Ksiądz Sowa zabiera głos ws. TVP. "Biskupom zabrakło odwagi"

Biskupi apelują do polskich mediów o porzucenie jednostronnego, upartyjnionego przekazu. Ks. Kazimierz Sowa: - Biskupom zabrakło odwagi, by powiedzieć, które media konkretnie powinny się nawrócić. Tymczasem list biskupów powinni czytać na głos na Woronicza.

Ks. Kazimierz Sowa na premierze filmu "Liczba doskonała" oraz Danuta Holecka, prowadząca "Wiadomości" TVP
Ks. Kazimierz Sowa na premierze filmu "Liczba doskonała" oraz Danuta Holecka, prowadząca "Wiadomości" TVP
Źródło zdjęć: © East News, TVP

05.05.2023 | aktual.: 05.05.2023 16:32

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rada Stała Konferencji Episkopatu Polski opublikowała stanowisko przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Po pierwsze biskupi przypomnieli, że "celem wyborczej rywalizacji nie jest pokonanie, czy tym bardziej zniszczenie, politycznych rywali".

Biskupi zwrócili się także do dziennikarzy o "wychodzenie poza pokusę budowania uproszczonego, jednostronnego, zideologizowanego, a czasem zgoła upartyjnionego, obrazu życia społecznego".

"Sprawą pilną jest odrzucenie wszelkich form medialnej stygmatyzacji, która siejąc w ludzkich sercach lęk i wrogość, prowadzić może do prawdziwych tragedii i nieszczęść"  zaznaczyli. - "Dlatego apelujemy do tych, którzy odpowiadają za kształt polskich mediów, by pracujący w nich dziennikarze mieli warunki do rzetelnego informowania społeczeństwa i budowania kultury dialogu".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Członkowie Rady Stałej zwrócili się również do uczestników kampanii wyborczej o powstrzymanie się od instrumentalizowania Kościoła. "Kościół nie jest po stronie prawicy, lewicy ani po stronie centrum, ponieważ Kościół ma swoją własną stronę; Kościół winien stać po stronie Ewangelii" – zaznaczyli.

O komentarz poprosiliśmy księdza Kazimierza Sowę.

Sebastian Łupak: Jak ksiądz przyjął przedwyborcze oświadczenie Episkopatu? Wydaje się, że jak na polskie warunki jest przełomowe…

Ks. Kazimierz Sowa: Lepiej późno niż wcale. Szkoda tylko, że biskupom zabrakło odwagi, by nazwać po imieniu, gdzie konkretnie jest problem i kto powinien się nawrócić przed wyborami.

A kto powinien się nawrócić?

Biskupi mówią o "polskich mediach". Ale jakich mediach? Zabrakło dwóch, trzech zdań wskazujących, kto ma pewne sprawy przemyśleć.

Czyli nazwania, które konkretnie media serwują widzom "obraz uproszczony, jednostronny, zideologizowany i upartyjniony"?

Dokładnie. Oczywiście każdy inteligentny człowiek po przeczytaniu tego dokumentu domyśli się, do kogo te słowa są kierowane. Każdy wie, że chodzi tu o media publiczne, rządowe, cały PiS-owski aparat propagandy. To TVP, Polskie Radio i orlenowskie media Obajtka. List biskupów powinni czytać na głos na Woronicza.

Dobrze, że to oświadczenie pojawia się na starcie kampanii wyborczej?

Media publiczne są używane do szczucia i niszczenia ludzi od kilku lat i jakoś wcześniej biskupi na to nie zwracali uwagi. Nie przeszkadzało im, że media, które żyją z publicznych pieniędzy wszystkich Polaków, są agendą jednej partii, a do tego wykorzystują instrumentalnie wiarę.

W jaki sposób to robią?

Wykorzystują przekaz religijny - msze, uroczystości, modlitwy - do umacniania przekazu partyjnego PiS.

Czy to źle, że TVP pokazuje msze święte?

Nie jestem przeciwnikiem obecności Kościoła w telewizji. Sam przez 10 lat byłem szefem kanału Religia.tv, gdzie obecne były msze święte czy cykl papieski. Jako ksiądz wiem, że dla wielu wierzących ludzi to jest ważne, bo pomaga ich życiu religijnemu. Nie chcę, by program telewizyjny był wyprany z tego typu audycji.

Krytykuję natomiast wykorzystywanie treści religijnych do ukrywania i wybielania tego, co robi na co dzień PiS. Politycy Zjednoczonej Prawicy od lat przedstawiają się jako strażnicy prawdy i Ewangelii. Pamięta pan kiedy w TVP pojawiły się homilie papieskie?

Po materiałach Marcina Gutowskiego i Ekke Overbeeka o tuszowaniu pedofilii przez Jana Pawła II.

Tak. I w tym samym czasie Jarosław Kaczyński wymyślił akcję ze zdjęciami papieża w Sejmie. To były skoordynowane akcje. A kiedy w TVP pojawiła się koronka do miłosierdzia bożego? Kiedy Kurski był w opałach i był krytykowany za to, co z TVP zrobił. Religia i papież Jan Paweł II są wykorzystywane do tego, by nabić sobie punktów wśród elektoratu i przykryć własne błędy.  

30 maja wychodzi moja książka "Niewierni wierni. Rozmowy o prawdziwym Kościele". Analizuję w niej dogłębnie, w jaki sposób Kościół stał się siłą potrzebną PiS-owi, żeby wygrywać wybory. PiS umiejętnie gra na katolickiej, bogoojczyźnianej nucie.

Tymczasem biskupi piszą w oświadczeniu, że "Kościół nie jest po stronie prawicy, lewicy ani po stronie centrum, ponieważ Kościół ma swoją własną stronę; Kościół winien stać po stronie Ewangelii"…

Wspaniałe, prawdziwe słowa. Rzeczywiście Kościół nie jest po stronie ani prawicy, ani lewicy i nie powinien być zakładnikiem bieżącej polityki. Ale, niestety, niektórzy biskupi i księża od lat są po stronie PiS i nie kryją się z tym. Programem Kościoła powinna być Ewangelia, wspólnota, łączenie a nie dzielenie. Kościół ze swej natury jest katolicki, czyli powszechny. To nie partia, bo partia to zawsze tylko jakaś część.

Dlatego biskupi piszą dalej w oświadczeniu o konieczności "dialogu w głęboko podzielonym społeczeństwie". Dodają, że to pilne.

Warto to zdanie zapamiętać i przytaczać w czasie kampanii wyborczej, kiedy znów pojawią się próby wykorzystania Kościoła przez polityków. Istnieje bowiem ryzyko, że niektórzy politycy, a może i duchowni, zechcą zamienić parafie na punkty wyborcze PiS.

Co mogło sprawić, że biskupi taki apel wydali?

Zauważyli, że ten ich konkubinat z PiS-em zaczyna się Kościołowi odbijać czkawką. Zdali sobie sprawę, że bez dialogu, bez odbudowania wspólnoty, nie da się dalej prowadzić żadnej polityki. Polityka rozumiana jako bezpardonowa walka i niszczenie przeciwnika prowadzi donikąd. 

Czy sądzi ksiądz, że ludzie mediów publicznych przejmą się tym wezwaniem biskupów?

Zobaczymy, co przyniesie życie. Na razie nic nie wskazuje, by coś miało się zmienić. Gorączka przedwyborcza już się zaczęła i nie różni się specjalnie od tego, co widzieliśmy przed poprzednimi wyborami.

Nie bądźmy dziećmi. Pracownicy TVP to funkcjonariusze aparatu propagandy partyjnej. Są rozliczani z tego, ile dowiozą głosów swoim partyjnym mocodawcom. Teraz jednak mają dobrą okazję pokazać, że coś do nich z przekazu biskupów dotarło. "Po owocach ich poznacie". 

Rozmawiał Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (529)