Krzysztof Ziemiec myślał o odejściu z TVP? "Ciągnę ten swój wózek, jak umiem"
[GALERIA]
Krzysztof Ziemiec to jeden z najpopularniejszych dziennikarzy TVP i nie jest to do końca dobra prasa. Prezenter stał się twarzą "dobrej zmiany" i nie raz mijał się z rzeczywistością.
W "Wiadomościach" nazwał tegoroczną edycję Przystanku Woodstock "najbardziej obskurnym festiwalem świata". Stwierdził też, że materiały Kiszczaka dotyczące TW Bolka są autentyczne i potwierdzone, choć nie było żadnej ekspertyzy grafologa. W jednym z wydań serwisu Ziemiec podał również, że sprawcami zamachu w kanadyjskim Quebecu byli muzułmanie, choć już dawno było wiadomo, że to nieprawda.
To tylko najgłośniejsze z "wpadek" dziennikarza i na pewno długo pozostaną w pamięci opinii publicznej. Choć ostatni wywiad udzielony tygodnikowi "Sieci" miał być o jego najnowszej książce, nie obyło się bez pytań o pracę w TVP i niepochlebne komentarze.
Hejt niezasłużony
- Hejt jest jak żelazna ciężka szyna, która brutalnie, celowo i niesprawiedliwie wgniata człowieka w ziemię. Próbuję z tym żyć, nie poddawać się. (...) - powiedział dziennikarz w rozmowie z tygodnikiem. - Nawet gdybym się powiesił na suchej gałęzi, to i tak stwierdzą, że powinienem był to zrobić wcześniej lub że zasłużyłem i nie ma czego żałować - dodał Ziemiec.
Chciał zrezygnować?
Podczas rozmowy z Dorotą Łosiewicz Krzysztof Ziemiec przyznał, że myślał o tym, czy nie zakończyć dziennikarskiej kariery.
- Wielokrotnie. (...) Nieraz zadawałem sobie pytanie, czy nie należałoby pójść inną drogą i powiedzieć: "Dziękuję". Mam już jednak swoje lata i trudno byłoby zaczynać wszystko od nowa. Jestem za młody, żeby zupełnie zrezygnować z pracy i pójść na emeryturę, której zresztą, jak wielu dziennikarzy, mieć nie będę. I "za stary", żeby zmienić swoje życie. Ciągnę więc swój wózek pod górę. Jak umiem - tłumaczył prezenter "Wiadomości".
Obrywa nie za swoje winy?
Dziennikarka zapytała też Ziemca o to, czy nie ma wrażenia, że internauci wieszają na nim psy "nie za jego grzechy". Zdaje się, że prezenter nie zamierza posypywać głowy popiołem.
- Czasem pewnie zasługuję na "karę", potrafię się przyznać, mam pokorę, ale przeważnie jest tak, jak mówisz. Jestem tylko skromnym pracownikiem Winnicy Pańskiej. A dziennikarstwo to gra zespołowa. Właściwie nie ma w tym zawodzie zupełnie niezależnych, wolnych strzelców, bo to nierealne, choćby z powodów finansowych. Każda redakcja, każdy tytuł prowadzi jakąś swoją politykę... - stwierdził dziennikarz TVP.
Nie będzie się chował przed hejterami
Choć serwisy społecznościowe to środowisko naturalne internetowych hejterów, Ziemiec, pomimo krytyki nie ma zamiaru się ukrywać. - Mam tylko fanpage na Facebooku i jestem na Twitterze. To miejsce, które wykorzystywane jest przez dziennikarzy jako narzędzie pracy. Tam po prostu trzeba być - przyznał prezenter "Wiadomości".
Na koniec Ziemiec filozoficznie przyznał, że po każdej burzy wychodzi słońce, a społeczny niepokój kiedyś minie.