogę podać.
Zarejestrowano tę wypowiedź. Okazało się, że znaczenie ma nawet to, kiedy zostaną włączone i wyłączone mikrofony przy wejściu na antenę.
Podczas drugiej debaty Kwaśniewski podszedł do rywala i podał mu rękę.
- Pan wszedł tu jak do obory i ani be, ani me, ani kukuryku! - powiedział mu Wałęsa.
Wybory wygrał Aleksander Kwaśniewski (zdobył 51 proc. głosów). Na Lecha Wałęsę głosowało 48 proc. obywateli.
- Kwaśniewski nie tyle wygrał tę debatę, co Wałęsa ją przegrał - ocenia Piotr Kraśko z TVN24 BiS.
Z kolei na wyniku wyborów parlamentarnych z 2007 r. niewątpliwie zaważyła debata Donald Tusk - Jarosław Kaczyński. Największe emocje wzbudziły wtedy pytania o 3 mln mieszkań, które obiecywał wybudować rząd PiS, oraz o wzrost cen m.in. chleba, ziemniaków, jabłek, kurczaków i benzyny.
W pewnym momencie Jarosław Kaczyński zwrócił się do Tuska: - Panie Donaldzie.. Donaldku, Donaldusiu…
Tusk: - Panie Jarku, proszę się nie krępować. Mów mi Donek.
Zostało to wtedy odebrane jako lekceważenie ówczesnego przewodniczącego PO.
Jak podkręcić temperaturę w studiu
Jak zapewnić, aby debata kandydatów była obiektywna?
Piotr Kraśko z TVN24 BiS mówi WP, że w USA istnieją całe podręczniki, grube jak książka telefoniczna, które określają zasady.
Kraśko: - Oni określają wysokość podium, wysokość uchwytu na mikrofon, stołek, wygląd i kąt poszczególnych kadrów, kto gdzie siedzi, długość zadawania pytań i odpowiedzi czy mikrofony są wpięte w marynarkę i czy łapią głos z daleka. Sztaby negocjują to wiele tygodni.
Kraśko przypomina debatę Kennedy – Nixon z 1960 r.
- Kluczową rzeczą okazało się wtedy, kto ma dostęp do termostatu. Nixon był wtedy lekko przeziębiony. Ludzie Kennedy’ego dotarli do termostatu i podkręcili temperaturę w studiu. Nixon wyglądał na zmęczonego i spoconego, Kennedy na silnego i zdrowego.
Kraśko tłumaczy, jak Amerykanie zapewniają obiektywizm, mimo że są tam tak różne stacje, jak liberalny CNN i konserwatywny Fox News.
Kraśko: - CNN robi swoją debatę na etapie prawyborów, a Fox News swoją. Ale jeśli nawet Donalda Trumpa przepytywała Megyn Kelly z Fox News, to i tak wymiana była ostra. Dziennikarka stacji uważanej za prorepublikańską zadawała Trumpowi niebywale trudne pytania. Poza tym, jeśli taka debata odbywa się w Minneapolis, Atlancie czy Phoenix, to poza dziennikarzem CNN jest tam także dziennikarz lokalnej gazety, lokalnej stacji telewizyjnej czy publicznego radia NPR. Więc tam są różnego typu media i różne pytania.
"Pójdziecie do piachu"
W 2015 r. debata Bronisław Komorowski – Andrzej Duda była transmitowana m.in. przez TVP.
Sztab PiS nakazał wtedy TVP wymianę dziennikarzy: zamiast Piotra Kraśki zażądali Krzysztofa Ziemca, zamiast Jarosława Gugały – Doroty Gawryluk.
Kraśko mówi WP, że nie zna szczegółów tych negocjacji, podobnie Dorota Gawryluk.
Były pracownik TVP mówi nam anonimowo: - My chcieliśmy, żeby był Piotr Kraśko, bo uważaliśmy go za najlepszego dziennikarza w TVP, a po drugie był szefem "Wiadomości". Andrzeja Dudę reprezentowała wtedy Beata Szydło. Stawiała konkretne warunki. Powiedzieli, że jak będzie Kraśko, to Duda nie przyjdzie. Ziemiec wzbudzał już wtedy emocje, ale akurat w czasie debaty swoich poglądów nie okazał. Sztab Komorowskiego nie stawiał wtedy warunków.
Nasz rozmówca wspomina atmosferę w studiu:
- Za kulisami sztabowcy PiS mówili scenicznym szeptem, że to już i tak nasza końcówka i zaraz wszyscy wylecimy z TVP.
Juliusz Braun, były prezes TVP za rządów PO, wspomina:
- Dałem się wtedy rozegrać przez sztab Dudy. Przed debatą sztab PiS poprosił mnie, żebym nie witał Dudy przed budynkiem TVP na Woronicza, bo tam były jakieś demonstracje. Prosili, żebym nie stał przed bramą, więc się grzecznie cofnąłem. A potem ochrona Dudy rozepchnęła się i nie pozwoliła mi się do niego zbliżyć. Później wielokrotnie sztabowcy PiS powtarzali, że byłem stronniczy i przywitałem jedynie Komorowskiego.
Braun dodaje, że ktoś z ekipy Dudy podszedł wtedy do niego: - Filmował mnie i kolegę, i powiedział: "Jak my tu przyjdziemy, to pójdziecie do piachu".
Czy komuś odetną dźwięk?
Czego można się spodziewać po dzisiejszej debacie w TVP? Czy istnieje jakakolwiek obawa, że stacja zmanipuluje program, a Michał Adamczyk będzie przerywał wybranym kandydatom.
Przypomnijmy, że w myśl punktu regulaminu TVP "jeśli kandydat swoją wypowiedzią naruszy prawo, jego mikrofon może zostać wyłączony".
TVP napisała nam, że "warunki debaty zostały przesłane do sztabów wyborczych i są analogiczne do tych, jakie obowiązywały podczas ostatniej debaty 6 maja".
Były pracownik TVP: - Nie sądzę, że da się coś zmanipulować. Każdy kandydat powie to, co będzie chciał. Jeśli komuś nawet wyłączą mikrofon, to moim zdaniem zadziała na korzyść tego, komu ten dźwięk odetną.
Dorota Gawryluk z Polsat News współprowadziła debaty z Piotrem Kraśką, Krzysztofem Ziemcem, Kamilem Durczokiem i Justyną Pochanke. Mówi, że nie boi się manipulacji.
- Nie ma co kręcić nosem, bo lepszego sposobu na przepytanie wszystkich kandydatów nie wymyślono - mówi Gawryluk. - Można sobie w jednym miejscu i jednym czasie porównać wszystkich.
Czy da się zapewnić, żeby prowadzący dziennikarz był obiektywny?
Gawryluk: - Trzeba się starać i schować swoje poglądy do kieszeni. Publicystyka to jest subiektywna sprawa, więc zawsze ktoś będzie niezadowolony i zawsze będą oskarżenia o brak obiektywizmu. Ale jeśli polityk jest silny i aspiruje do ważnego urzędu, nie może się bać żadnego pytania. Nie ma znaczenia, kto pyta. Silny polityk powinien wręcz oczekiwać pytań, które są dla niego wyzwaniem.