Krzysztof Zanussi tłumaczy się z występu w "Sprawie dla reportera". "Ludzie są dziś łatwowierni"

Choć program Elżbiety Jaworowicz od jakiegoś czasu jest parodią samego siebie, ostatni odcinek szczególnie oburzył opinię publiczną. Tuż obok lekarzy i księży wystąpiły "uzdrowicielki dźwiękiem czy kryształami". Co pośród nich robił Krzysztof Zanussi? Reżyser w rozmowie z Wirtualną Polską wyjaśnia, że nie wierzy w pseudoszamańskie rytuały z anteny TVP.

Tak wyglądały reakcje Krzysztofa Zanussiego i Elżbiety Jaworowicz na występ Tamary Gonzales Perei
Tak wyglądały reakcje Krzysztofa Zanussiego i Elżbiety Jaworowicz na występ Tamary Gonzales Perei
Źródło zdjęć: © TVP
Przemek Gulda

03.08.2022 | aktual.: 03.08.2022 12:44

Najróżniejsze rzeczy działy się już w programie "Sprawa dla reportera". Ale to, co wydarzyło się w wydaniu z 28 lipca, przekroczyło granice absurdu. Po materiale o kobiecie, która po udarze zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, w studiu dyskutowali m.in. lekarze, ksiądz, reżyser Krzysztof Zanussi i osoby reprezentujące medycynę alternatywną, w tym dawna gwiazdka TVP.

W pewnym momencie Tamara Gonzales Perea - kiedyś blogerka modowa, a dziś rzekomo "terapeutka uzdrawiania dźwiękiem, soul coach" - zaczęła grać na bębnie, śpiewając "heja ho", co jej zdaniem miało pomóc bohaterce programu. Kamery uchwyciły wówczas zdziwienie na twarzy Krzysztofa Zanussiego. Reżyser, który wielokrotnie poruszał w swoich filmach poważne kwestie dotyczące zdrowia, opowiada WP, co myślał, widząc to na własne oczy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przemek Gulda, Wirtualna Polska: Jak się pan poczuł, kiedy w studiu telewizyjnym po rozmowie o ciężkiej chorobie, jedna z gościń zaczęła odprawiać przed kamerą pseudoszamański obrzęd?

Krzysztof Zanussi: Powiem szczerze: to było nagrywane dość dawno temu, więc dziś trochę mi już wypadło z głowy. Co jest najlepszym dowodem na to, że niewiele mnie to wówczas obeszło. Ale przypominam sobie teraz, że rzeczywiście byłem dość zdumiony tym, co się tam działo. Nie ukrywam: alternatywna medycyna, czyli dziedzina, którą reprezentuje ta pani, to sfera, do której - jako racjonalista - serca nie mam, żeby ująć to delikatnie.

Nie spodziewa się pan więc, żeby te zabiegi w studiu mogły komukolwiek pomóc?

Bądźmy poważni. Oczywiście, że nie mają one absolutnie żadnego znaczenia medycznego. Może co najwyżej psychologiczne. Ale to też tylko w przypadku bardzo silnej wiary, że coś takiego jak pohukiwanie "heja ho" - i to na dodatek przesyłane za pośrednictwem sygnału telewizyjnego - może komuś w czymkolwiek pomóc. Faktem jest jednak, że ludzie są dziś łatwowierni, bardzo chętnie poszukują innej prawdy, alternatywnych sposobów myślenia o rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że wierzą w takie rzeczy. I poddają się takim praktykom, licząc, że pomogą im one w trudnych sytuacjach, także tych zdrowotnych.

Pan w to nie wierzy? Pan stoi po stronie medycyny naukowej, klinicznej?

Zdecydowanie. Jestem absolutnie przekonany, że to właśnie ona ratuje ludziom życie, przedłuża je w znaczący sposób i mocno zmniejsza skalę ludzkiego cierpienia. To ona w poważnym stopniu posunęła cywilizację do przodu.

I jest dziś w kryzysie?

Niestety tak, było to widać szczególnie wyraźnie w czasie pandemii, kiedy ludzie masowo podważali osiągnięcia medycyny, wchodzili w dyskusje ze specjalistami od epidemiologii, nawet jeśli nie mieli o niej pojęcia. Niestety, na polu nauki, także tej medycznej, dochodzi do licznych nadużyć. Są one często bardzo mocno nagłaśniane, co powoduje coraz powszechniejszy kryzys zaufania do nauki jako takiej, w tym także do medycyny. Znów powtórzę swoją deklarację: jestem racjonalistą, choć uznaję również wymiar duchowy, więc bardzo nad tym wszystkim ubolewam.

Czy ten kryzys może wynikać też z tego, że ludziom się wydaje, że racjonalizm nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania?

Pewnie tak, choć jest to oczywiście bardzo nieprawdziwe przekonanie. Wyrażę się nieco metaforycznie: przed umysłem racjonalnym też przecież czasem przemknie cień tajemnicy. Mój najnowszy film kończy się cytatem z Hamleta, słynnym, ale chyba niewystarczająco rozumianym i pamiętanym. Chodzi o słowa, że "są na świecie rzeczy, o którym nie śniło się filozofom". Naprawdę są, ale to w żaden sposób nie odbiera owym filozofom znaczenia.

Źródło artykułu:WP Teleshow
krzysztof zanussitamara gonzalez pereasprawa dla reportera
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (255)