"Polski widz nie kupi takiego banału"
W polsatowskim "Samym życiu" Krzysztof Stelmaszyk grał Pawła Dunina, który nagle, w 137. odcinku, ledwie po roku emisji, zginął w wypadku. Okoliczności tej decyzji scenarzystów aktor ujawnił dopiero po 20 latach.
- Nie chciałem wchodzić w model serialu brazylijskiego, który był proponowany przez producenta. Wychodziłem z założenia, że żyjemy w Polsce, a nie w Brazylii i opowiadamy historię dziejącą się w polskich realiach, dla polskich widzów. Buntowałem się, głośno mówiłem, co o tym sądzę, a nawet zmieniałem dialogi na planie. Oczywiście, miałem świadomość, że nie powinno się tak robić, ale czasem nie było innego wyjścia. Uważałem, że polski widz jest bardziej wyrafinowany i nie kupi takiego banału, takiej łatwizny - mówił w Plejadzie.
Stelmaszyk został wezwany na rozmowę dyscyplinującą, ale był bezkompromisowy.
- I w którymś momencie niektórzy mieli mnie tam dość. [...] No i w końcu dostałem scenariusz odcinka, w którym mój bohater ma wypadek samochodowy i ginie. Trudno. Natomiast wiem, że [...] widzom to się nie spodobało. I, co zabawne, jakiś czas później stacja pozbyła się tego producenta, który odpowiadał za "Samo życie". Widocznie po czasie dojrzeli do tych samych wniosków - stwierdził z satysfakcją.