Kto będzie opłacał promocję nacjonalizmu? Rusza telewizja Roberta Bąkiewicza

Rusza nowa prawicowa telewizja. Ma być nacjonalistyczna, konserwatywna, religijna. Płacić za nią mają sami odbiorcy i odbiorczynie. Nie ma jeszcze koncesji, ale już zaczyna nadawać. - Uważam, że w dzisiejszej Polsce bardzo szkodliwe jest wszelkie podgrzewanie nastrojów nacjonalistycznych, a tego będzie pewnie sporo w jej programie - mówi Wirtualnej Polsce Juliusz Braun.

Rusza telewizja Roberta Bąkiewicza. Co się z tym wiąże?
Rusza telewizja Roberta Bąkiewicza. Co się z tym wiąże?
Źródło zdjęć: © Getty Images | SOPA Images
Przemek Gulda

10.11.2022 | aktual.: 10.11.2022 18:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

11 listopada na polskim rynku mediów pojawi się nowy podmiot, czyli Telewizja Media Narodowe. Jej nadawcą będzie Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości", którego szefem jest Robert Bąkiewicz. Stacja ma mieć narodowy, prawicowy, konserwatywny charakter, a z pierwszych zapowiedzi jej organizatorów wynika, że będzie miała niezwykle radykalny wydźwięk.

Piotr Barełkowski, odpowiedzialny za rozwój kanału, mówił w mediach o jego "drapieżnym profilu" i "nieuznawaniu żadnych świętych krów". Zapewniał też, że poglądy prezentowane na antenie "nie będą się podobały ani władzy, ani opozycji". 

Bez koncesji nadawać nie można, ale…

Od razu pojawiły się jednak wątpliwości dotyczące funkcjonowania stacji. Pierwsza dotyczy już kwestii najbardziej w takich sytuacjach podstawowej: koncesji na nadawanie.

Telewizja zapewniała, że złożone zostały wnioski o koncesję i o wpisanie na "listę programów teleinformatycznych i nadawanych". Ten ostatni został pozytywnie rozpatrzony w ostatnią środę 9 listopada, dzięki czemu Media Narodowe mogą nadawać w internecie. 

Wniosek o koncesję został zarejestrowany 9 listopada, a więc za późno, aby trafić pod środowe obrady Rady. Przedstawiciele telewizji są przekonani, że w najbliższych dniach koncesję otrzymają, bo jej przyznanie to "kwestia formalna i techniczna" i dostaje ją każdy, kto spełni warunki formalne. Tę opinię potwierdzają osoby, które wiedzą, jak funkcjonuje rynek medialny w Polsce. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Jeśli wniosek o koncesję rzeczywiście został złożony, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że będzie ona przyznana - ocenia dr Juliusz Braun, ekspert w dziedzinie mediów z Collegium Civitas, dawny przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i prezes TVP.

- Nie ma żadnych formalnych przesłanek, aby odrzucić wniosek. Nie można z góry zakładać, że w programie pojawią się kwestie niezgodne z prawem. Procedury z tym związane można uruchomić dopiero, jeśli takie treści rzeczywiście się pojawią. 

Dopóki telewizja nie otrzyma koncesji, ma - według zapowiedzi - nadawać w formule testowej. Program będzie prezentowany w serwisie YouTube, a dodatkowo sygnał ma zostać testowo udostępniony operatorom kablowym. W telewizji nie nazywają tego dystrybucją, ale "testem technicznym dosyłu do stacji czołowych operatorów przewodowych bez rozpowszechniania […] sygnału" - tak można przeczytać w oświadczeniu Mediów Narodowych w tej sprawie.

Dalsze plany rozwoju są ambitne: do końca roku Media Narodowe mają być dostępne w setkach tysięcy polskich domów, w 2023 r. ta liczba ma przekroczyć milion. Trwają zaawansowane rozmowy z liczącymi się operatorami sieci kablowych. Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji ma natomiast w najbliższym czasie wydać oświadczenie w sprawie koncesji dla Telewizji Media Narodowe.

- Wcześniejsze deklaracje o nadawaniu testowym czy technicznym bez koncesji można było uznać za zapowiedź naruszania prawa - ocenia Braun. - Wycofując się z nich, Media Narodowe niejako się do tego przyznały. Ustawa jest w tej kwestii jednoznaczna: do nadawania programu koncesja jest niezbędna. Być może sama zapowiedź tej rzekomo testowej emisji była swego rodzaju innym testem, badającym jak daleko można się posunąć w ignorowaniu prawa. Nakazuje to uważnie obserwować kolejne ruchy tego nadawcy.

Media Narodowe przechodzą z kanału do kabla

Redakcją nowej telewizji kierować będzie Tomasz Kalinowski, który do tej pory był redaktorem naczelnym serwisu medianarodowe.com. Struktura i funkcjonowanie prawicowej stacji w pierwszym etapie ma być oparte na kanale internetowym Media Narodowe.

To medium, które subskrybuje dziś ponad 250 tys. osób, co nawet w wąskim kontekście prawicowego internetu nie jest specjalnie imponujące. Dla porównania: kanał Republika ma ponad 400 tys. subskrypcji, serwis wPolsce - 180 tys.

Motto Mediów Narodowych brzmi "Bez politycznej poprawności". Codziennie pojawia się tam kilka materiałów dotyczących kwestii politycznych, społecznych i ekonomicznych. Ostatnie pozycje w programie to m.in. analiza najnowszych sondaży popularności partii politycznych, program Artura Szczypka o spadającej wartości pieniądza czy rozważania Jana Pospieszalskiego o wojnie kulturowej.

Na kanale pojawiają się też oficjalne relacje na żywo z imprez ważnych dla środowiska polskiej skrajnej prawicy: Marszu Niepodległości czy obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. 

- Mam poważną wątpliwość dotyczącą nazwy tej stacji - komentuje Braun. - Bo przecież istnieje w polskim systemie prawnym pojęcie "mediów narodowych". Ustawa o Radzie Mediów Narodowych definiuje je w jednoznaczny sposób: to media publiczne i agencja PAP. Rozpoczęcie nadawania przez stację pod nazwą Telewizja Media Narodowe wprowadzi spore zamieszanie w tej kwestii. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trzy dni z Marszu

Termin inauguracji nowej stacji nie jest oczywiście przypadkowy - pierwszy dzień nadawania wypełniony będzie relacją na żywo z Marszu Niepodległości, który odbywa się właśnie 11 listopada.

Rozpocznie się ona już o 8 rano. Materiał na dwa kolejne dni zapewni z kolei Forum Niepodległości, czyli impreza towarzysząca Marszowi, odbywający się w Warszawie "cykl debat, wystaw, warsztatów i wystąpień", wśród których znaleźć można panele dotyczące m.in.: sporu z Unią Europejską wokół Krajowego Planu Odbudowy, konieczności obrony złotego, relacji polsko-węgierskich w obliczu wojny w Ukrainie, "lewicowej przemocy" czy "masowej imigracji", której wynikiem może być "podmiana populacji" w Polsce. 

Według wstępnych zapowiedzi w ramówce na kolejne dni mają znaleźć się przede wszystkim wiadomości i programy publicystyczne. Popularny w kręgach narodowych Michał Jelonek ma prowadzić "Dzień na żywo", inne propozycje to m.in.: "Przegląd prasy" i "Flesz informacyjny". 

Jednym z przebojów stacji ma się stać program "Młodzież rządzi", w którym osoby z "młodzieżówek" różnych partii zadają ważne pytania politykom i polityczkom. W programach publicystycznych mają się pojawiać osoby z różnych opcji politycznych. Ale ideowy profil telewizji ma być mocno oparty na takich fundamentach jak: konserwatyzm, nacjonalizm, katolicyzm.

Ten ostatni pojawi się w specyficznej postaci - w programie mają się znaleźć m.in. transmisje mszy świętych w obrządku trydenckim, których nie pokazuje żadna inna stacja w Polsce. Powstaje pytanie, czy taka telewizja może liczyć na zdobycie znaczącego udziału w polskim rynku medialnym. 

- Na rynku, niestety, jest miejsce na tego typu medium - ocenia Braun. - Są w Polsce ludzie, dla których to, co pokazuje TVP, to wciąż za mało i potrzebują jeszcze bardziej radykalnych opinii i komentarzy. Nowa telewizja im je zapewni. Inna rzecz to ocena społecznego wydźwięku działalności tego typu stacji: uważam, że w dzisiejszej Polsce bardzo szkodliwe jest wszelkie podgrzewanie nastrojów nacjonalistycznych, a tego będzie pewnie sporo w jej programie.

Kto będzie opłacał promocję nacjonalizmu?

Według zapewnień organizatorów nowa stacja ma być w zasadzie całkowicie finansowana z wpłat osób wspierających i reklam. Przewidywany budżet całego przedsięwzięcia nie będzie duży. Jego wysokość wstępnie określa się na ok. miliona zł rocznie.

Wiadomo więc, że stacja nie będzie sobie mogła pozwolić na realizowaną z wielkim rozmachem audycję informacyjną, duże filmy dokumentalne czy rozbudowane programy własne. 

- Czy da się zrobić telewizję za milion złotych rocznie? - zastanawia się Maciej Myśliwiec, medioznawca z agencji Social Sky. - Oczywiście, że się da. Pytanie tylko, jaka to będzie telewizja. Biorąc pod uwagę wszystkie koszty prowadzenia takiego przedsięwzięcia, a więc między innymi: wynagrodzenia dla załogi, kupno bądź wynajem sprzętu i studia, koszty operacyjne, można z góry założyć, że nie będzie za dużo pieniędzy na tworzenie własnych treści. Ale jeśli Media Narodowe mają opierać się przede wszystkim na retransmisjach innych programów, ten budżet może się "spiąć".

Finansowanie działań nacjonalistycznej telewizji ma być oparte według wstępnych zapowiedzi na modelu dobrowolnego abonamentu. W stacji liczą na to, że znajdzie się wystarczająco dużo osób, które będą chciały ją oglądać i regularnie wspierać. Pewną część budżetu mają zapewnić wpływy z reklam, choć przy zakładanym poziomie oglądalności, nie będą to wielkie pieniądze. 

- Co prawda istnieją na polskim rynku mediów projekty funkcjonujące w formule crowdfundingu, takie jak rozgłośnie radiowe 357 i Nowy Świat, które świetnie sobie radzą i potrafią zgromadzić miesięcznie kwoty liczone w setkach tysięcy złotych - rozważa Myśliwiec.

- Ale trudno je porównywać z Mediami Narodowymi, bo mają zupełnie inną i znacznie szerszą publiczność. Bardziej adekwatnym porównaniem byłby serwis Albicla, adresowany do podobnej grupy docelowej: ludzi młodych, którzy ze względu na prezentowane w social mediach poglądy wykluczeni są z medialnego mainstreamu. Ten projekt pokazał, że trudno sfinansować produkt medialny na hermetycznej grupie docelowej. Dodatkowo warto pamiętać, że problem finansowania będzie się jeszcze bardziej nasilał wraz z pogłębianiem się kryzysu ekonomicznego, kiedy odbiorcy będą szukać oszczędności w swoich domowych budżetach. 

Można się więc zastanawiać, czy pewna cześć kosztów nie będzie pokrywana przez Stowarzyszenie "Marsz Niepodległości". W końcu to ono jest założycielem telewizji. A Stowarzyszenie jest bogate. W tym roku dostało gigantyczną dotację z rządowego Funduszu Patriotycznego. To aż 1,3 mln zł, które mają być wykorzystane na organizację Marszu Niepodległości.

Eksperci od rynku medialnego zastanawiają się, czy część tych pieniędzy nie trafi do kasy telewizji, a tym samym – czy rząd pośrednio nie będzie wspierać promowania nacjonalistycznych treści na skalę masową. Zapytany o to w rozmowie z WP Piotr Barełkowski, wypowiadający się w mediach na temat nowej telewizji, tylko prychnął, słysząc taką sugestię.

Z Piotrem Barełkowskim Wirtualna Polska rozmawiała w środę. Otwarcie odpowiedział na wiele pytań dotyczących stacji. Ostatecznie jednak nie autoryzował swoich wypowiedzi i nie zgodził się na ich wykorzystanie w tekście.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalicznych wczasach w pensjonacie "Biały Lotos", załamujemy ręce nad zdradą Henry’ego Cavilla oraz wspominamy największych mięśniaków kina akcji lat 80. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Komentarze (267)