Krzysztof Ziemiec posunął się za daleko? Ta rozmowa oburzyła widzów
None
Ta rozmowa oburzyła widzów
Po ostatnim wydaniu publicystycznego programu "Dziś wieczorem" w TVP Info z pewnością wielu widzów zastanawia się, w którą stronę zmierza jego formuła i jak cienka w przypadku mediów jest granica pomiędzy pomocą, a żerowaniem na ludzkiej tragedii.
Rozmowa Krzysztofa Ziemca z Danielem Andrzejakiem, wdowcem, który wychowuje samotnie pięcioro dzieci, poruszyła wielu widzów. Jednak nie tylko z powodu współczucia człowiekowi dotkniętemu tak niewyobrażalnym dramatem, ale i tego, jak instrumentalnie został wykorzystany przez telewizję
Jątrzenie świeżych ran wyraźnie zdruzgotanego człowieka przed kamerami oburzyło m.in. Dorotę Zawadzką, która ostro zareagowała na wieczorne show telewizji publicznej. Znana m.in. z programu "Superniania" psycholog zarzuciła redaktorowi Ziemcowi nie tylko brak profesjonalizmu, ale i bezwzględne dążenie do celu, którym w jej ocenie było doprowadzenie swojego gościa do płaczu.
Czy dziennikarz faktycznie posunął się za daleko?
KŻ/AOS
"Dziś wieczorem" dramat w roli głównej
Ludzka tragedia od zawsze była dla mediów łakomym kąskiem. W prasie żyją z niej tabloidy, w telewizji nie brakuje programów pokazujących ludzkie nieszczęścia.
Być może spotkanie owdowiałego kilka tygodni temu Daniela Andrzejaka z dziennikarzem nie byłoby czymś zaskakującym, gdyby stał się np. bohaterem interwencyjnego reportażu. Stało się jednak inaczej. Mężczyznę, którego żona zmarła przy porodzie piątego dziecka, odwiedziła niedawno reporterka "Wiadomości". Oglądając z gromadką osieroconych dzieci zdjęcia zmarłej kobiety, pytała ich "gdzie jest mama".
Dorota Zawadzka pyta z kolei na swoim blogu, gdzie jest rozsądek i empatia dziennikarzy.
"To nie jest 'zabawa medialna', pani redaktor. To bardzo delikatna sprawa. Powinna być prowadzona pod okiem psychologa. Nie wolno tak nieodpowiedzialnie i instrumentalnie traktować dzieci" - czytamy w obszernym wpisie znanej psycholog.
Niestety, jeszcze dalej w bezdusznym podejściu do tragedii wdowca z Lichenia poszedł Krzysztof Ziemiec.
Szkodliwa narracja
Rozmowę z wdowcem Krzysztof Ziemiec zaczął niczym Ewa Drzyzga, od chwytającego za serce przedstawienia gościa i deklaracji pomocy.
"Dzielny, samotny, wychowujący pięcioro dzieci tata. [...] Sam, który próbuje dać im wszystko to, czego nie może im dać mama, bo odeszła. Jak panu pomóc w tej sytuacji? Czego pan by oszczekiwał od nas dziennikarzy?" - pytał wyraźnie onieśmielonego kamerą i przytłoczonego tragedią mężczyznę.
Redaktor z aktorskim niedowierzaniem dopytywał, jak to możliwe, że osieroconej gromadce dzieci (które znajdywały się w studiu obok, co jakiś czas pokazywane przez kamerę), nie przysługują żadne finansowe świadczenia. Ponieważ gość dziennikarza nie należał do zbyt wylewnych, narracja Krzysztofa Ziemca przybrała na sile. Potem zaczęła dominować w rozmowie, która zmierzała w bardzo złym kierunku. Dorota Zawadzka wprost nazwała te działania dziennikarza manipulacją.
Pytania nie na miejscu
"Najbardziej nieodpowiedzialne było jednak straszenie wyimaginowanym zagrożeniem, że ktoś dzieci ojcu odbierze. Taki przekaz jest społecznie groźny i przez to niedopuszczalny" - zauważa pani psycholog.
Rzeczywiście, pytania czy stwierdzenia typu: "Czy boi się pan, że sobie pan nie poradzi?" "Nikt w ZUS-ie o tym nie pomyślał?", "To była ciężka praca, na akord?" trudno odebrać inaczej niż umacnianie w swoim rozmówcy poczucia strachu. Zdaniem Zawadzkiej, ten dialog wyraźnie wymknął się spod kontroli.
"Widać, że to pierwsza rozmowa tych panów, a dokumentalistka także nie odrobiła lekcji. Czas płynie. Pytania zaczynają się powtarzać. Wszystko powoli wymyka się scenariuszowi: "zostawi pan dzieci same i pójdzie do pracy na wiele godzin?"... Rozumiem, że wszyscy powinni już płakać przed TV" - zauważa Superniania (zachowano pisownię oryginalną).
"Potem jest jeszcze gorzej. Redaktor Ziemiec robi już bokami: "Dzieci zostaną (pauzzzzzzzzzzzzza) same". Potem, by wzmocnić przekaz dodaje: "Te panie (z OPS) nie dopuszczą do tego. Wielu rodziców straciło tak swoje dzieci". Przesłuchania ciąg dalszy: "Jaka była pana żona, jaką była matką?". Pan Daniel jest zmęczony bo permanentnie niewyspany. Jest też małomównym, zamkniętym w sobie człowiekiem. Jest w żałobie. Ale redaktor Ziemiec ma jeszcze kilka minut do zrealizowania: 'To był dom, miał służyć na długie lata - a teraz kłopot pewnie z tym kredytem?'.'A ile ten kredyt?' " - relacjonuje skandaliczne zachowanie dziennikarza (zachowano pisownię oryginalną).
Jednak nie tylko Zawadzką zbulwersowało to wydanie programu "Dziś wieczorem". Opinię pani psycholog podzielili też inni widzowie TVP, którzy w dyskusji pod jej blogowym wpisem nie kryli oburzenia.
Emocjonalne wyniszczenie
"Jestem zniesmaczona. [...] Czemu miało służyć takie jechanie po emocjach ojca i rodziny, co Pan Daniel miał odpowiedzieć na te pytania? a może miał się rozpłakać i zawiódł zwyczajnie? Za szczyt niekompetencji uważam oglądanie zdjęć i pytanie dzieci kilka tygodni po tym jak umarła ich mama o to czy jest w niebie!!! i to na potrzeby TV! [...] im jest potrzebna mądra pomoc, a nie takie szoł! ten program uświadomił mi, że TV dużo może ale niewiele robi"- napisała jedna z internautek (zachowano pisownię oryginalną). Kto inny nazywa tę rozmowę jeszcze dobitniej.
"Kompletny skandal. Redaktor "wisi na uchu", mówi jakieś kosmiczne bzdury, nie słucha rozmówcy, bredzi coś o "dzieciach, które nie znają matki". Poprawia się - no tak, w końcu matka zmarła w trakcie porodu, więc tylko jedno dziecko jej nie zna"- wytyka dziennikarzowi TVP (zachowano pisownię oryginalną).
Dorota Zawadzka tak z kolei puentuje to niesmaczne widowisko na antenie TVP.
"W programie zobaczyliśmy więc strasznie smutnego, zmęczonego człowieka i bezwzględnego dziennikarza, który nic nie dał. A wiele odebrał. Na przykład spokój i być może poczucie, że wszystko będzie dobrze" (zachowano pisownię oryginalną).
Trudno nie zgodzić się z tą opinią.
KŻ/AOS